18.

930 26 52
                                    

           Przez sekundę, Ola była tak zdziwiona, że cała zesztywniała ale zaraz odwzajemniła pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie jakiś czas. Chyba oboje byliśmy spragnieni bliskości. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, przez chwilę głośno dyszeliśmy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie wiedzieliśmy co się tak naprawdę stało.

― Przepraszam ― wyszeptałem.

― Nie przepraszaj, przecież nie protestowałam ― odpowiedziała. ― Ale to nie powinno się zdarzyć.

― Tak ― zgodziłem się. ― Odwaliło mi.

― Oboje jesteśmy w chujowym nastroju i nas poniosło ― zauważyła Ola. ― To ja już chyba pójdę.

 ―Ja też muszę się zwijać ― odpowiedziałem.

Wstaliśmy i rozeszliśmy się w swoje strony bez żadnego pożegnania. Bo co mieliśmy powiedzieć?


Kiedy wróciłem do domu rzuciłem się rozdygotany na swoje łóżko. Nie wiem jak długo leżałem skulony, trzęsąc się jak galareta. Nie mogłem się uspokoić. Co ja odwalam? Zastanawiam się, czy dać szansę sobie i Kindze, a jednocześnie liżę się z jakąś prawie obcą laską. Jestem bardziej pierdolnięty niż do tej pory myślałem. Wszystko potrafiłem zjebać.

Leżałem jakiś czas zwinięty w kłębek kiedy usłyszałem łomot. Ktoś napierdalał w drzwi wejściowe.

Zszedłem niechętnie na dół. Byłem sam w domu i nie było komu sprawdzić co się dzieje.

― Matczak otwieraj ― usłyszałem podniesiony męski głos.

― Zaraz rozkurwimy te drzwi ― dodał drugi głos.

Znałem te głosy ― Wyguś i Adam.

― Albo wybijemy szybę i wleziemy przez okno ― zagroził Szczepan.

A więc trzej muszkieterowie w komplecie. Tak bardzo nie chciałem się z nimi teraz widzieć. 

― Wiemy, że tam jesteś pajacu. W furtce minęliśmy się z panem Marianem. Powiedział, że już wróciłeś ― darł mordę Wyguś.

― Dobra kurwa, nie będziemy się z tobą bawić ― rzucił Szczepan. ― Masz pięć minut, żeby otworzyć. Potem dzwonię po pały.

Wiedziałem, że to zrobią. Kiedyś by tak nie histeryzowali, ale po tym co ostatnio zrobiłem, a raczej nie udało mi się zrobić, martwili się.

― Już kurwa, otwieram pajace ― krzyknąłem i przekręciłem klucz w zamku. Idioci prawie mnie staranowali.

― Co ta suka ci zrobiła? ― zapytał Adam.

― I dlaczego nie przyszedłeś do mnie jak się umawialiśmy? ― zapytał Wyguś.

― Nic się nie stało. Nie miałem po prostu już potem siły się z wami spotkać. Poszedłem na schodki.

― To co ta Kindzia znowu odjebała? ― dopytywał Szczepan.

― Ona nic nie zrobiła. To ja jestem zjebany ― odpowiedziałem. ― Nie możemy jutro pogadać? Wpadniecie i wszystko wam opowiem.

― O nie, nie ― Franek zaprotestował . ― Pan Marian powiedział nam, że twoi starzy gdzieś wyjechali na kilka dni. Nie zostawimy cię samego.

― Kurwa myślicie, że będę chciał się zabić?

― Nie, debilu ― Krzysiek popukał się w czoło. ― Musisz się po prostu komuś wygadać.

Już się komuś dziś wyżaliłem i skończyło się to lizaniem ― pomyślałem. Nie chciałbym, żeby to się powtórzyło. Krzysiek pewnie chujowo całuje.

― I z kimś się napić. Czy dobrze pamiętam, że barek znajduje się w salonie? ― zapytał Adaś.

― Tak ale kurwa....

― Żadne ale - przerwał mi chłopak. ― Idziemy.

Poszliśmy do salonu. Po pół godzinie jedna flaszka czystej już była opróżniona.

― Dobra, to opowiadaj ― zaczął Wyguś.

Wcześniej nie miałem ochoty nic im mówić, bo i tak by nie zrozumieli, ale kurwa jak nie im to komu? Zawsze mówiliśmy sobie wszystko.

― Poszliśmy do tej kawiarni na rogu i...

Opowiedziałem im wszystko, powtórzyłem dokładnie co powiedział Kinga. Moja opowieść nie trwała długo, bo nasze spotkanie trwało przecież kilka minut. Nie mogłem jednak powiedzieć im o Olce, to było tak pojebane, że nie ogarnęliby tego.

― Chyba nie dasz jej drugiej szansy, mordo? Raz cię wychujała, zrobi to drugi raz ― pierwszy odezwał się Szczepan.

― Tobie łatwo mówić bo ze swoją kobitą jesteś od podstawówki ― odpowiedział mu Adaś. ― Matczak czujesz coś do niej jeszcze?

― Nie wiem ― odparłem zgodnie z prawdą. ― Była moją pierwszą dziewczyną. Kochałem ją bardzo, ale nawet nie umiem sobie wyobrazić jak teraz miałoby to wyglądać ― wypiłem kolejnego shota i poczułem jak po policzku spływa mi łza. Za dużo było tego wszystkiego. Starłem ją szybko rękawem koszuli ale chłopaki i tak to zauważyli.

Franek położył mi rękę na ramieniu.

― Płacz kurwa ile chcesz, możesz wyć nam całą noc.

― Aż taką pizdą nie jestem ― zaśmiałem się.

― Słuchaj, wszystko sobie przemyśl i dopiero daj Kindze jakąś odpowiedź. Nie spiesz się, nic się nie stanie jak księżniczka sobie trochę poczeka ― powiedział Szczepan.

― A mnie najbardziej zastanawia co jej się stało, że zmieniła zdanie po takim czasie ― zastanawiał się Adam. Na to pytanie jednak nikt nie znał odpowiedzi.


Chłopaki zdecydowali wbrew mojej woli, że przenocują u mnie.

Szczepan spał ze mną na łóżku, a Wyguś i Adamo rozłożyli sobie jakieś koce na podłodze. Mówiłem im, żeby poszli spać do pokoju gościnnego ale odmówili.

Jeszcze długo leżałem w ciemności bijąc z myślami, ale trochę ułożyłem sobie to wszystko w głowie. Już chyba wiedziałem czego chcę.

Przed zaśnięciem spojrzałem ostatni raz na telefon. Zauważyłem, że dziesięć minut temu dostałem smsa od Kingi. Nigdy nie wykasowałem jej numeru.

Od Kinguś: Śpisz? Ciągle myślę o Tobie.

Do Kinguś: Ja o Tobie też. Kocham Cię.



------------

Kolejny szybki rozdział dla Was <3

Zrobiła się trochę pojebana akcja no nie? ;) Sama nie wiem jak dalej to rozegram hahah

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz