21.

889 21 35
                                    

              Siedzieliśmy w małej kawiarni niedaleko szkoły, w tej gdzie Kinga zaproponowała mi niedawno żebyśmy do siebie wrócili. Od tamtego dnia była to jedna z moich ulubionych miejscówek.

— Wiesz, muszę ci jeszcze się czymś pochwalić — powiedziałem kiedy już mieliśmy się zbierać.

— Dajesz — Kinga popatrzyła na mnie z zainteresowaniem.

— Wysłałem wczoraj swoje demo na sbm starter.

— Łoł, nic nie mówiłeś, że chcesz to zrobić — odpowiedziała zaskoczona.

— Chłopaki z NoBoCoTo doradzili mi, że dzięki temu wreszcie mógłbym wyjść z podziemia — wyjaśniłem. — Zresztą myślałem o tym już jakiś czas.

— Serio chcesz w to iść? To dobry pomysł, żeby tak rozpraszać się kilka miesięcy przed maturą? — zapytała blondynka.

— Przecież i tak nic z tego nie wyjdzie — wzruszyłem ramionami. — Kawałki nie są za dobre, a jak jeszcze ogarną kim i skąd jestem to już będzie po mnie.

— Na pewno ci się uda — grymas niezadowolenia na jej twarzy zastąpił uśmiech. — Będę trzymać kciuki kochanie — nachyliła się nad stolikiem i dała mi całusa.

— Dzięki — odwzajemniłem uśmiech. — Szanse mam minimalne, ale nie darowałbym sobie gdybym nie spróbował.

— A co im wysłałeś?

— No kilka kawałków. "Bibliotekę trap", albo "Brum brum" na przykład.

— Brum brum? — zaczęła się głośno śmiać. — Nie wiem czy trzymanie kciuków jednak pomoże.

Ja akurat lubiłem ten numer, fajnie się bawiłem przy jego pisaniu. Kinga pewnie miała racje ale co miałem wysłać? Coś o blokowisku? Patoli w domu? Wolałem odpaść za to kim naprawdę jestem niż dostać się dzięki kłamstwu.

Pożegnałem się z dziewczyną i pojechałem na spotkanie grupy wsparcia. Byłem niedawno u dyrki zapytać czy już mogę sobie to darować, ale powiedziała że muszę chodzić przynajmniej do końca semestru a potem pomyśli. Nie posądzałem jej o to, że ona czasem myśli a tu proszę.


I to samo jak co tydzień.

Krzesła w o kółeczku. Szczerząca się wariatka i nasza czwórka. Czwórka, bo ten popierdolony Rafał przestał przychodzić po pierwszym spotkaniu, na szczęście.  W sumie, to o reszcie nic nie wiedziałem, bo ta roześmiana suka nie dawała nam dojść do głosu. Nie żebym chciał się tam żalić ale Monika, Przemek i Olka serio chyba liczyli na jakąś pomoc. A Marika ciągle dawała nam jakieś złote rady jak się nie smucić, jak ona radzi sobie ze "złym nastrojem". No ja pierdole.

— Moi drodzy, dzisiaj ja słucham a wy mówicie — lekarka powiedziała radośnie jak zawsze.

Co? Nie wierzyłem w to co usłyszałem.

— Przekazałam wam podczas naszych kilku ostatnich spotkań całą moją wiedzę na temat tego jak radzić sobie ze złymi emocjami — klasnęła w dłonie. — Myślę, że już czas abyście trochę się otworzyli przede mną.

Jeśli to jest cała twoja wiedza to nieźle.

— Ola, proszę powiedz nam co się wydarzyło że znalazłaś się tutaj i jak czujesz się teraz. Pamiętaj, że wszyscy jesteście tutaj anonimowi i tworzymy jedną drużynę. Wszystko co nam powiesz nie opuści tego pokoju.

Brunetka spojrzała na mnie nie spod oka a potem zaczęła mówić.

— No cóż. Moja wychowawczyni wpadła na świetny pomysł, że na godzinie wychowawczej poda moja rodzinę jako przykład patologii i ludzi z marginesu — Ola wpatrywała się w czubki swoich butów. — Więc zwyzywałam idiotkę od najgorszych przy całej klasie i powiedziałam, że jak nie zamknie mordy to pierdolnę ją krzesłem — dziewczyna roześmiała się cicho wracając pamięcią do tamtych wydarzeń. — No i dyrektor kazał mi tu przychodzić abym "nauczyła się nad sobą panować". W sumie to może mi się to przyda.

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz