42.

748 26 35
                                    

            W mojej szkole był zakaz chodzenia "ubraniach sportowych" ale i tak miałem to gdzieś i nie raz przychodziłem w dresie. Teraz stojąc pod szkołą Oli zauważyłem, że trzy czwarte ludzi miało na sobie bluzy z kapturem a niektórzy nawet i spodnie dresowe. Z jednej strony fajnie, a z drugiej troszeczkę patolka.

Wypatrywałem Oli wśród tłumu dzieciaków. Wyguś powiedział mi o której brunetka kończy zajęcia. Pamiętał jej plan lekcji jeszcze z czasów gdy chodził z Wiką. Dziewczyny były razem w klasie. 

— Cześć — stanąłem przed Olką.

— Co ty tu robisz? — spojrzała na mnie zdziwiona, a nawet trochę przestraszona.

— Zablokowałaś mnie na fejsie i nie miałem jak z tobą pogadać, więc przyszedłem — uśmiechnąłem się niewinnie.

— Wiesz, nie zablokowałam cię przypadkiem — prychnęła.

— Przepraszam, że wykorzystałem cię żeby dowalić Kindze ale to na spontanie było. Chciałem się kurwa zemścić i...

— Nie pogrążaj się — przerwała mi i próbowała wyminąć ale zeszedłem jej drogę.

— Jesteś dla mnie ważna — wypaliłem. — Może serio moglibyśmy...

— Kurwa, przestań i daj mi przejść.

— Nie, czekaj. Jutro jadę podpisać kontrakt z SBM, jedź ze mną.

Stanęła w połowie kroku, a potem uniosła jedną brew.

— W ramach przeprosin? — zaśmiała się. — Co niby miałabym tam robić?

— Noooo — zająknąłem się — bo to dla mnie ważna chwila i chciałbym cię wtedy mieć obok siebie.

Nie kłamałem, to będzie przełomowy moment. Dla mnie zaproszenie jej na to, znaczyło chyba więcej niż oświadczyny.

Roześmiała się głośno i spojrzała na mnie jak na totalnego idiotę ale widziałem, że przeszła jej złość.

— Zawsze to lepsze niż wypad na pogrzeb — westchnęła rozbawiona. — Dobra ale załatwisz mi autografy Solara i Białasa.

— Obiecuję, załatwię — wybuchnąłem śmiechem. Ola starała się to ukrywać ale była naprawdę uroczą dziewczyną. — Przyjedziemy po ciebie z ojcem jutro o 13.00.

— Mam się jakoś specjalnie ubrać?

— Tak, załóż garsonkę — walnąłem się ręką w czoło. — To wytwórnia hip-hopowa a nie korpo. Normalnie się ubierz, załóż jakąś swoją bluzę z kapturem, pięknie w nich wyglądasz — wyszczerzyłem się.

— Nie podlizuj się — mruknęła. — Dalej się na ciebie gniewam. Zgodziłam się tylko po to żeby dostać te autografy.

— Wiem, wiem — zrobiłem smutną minkę.

Na pewno jeszcze była zła ale wszystko było na dobrej drodze. Nie kochałem Oli, bo na to było zdecydowanie za wcześnie ale coś mnie do niej ciągnęło i ja chyba też nie byłem jej obojętny. Mój urok osobisty robił swoje. 

— Wyśle ci potem mój adres.

— Czyli odblokujesz mnie? — zaśmiałem się.

— Na chwilę — wywróciła oczami.



— Już się tak się nie denerwuj — ojciec zdjął jedną rękę z kierownicy i szturchnął mnie w ramię. — Przecież to tylko formalność.

— Nie denerwuję się — wzruszyłem ramionami.

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz