— Ja pierdole, człowieku — Szczepan głośno westchnął i zaciągnął się papierosem.
Wyskoczyliśmy na długiej przerwie na fajka i pomyślałem, że to będzie dobry moment żeby opowiedzieć chłopakom o rewelacjach Anki. Na to chyba jednak nie byłoby dobrego momentu.
— Nie wierz temu kurwiszonowi w ani jedno słowo — dodał Adam.
— Nie można być aż tak pojebanym żeby wymyśleć coś takiego — odpowiedziałem tylko.
Z jednej strony zgadzałem się z chłopakami, a z drugiej musiałem to wyjaśnić. Musiałem szczerze porozmawiać z Kingą. Widziałem że inaczej będę ciągle o tym myślał.
— Czekaj, to kiedy masz się z nią spotkać? — Wyguś spojrzał na mnie zrezygnowany.
— Zaraz po lekcjach, w Nero.
— Idziemy z tobą — odpowiedział stanowczo.
— Dzięki ale nie potrzebuję obstawy — roześmiałem się głośno. — Raczej nic mi nie zrobi.
— Zrobi ci wodę z mózgu — odezwał się Krzysiek. — Znowu.
— Ja drugi raz nie prześpię się z tą kurewką żeby cię ratować — Adam rzucił peta na beton i zgasił butem. — To i tak cud że nie zaraziłem się od niej jakiś syfem.
— Nie trzeba będzie mnie ratować — wywróciłem oczami. — Pogadam z nią i MOŻE powiem jej, że mi przykro z powodu tego co ją spotkało. I tyle, będę miał czyste sumienie.
— Serio w to wierzysz? — Szczepan poprawił czapkę. Była dopiero połowa stycznia i pizgało niemiłosiernie.
— Wiecie co odwalał Dawid...
— Według mnie to elegancko to sobie wymyśliła. Dawid nie żyje wiec się nie może się obronić, a ona zrobi z siebie ofiarę żeby znowu cię urobić — Franek spojrzał na wyświetlacz telefonu. — Ale jak sobie chcesz. Musimy spierdalać, została minuta do dzwonka.
— Jesteś zbyt uczciwy Michałku — powiedział Adaś kiedy szliśmy już korytarzem w stronę klasy od angielskiego.
— Jest naiwny — prychnął Krzysiek.
— No muszę to zrobić — wzruszyłem ramionami.
— Jak coś to my zawsze cię obronimy — dodał Adam. — Jeśli będzie trzeba to wyrucham cały burdel dla ciebie.
— Dziękuję — udałem że ścieram z policzka łzę. — Wzruszyłem się.
Serio ich słowa wiele dla mnie znaczyły. Pomimo tego, że się ze mną nie zgadzali to skoczyliby za mną w ogień, a ja za nimi. Może kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w przyjaźni?
Kiedy wszedłem do knajpy od razu zauważyłam Kingę. Siedziała przy stoliku w rogu sali i nerwowo bawiła się serwetką
— Cześć — przysiadłem się. Starałem się zachowywać jakbym miał wyjebane.
— Cześć. Dzięki że jednak zdecydowałeś się ze mną porozmawiać — odpowiedziała cicho.
— Podziękuj Ance, powiedziała mi co zrobił ci Dawid.
— Wiem, to nie był mój pomysł. Nie kazałam jej tego robić.
— Dzień dobry — podszedł do nas kelner. — Czy mogę przyjąć zamówienie?
— Dla mnie piwo — westchnąłem. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony ale nic nie powiedział. Nie dziwiłem się, w końcu była dopiero 15.00 a już chciałem się upić.
CZYTASZ
A może to tylko kac jest? | MATA
Fanfiction- Michaś proszę! Kochanie zostań ze mną! Synku co ty zrobiłeś?! Michaś... "Mam depresję. A może to tylko jebany kac jest?" Wszelkie sytuacje opisane w książce są fikcyjne i nie mają żadnego związku z realnymi osobami! Michał, dużo zdrowia!