Avery
Wcale nie wrócił szybko. Tak naprawdę, nie wiedziałam, kiedy wrócił, bo zdążyłam zasnąć. Rano również go nie było. Gdyby nie wgniecenie w poduszce, pomyślałabym, że nawet nie przyszedł. Czułam się zazdrosna. Tak miało wyglądać moje życie przy jego boku? Skarciłam się za tę myśl. Nie było mowy o życiu przy jego boku. Nie mogłam w to dalej brnąć. Nie mogłam się zakochiwać. On nie mógł mnie zniszczyć. Niezależnie od tego, czy Halle miała rację, czy intencje Jacoba były szczere, nie widziałam naszej przyszłości. Byłam także przekonana, że on także jej nie widział.
Po prysznicu wyszłam z jego sypialni, zajrzałam do kuchni, by zrobić sobie szybkie śniadanie. Kiedy jadłam, przypomniało mi się, że Jacob pozwolił mi na wychodzenie. Właśnie dlatego postanowiłam go odszukać i powiedzieć o swoich planach. Nie było go w gabinecie, na zewnątrz, w siłowni, w bibliotece również go nie znalazłam. Dopiero, gdy chodziłam po schodach, usłyszałam jego głos. Był w skrzydle Cartera, rozmawiał z nim o czymś, ale nie byłam w stanie usłyszeć, czego dotyczy ta rozmowa. Jednak gdy podeszłam bliżej, usłyszałam cokolwiek.
– Jesteś tego pewien? – zapytał Carter.
– Nie. Niczego nie jestem pewien.
– A więc przemyśl to jeszcze raz.
– Mogę myśleć dziesięć lat, a nie mam tyle czasu.
– Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałował.
– Ja także.
Nie wiedziałam, czego dotyczy rozmowa, ale domyślałam się, że zbliża się do końca. Cofnęłam się o kilka kroków, po czym ruszyłam ponownie w stronę skrzydła Cartera. Na tyle głośno, by mnie usłyszeli. Kiedy weszłam na korytarz, obaj już patrzyli w moim kierunku.
– Możemy porozmawiać? – zapytałam Jacoba.
Ten kiwnął głową, a Carter od razu zamknął się za drzwiami jednego z pokoi. Jacob podszedł do mnie.
– O czym chciałaś porozmawiać?
– Powiedziałeś, że mogę wychodzić. Chciałabym odwiedzić dziś znajomą.
Zawahał się.
– Powiem komuś, żeby cię zawiózł.
– Oddasz mi telefon? Muszę do niej zadzwonić.
Tym razem zawahał się bardziej.
– Za pięć minut znajdziesz go na biurku w moim gabinecie.
– Coś nie tak? Dziwnie się zachowujesz?
– Bardzo nie tak, mała. – Uśmiechnął się blado, po czym pochylił się i pocałował mnie w czoło. – Ale o tym porozmawiamy wieczorem. Teraz muszę coś załatwić. Nie będzie mnie do końca dnia. Jeden z moich ludzi zawiezie cię tam, gdzie będziesz chciała.
– Dziękuję.
Od razu ruszył do schodów, a ja zostałam w tym samym miejscu. Niedługo później z pokoju wyszedł Carter. Wyglądał na zaskoczonego moją obecnością. Myślałam, że podejdzie i zaszczyci mnie tekstami w swoim stylu, ale on po prostu mnie minął. Wtedy byłam już przekonana, że coś się dzieje.
Niedługo później weszłam do gabinetu Jacoba, żeby zabrać swój telefon. Włączyłam go i zaczęłam szukać numeru Libby. Chciałam się z nią spotkać, ale nie wiedziałam, czy ona będzie chciała zobaczyć się ze mną. Mimo wszystko zadzwoniłam. Odebrała już po pierwszym sygnale.
– O kurwa, ty żyjesz!
– Dlaczego miałabym nie żyć?
– Jeszcze pytasz?!
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...