Patrzyłem na choinkę stojącą w rogu jadalni. Jak zawsze żywa i jak zawsze pięknie ubrana. Prezentów już pod nią nie było, rozdaliśmy je sobie wczoraj po wigilii.
— Co ty taki zdenerwowany? — tata siadł koło mnie na kanapie. — Mama już chyba zaakceptowała Kingę — zaśmiał się.
— Zdenerwowany? Nie, tak tylko podziwiam nasze drzewko — skłamałem.
— Synek, znam cię osiemnaście lat — westchnął ojciec. — Mów, coś cię trapi?
Trapi? Kurwa, serce waliło mi jak młot, a on się pyta czy coś mnie trapi. Przed wczoraj podjęliśmy z Kingą decyzję, że na kolacji w pierwszy dzień świat powiemy moim rodzicom o dziecku a następnego dni jej. Nie mogliśmy czekać, aż brzuch będzie widoczny. Zasługiwali na to, żeby powiedzieć im o tym wcześniej. Wiedziałem, że nie będzie kłótni czy krzyków ale gdy wyobrażałem sobie zawód jaki zobaczę w oczach sowich rodziców już za kilka chwil...
— Wszystko jest okej — uśmiechnąłem się krzywo. — O to pewnie Kinga — wstałem słysząc dzwonek do drzwi.
— Gotowa? — zapytałem odwieszając płaszcz blondynki na wieszak.
— Jasne, że nie — spojrzała na mnie.
— Będzie dobrze — przytuliłem dziewczynę. — Moi rodzice są kochani, zobaczysz.
Ku mojemu zdziwieniu kolacja przebiegała wspaniale. Nie spodziewałem się, że będzie tak miło.
— Kinga, nie wiem czy to twoja zasługa ale Michał chyba na poważnie zaczął myśleć o maturze i studiach — mama uśmiechnęła się do blondynki.
— Zauważyłam — odparła — ale to chyba nie moja zasługa. Sam stwierdził, że już najwyższa pora pomyśleć o przyszłości.
— To nasza wspólna zasługa — podziewałem z ironią, a Kinga posłała mi mordercze spojrzenie.
— To dobrze, że motywujecie się nawzajem — odezwał się ojciec. — Więc prawo czy jednak ekonomia?
— Dziecko — wypaliłem.
No kurwa, musiałem. Ile mogliśmy to przeciągać? Łapy cały czas trzęsły mi się tak, że nie mogłem trafić widelcem do japy.
— Co? — roześmiał się ojciec.
— Nic takiego — wzruszyłem ramionami. — Kinga jest w ciąży.
I nastała cisza. Rodzice wpatrywali się w nas wielkimi oczami, Kinga spuściła głowę a ja pomyślałem, że wyjebane. Nałożyłem sobie spokojnie sałatki jarzynowej i zajadałem się ze smakiem.
— Pyszna — rzuciłem.
— Z tobą? — zapytał powoli mama.
— Co ze mną? Sałatka jest z warzyw i majonezu chyba.
— Przestań się wygłupiać — wkurzył się ojciec. — Mama pyta czy Kinga jest w ciąży z tobą.
— Oczywiście — obruszyła się dziewczyna.
— Wybacz, musieliśmy zapytać — ojciec wymienił spojrzenia z mamą. — Jesteście ze sobą od tak niedawana.
— To moje dziecko — wtrąciłem. — Wiem to.
— Sami jesteście jeszcze dziećmi — matka spojrzała na nas smutno.
— Jakoś to będzie, przecież jestem już duży — wzruszyłem ramionami.
— Michał, zostaniesz ojcem — kobieta położyła nacisk na ostatnie słowo. — Jak sobie to wyobrażasz? Przecież, przecież — zająknęła się — przecież ty ledwo umiesz sobie sam herbatę zrobić.
CZYTASZ
A może to tylko kac jest? | MATA
Fanfic- Michaś proszę! Kochanie zostań ze mną! Synku co ty zrobiłeś?! Michaś... "Mam depresję. A może to tylko jebany kac jest?" Wszelkie sytuacje opisane w książce są fikcyjne i nie mają żadnego związku z realnymi osobami! Michał, dużo zdrowia!