Avery
Od rana pomagałam Halle, która musiałam błagać, by dała mi jakieś zajęcie. Dziewczyny patrzyły na mnie ze współczuciem, przez co czułam się jeszcze gorzej. Nie pomagały mi tym. Myśl, że ktoś zginął przeze mnie, dobijała mnie i zjadała od środka. To nieważne, że była to osoba, która chciała zabić mnie. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie wtedy. Halle oddała mi swoje obowiązki, a sama zajęła się skrzydłem Cartera, w którym zazwyczaj sprzątała Dakota. Mogłam więc choć przez krótką chwilę spróbować nie myśleć. Jednak kiedy nie myślałam o Dakocie, myślałam o Jacobie. O liście, jaki mi zostawił i o tym, co miał na myśli. Nie rozumiałam, co siedzi mu w głowie, ale chciałam się dowiedzieć. Halle mówiła, że najprawdopodobniej wróci następnego dnia, dlatego postanowiłam skusić się na kolejną noc w jego łóżku. Absolutnie nie miało to nic wspólnego z tym człowiekiem. Bałam się wracać na górę. Jakby Dakota wciąż tam była i czekała na mnie z nożem. I choć była to irracjonalna myśl, nie mogłam poradzić sobie własnym lękiem. Doszłam do wniosku, że Jacob i tak o niczym się nie dowie, a ja dam sobie jeszcze jeden dzień na wrócenie do siebie po tym, co się wydarzyło.
Czekałam, aż nikogo nie będzie w salonie i wtedy weszłam do sypialni Blakemore'a. Było jeszcze wcześnie, jednak ten dzień był dla mnie wystarczająco męczący. Chciałam mieć go już za sobą. Weszłam do łazienki, uśmiechając się szeroko na widok ogromnej wanny. Odkręciłam wodę, rozebrałam się do naga i podeszłam do lustra. Było mi trochę wstyd, bo korzystałam z tego miejsca, chociaż nie powinnam tu nawet wchodzić. Jednak zdążyłam już nauczyć się, że w tym domu nie ma miejsca na takie uczucia. Musiałam być egoistką i próbować przetrwać. A już na pewno nie mogłam być słaba.
Weszłam do wanny pełnej gorącej wody i piany, zamknęłam oczy, relaksując się po ciężkim dniu. Wyrzucenie z głowy ostatnich wspomnień okazało się zbyt ciężkie. Twarz Dakoty pojawiała się przed moimi oczami co chwilę i nie mogłam jej z niej wyrzucić. W końcu udało mi się zapomnieć, na chwilę, na krótki moment, ale to wystarczyło. Zaczęłam planować swoją przyszłość. Och, miałam co planować. Dzięki dobrym referencjom z poprzedniej pracy, nie trudno było znaleźć dobrą posadę. I pomyśleć, że mogłam mieć ją dawno, ale postanowiłam pobawić się losem. Skończyłam jak skończyłam, nie mogłam cofnąć czasu, ale mogłam zmienić przeszłość. Problem był jeden, nie miałam pojęcia, kiedy Blakemore uzna, że spłaciłam dług u niego. Czy nasza umowa jeszcze obowiązywała? Jeżeli tak, czekało mnie jeszcze wiele miesięcy pracy u niego. Istniała natomiast nadzieja, że się mną znudzi i uzna, że gra nie warta jest świeczki, a wtedy będę wolna i odzyskam możliwość decydowania o swoim życiu.
Wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i jeszcze raz stanęłam przed lustrem. Patrzyłam w swoje odbicie, na siłę próbując wmówić sobie, że nic się nie zmieniło. I wtedy usłyszałam głosy. Podeszłam do drzwi, od razu poznając, że to Jacob i Carter. Znalazłam się w pieprzonej pułapce i nie miałam pojęcia, jak z niej wybrnąć. Czekałam w bezruchu, mając nadzieję, że wyjdą. Oczywiście nie miałam tyle szczęścia. Niedługo później drzwi się otworzyły, a w progu stanął Jacob. Popatrzył na mnie, najpierw bardzo poważnie, a później się uśmiechnął.
- Carter! - zawołał do przyjaciela.
Złapałam za ręcznik, otulające moje ciało. Blakemore był pijany.
- Co?!
- Jednak się położę.
- Jesteś pewien? - głos Cartera zdawał się być wyraźniejszy, jakby szedł w stronę łazienki.
Jacob zamknął drzwi, znów słyszałam stłumioną rozmowę, a kiedy się skończyła, drzwi ponownie się otworzyły.
- Przepraszam, myślałam, że przyjedziesz jutro - zaczęłam tłumaczyć się spanikowana.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...