Jacob
Obudziłem się dopiero przed południem. A raczej obudziły mnie odgłosy ożywionej rozmowy, dobiegające z salonu. Zaciekawiony i nieco wkurwiony zszedłem z łóżka i ruszyłem prostu do drzwi. Na początku myślałem, że moi bracia znów się kłócą, co było do nich podobne, ale po chwili dotarło do mnie, że się śmieją.
– Co jest? – zapytałem, podchodząc do nich.
– Rozmawialiśmy o twojej ślicznej i niewinnej pokojówce. Okazało się, że Seth ma swoim klubie podobny okaz – powiedział rozbawiony Richie.
– To nie jest śmieszne, kretynie – Seth chciał zabrzmieć ostro, ale nie był w stanie ukryć rozbawienia. – To zaczyna być coraz bardziej wkurwiające.
– Czasami nie wierzę, że jesteśmy rodziną.
– Młody ma chyba więcej za uszami, niż nam się wydaje – stwierdziłem zamyślony, mierząc Richiego wzrokiem.
– Nic z tych rzeczy. – Uniósł ręce, szczerząc się głupio. – Ja po prostu nie obracam się w towarzystwie cnotek, a wy chyba się starzejecie.
– Zważaj na słowa – zasyczałem, próbując zamaskować uśmiech.
– Ta... Jak jej tam... Avery? Jest niezła i chętnie zamączyłbym w niej kutasa. Nie mogę tego zrobić, bo mój brat nie jest w stanie jej złamać, choć do tej pory nie był to dla niego problem. Kiedy wybiorę się do klubu Setha, pewnie spodoba mi się jego nowa pracownica, ale będzie zbyt wystraszona, bo on także nie wie co z nią zrobić.
– Mam nadzieję, że na twoje drodze nie pojawi się kobieta, która będzie przypominała te dziewczyny. Bóg jeden wie, do czego się posuniesz – stwierdził zamyślony Alex.
– Boga w to nie mieszaj, bracie. Ale myślę, że poradziłbym sobie lepiej, niż tych dwóch.
Nie miałem zamiaru ciągnąć dalej tej rozmowy. Przede wszystkim dlatego, że Richie miał racje. Nie potrafiłem złamać Avery. Może nie zrobiłem jeszcze wszystkiego, co miałem w planie zrobić, ale po poprzedniej nocy wiedziałem, że to nie wystarczy. Miałem wybór, mogłem ją odesłać i zapomnieć, że była w moim domu. Jednak wtedy przyznałbym się do porażki. To nie leżało w mojej naturze.
– Niedługo urodziny matki – zmieniłem temat, wiedząc, że to pomoże. – Ojciec z pewnością będzie chciał widzieć nas w Nowym Jorku.
– Nie opuściłbym tego dnia – odparł Alex. – Trzeba jednak zadbać o to, by każdy z nas myślał podobnie.
Wszyscy spojrzeliśmy w tym samym momencie wymownie na Richiego.
– Będę, bez obaw. Martwiłbym się raczej o Katherine i Asha.
– Katherine nie pojawia się w domu ze względu na ojca, ale matce tego nie zrobi. – Spojrzałem na Setha, który najprawdopodobniej chciał, bym to ja zajął się Ashtonem. – Co do czarnej owcy w naszej rodzinie, na mnie nie liczcie.
– Z jakiegoś powodu to tobie ojciec powierzył jego wychowanie – przypomniał Alexander.
– Miałem dopilnować, by nie szalał za kółkiem. Nie wspominał o wychowywaniu go. Umywam ręce. Mam co robić.
Od razu poczułem złość, która opanowywała moje ciało i umysł. Kochałem Asha, był moim bratem i nie wypierałem się tego, że osłoniłbym go własną piersią, gdyby przyszła taka konieczność. Nie oznaczało to jednak, że chciałem bawić się w jego niańkę. Każdy z nas w pewnym sensie musiał wychowywać się sam i sam kształcić swój charakter. Każdemu wychodziło to różnie. Vincent i Alexander stali się poważni, najbardziej odpowiedzialni z nas wszystkich. Richie był kompletnym wariatem z cechami psychopaty, ale szybko nauczył się panować nad swoją pokręconą naturą. Na tyle, by nam to nie przeszkadzało. Ja i Seth byliśmy gdzieś pomiędzy nimi, łączyło nas najwięcej podobieństw i chyba dlatego najbardziej się z nim dogadywałem. A Ashton był po prostu idiotą. Zbyt narwany, zbyt rozkojarzony. Nigdy nie zastanawiał się nad konsekwencjami, tłumacząc wszystkim, że czerpie z życia. Był także podobny do Katheriny, która równie mocno działała ojcu na nerwy. Jedynie Davina w jego oczach była bez skazy, ale czułem, że to kwestia czasu. Czekałem, aż będzie pełnoletnia i postanowi mieć własne zdanie. Ojciec nienawidził, gdy ktoś nie zgadza się z jego rozkazami, lub ma inne poglądy na każdy, nawet błahy temat.
– Dobra, ja się tym zajmę – zaproponował znudzony Alex. – W drodze powrotnej wybiorę się do niego.
– Możesz nam to nagrać? – zaśmiał się Richie.
– Możesz jechać ze mną. Z pewnością stęsknił się za tobą.
– Nic z tego. Mam ciekawsze plany. Czekają na mnie zlecenia.
– Coś ciekawego? – zapytałem zaintrygowany.
– Ojciec kazał zlikwidować jednego kutasa, który zalega z kasą u wielu ludzi. Mam też znaleźć niejakiego Bowena, który zaszalał gdzieś na zachodzie Stanów, a teraz się ukrywa.
Nigdy nie chciałem robić tego, co robił on, ale w jakimś stopniu ciekawiło mnie jego życie. Było w nim coś intrygującego. Jednak niewielu ludzi potrafiło odbierać życie innym i czerpać z tego jedynie przyjemność. Właśnie dlatego byłem zdania, że Richie jest wariatem.
– Zaszalał? Co zrobił?
– Nie znam zbyt wielu szczegółów. Chciał przejąć władzę na zajętym terenie i coś nie wyszło. Uciekł, ale nie pożyje zbyt długo.
– Kurwa. Oby ojciec nie wpadł na pomysł poszerzenia naszych granic – westchnął Alex.
– Jeśli do tego dojdzie, wszyscy będziemy mieć przejebane.
– Może uznać, ze jest nas wielu i sobie poradzimy – odparłem bezbarwnie.
– Wystarczy mi to, co mam, a w porównaniu do Vincenta, mam niewiele.
Zmarszczyłem czoło, widząc w jego oczach żal i poczucie braku sprawiedliwości. Z jednej strony go rozumiałem, ale z drugiej, nie potrafiłem pojąć, jak można pragnąć stać się naszym ojcem.
Każdy z nas zacisnął usta, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. Na szczęście sytuacje uratował Carter, który dołączył do nas z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Lucia może nie być dziś zdolna do pracy – poinformował mnie ze satysfakcją.
– Kurwa – rzuciłem pod nosem, po czym zwróciłem się do Setha. – Zabierz go ze sobą, niech się wyładuje i da odpocząć moim dziewczynom.
– I kto to mówi – zaśmiał się Alex.
– Jacob zajęty jest uwodzeniem Avery.
– Nie uwodzę jej.
– A powinieneś. Może wtedy miałbyś jakieś szanse.
– Nie zamierzam tego robić.
Mówiłem jedno, a myślałem o czymś zupełnie innym. Nagle pomyślałem, że to będzie moja ostatnia broń na tę dziewczynę. Jeśli nic innego nie przyniesie skutku, nie będę miał wyjścia. Odesłanie jej było ostatecznością.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...