Avery
Kolejnego dnia zjawiłam się w kuchni szybciej, dzięki temu mogłam zjeść śniadanie i postarać się przeżyć kolejny dzień. Coś mi mówiło, że ten będzie jeszcze trudniejszy. Nie wiedziałam jedynie, skąd to dziwne przeczucie, ale na słowa Halle szybko to pojęłam.
– Avary, dziś pracujesz z Dakotą.
Miałam nadzieję, że będę mogła uczyć się wszystkiego z Astrid, ale jak widać, to nie było możliwe. Nie miałam odwagi zaprotestować, więc potulnie kiwnęłam głową i czekałam na to, co nadejdzie.
Przydzielono nam skrzydło Cartera. Na tą wiadomość od razu zesztywniałam. Miałam nadzieję, że go nie spotkam. Wtedy pomyślałam, że obecność Dakoty nie jest jednak taka zła. Nie chciałabym być sama w tym miejscu i natknąć się na tego człowieka.
Dakota w ogóle się nie odzywała. Pokazała mi schowek, w którym znajdowały się wszystkie potrzebne sprzęty i środki do sprzątania, po czym jedynie burknęła, że mam zabrać odkurzacz. Zrobiłam to, co mi kazała, następnie ruszyłam za nią na górę. Wystarczyło, że weszłyśmy na skrzydło Cartera, a mnie opanował dziwny lęk.
– Odkurz najpierw korytarz – rzuciła dziewczyna i zniknęła za jednymi z drzwi.
– A więc zostałam sama – szepnęłam do siebie.
Zaczęłam odkurzać, nie rozumiejąc, po co to w ogóle robię. Dywan był czysty, ale być może Blakemore miał jakiś problem na punkcie brudu i wszystko musiało być sterylnie czyste. To wyjaśniałoby sprzątanie wszystkie każdego jednego dnia.
Nagle odkurzacz się wyłączył, zaskoczona odwróciłam się do tyłu, by sprawdzić, co się z nim stało. Wtedy zobaczyłam patrzącego na mnie Cartera.
– Gdyby nie to, że to ty mnie obudziłaś, wściekłbym się – powiedział bardzo wolno.
– Przepraszam, nie wiedziałam...
– Coś się stało? – Dakota niemal wyskoczyła z jednego z pokoi. – Coś zrobiła? Wiedziałam, że się nie nadaje.
– Zamknij się – wysyczał do niej mężczyzna. Podszedł do mnie i złapał mnie delikatnie za brodę. – Skoro już mnie obudziłaś, mogłabyś coś dla mnie zrobić?
– Co takiego? – zapytałam drżącym głosem.
Uśmiechnął się, a raczej uniósł kącik ust. W jego spojrzeniu widziałam coś, co budziło we mnie lęk.
– Kawę. Chciałbym dostać coś zupełnie innego, ale muszę pocieszyć się zwykłą czarną kawą bez cukru.
– Oczywiście.
Kiedy mnie puścił, musiałam się powstrzymać, żeby nie zacząć biec. Zeszłam na parter, trzęsącymi się dłońmi złapałam za kubek, który umieściłam w ekspresie. Czekałam, aż kawa będzie gotowa, a serce biło mi jak szalone. Ten dom coraz bardziej mnie przerażał. Kiedy pomyślałam, że więcej już nic się nie wydarzy, do kuchni wszedł Jacob. Zatrzymałam się z kubkiem kawy w dłoni i niewiele brakowało, a opuściłabym go na widok mężczyzny.
– Przerwa na kawę?
– Nie, to dla pana Cartera – wyjaśniłam szybko.
– Carter poprosił cię, żebyś przyniosła mu kawę?
– Tak.
Kiwnął głową i zszedł na bok. Uznałam to jako koniec rozmowy, więc ruszyłam w stronę wyjścia. Mijając mężczyznę poczułam się jak w pułapce, choć on nawet się nie poruszył. Odetchnęłam dopiero na schodach, ale to nie trwało zbyt długo. Szybko przypomniałam sobie, gdzie idę i znów zrobiło mi się słabo.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...