23.

682 21 6
                                    

Przebudziłam sie w nocy. W szybie od drzwi widziałam że Damiano nie śpi. Usłyszałam dźwięk kluczy od domu. Zaczełam wstawać a światło na dole zgasło. Przez balkonowe okno w gabinecie zauważyłam że bierze mój samochód i udaje sie w stronę miasta. Zerknełam na telefon była 2:24. Cały czas zastanawiało mnie gdzie pojechał po co pojechał i czy coś sie stało. Padłam znowu na łóżko nie dzwoniłam pewne myślał że śpię więc niech tak zostanie. Usnełam.
Obudziłam sie a koło mnie na poduszce leżał bukiet czerwonych róż a w nim karteczka. Otworzyłam ją. Na kartecze było napisane ,,Przepraszam". Rozczulił tym moje serce. Wstałam wziełam bukiet do ręki i udałam sie na dół by wstawic je do wody. Ukradkiem zajrzałam do salonu Dami słodko spał. Poszłam do kuchni i postawiłam kwiaty na stole po czym znowu poszłam na góre i zaczełam sie ogarniać. Gotowa poszłam do salonu. Usiadłam na ławie przed kanapom i czekałam aż brunet sie obudzi. Po głupiej sesji ze śpiącym Damiano obudziłam go i uciekłam na góre. Ta mała biegająca szybcej odemnie menda mnie dogoniła.
-Przepraszam- powiedział stojąc na przeciw mnie- ja nie chciałem.
Chciałam go podenerwować ale sie opamiętałam.
-Nie masz za co- odpowiedziałam mu i go przytuliłam. On uniusł mnie do góry a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Zaniusł mnie na łóżko i całował po każdym miejscu które miałam odkryte. Niestety tylko na przytulaniu sie skończylo.
-To co będziemy dziś robić?- zapytał Dami z uśmiechem
-Jutro niedziela przyjeżdża moja matka musze ogarnąć dom upiec ciasto zastanowic sie co zrobić na obiad- powiedziałam znudzonym tonem
- Wiesz co- zaczął brunet- Gadasz jak stara baba
-Dziękuje- zaczęłam sie z niego śmiać. Chciałam sie podnieść ale on przytłoczył mnie swoim ciałem.
-Nigdzie cie nie puszcze- zaczął
-Puść to zrobie tak żebyś jutro nie musiał odpowiadać na ich pytania- postawiłam mu warunek
-No dobra- zszedł ze mnie i udaliśmy sie do kuchni

********************
Był już wieczór zmęczona tym wszystkim padłam na kanape koło Dami'ego. Udało sie. Ogarneliśmy dom, potem denerwowal mnie przy robieniu ciasta i troche mi pośpiewał. Siedziałam wtulona w bruneta i cały czas sie zastanawiałam co jeśli matka nie przyjedzie tylko ze swoim ale i  z jego córkami. Bałam sie jedna z nich pomimo tego że miała narzeczonego byłaby w stanie odebrać mi Damiego. Moje scenariuaszs troche wybiły mnie  z równowagi przez co zaczełam sie trząść i bardzo nieregularnie oddychać. Przykułam tym jego uwage. On zawsze wiedział co zrobić jak dostawałam ataku paniki. Posadził mnie na swoje kolana a ja wtuliłam sie w jego szyje. Tak cholernie go kocham że nie wyobrażam sobie zerwania. Zaczełam płakać tak zawsze kończyły sie moje ataki. Teraz już było mi lepiej schodziła ze mnie bez silność a rodziła sie siła tylko ta której wszyscy sie bali i przez którą byłam uważana za suke.
-Już dobrze Misiu- powtarzał Dami gładząc mnie po włosach. Wziął mnie na ręce i zaniusł do sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżko a potem objął ramieniem. Poleżałam wtulona w niego jeszcze pare chwil i zaczełam go całować.  Lubiłam to robić. Zostawiać delikatne czerwone ślady na jego szyji i dekolcie.
-Widze że kocica odzyskała chęci do życia- zaśmiał sie ze mnie
-możliwe- odpowiedziałam mu i dalej go lizałam w pewnym momencie gdy sie od niego odkleiłam to on zaczął mnie  całować.  Całował moje usta, szyje, dekolt schodził coraz niżej i coraz więcej sobie odsłaniał. Zdjął ze mnie bluzkę i całował mnie po moim brzuchu delikatnie zachaczając pocaunkami o piersi. Zerwał ze mnie stanik i delikatnie pieścił moje piersi. Potem znowu przeniósł sie na brzuch i gdy był w okolicy podbrzusza ściągnął moje spodnie i całował moje uda. Sam w czasie rozbierania mnie też sie rozbierał. Był tak przystojny pół nagi. Ściągnął ze mnie dolną część bielizny i zaczął pływać między moimi nogami. Delikatnie językiem muskał moją łechtaczkę przez co przyprawiał mnie o jęki. Po kilku minutach pieszczot wsadził we mnie swoje przyrodzenie i bardzo delikatnie sie we mnie poruszał. Po kilkudziesięciu ruchach doszliśmy. Znów byłam w jego ramionach.
-Kocham cie- wyszeptałam
-Ja ciebie też- odpoiwedział mi brunet i zlączył nasze usta w pocałunku.


______________
672słowa

Miłego czytania ❤❤❤❤

This fuckin' concert || Damiano David 18+ [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz