Avery
Dochodziła dopiero piąta rano, ale ja nie mogłam już spać. Całą noc miałam popieprzone sny i przez to bałam się już zamknąć oczy. Przerażała mnie myśl, że dopóki będę w tym domu, nic się nie zmieni. Zebrałam się, by być gotową do pracy i siedziałam w pokoju, wpatrując się w okno. Kilka minut po szóstej postanowiłam wyjść, przekonana, że wszyscy jeszcze śpią. Pomyślałam, że wykorzystam ten czas, by zjeść śniadanie w ciszy. Wyszłam z sypialni, wolno krocząc w stronę schodów, pewna, że tym razem się nie zgubię. Byłam już prawie na końcu korytarza, prowadzącego do niewielkiego salonu, z którego wychodziły schody na parter. Zanim jednak z niego wyszłam, zatrzymałam się na widok, na jaki zupełnie nie byłam gotowa. Tuż przed kanapą zobaczyłam Astrid, była odwrócona tyłem do mnie i... klęczała. Klęczała przed siedzącym na kanapie Jacobem. Trzymał rękę na jej poruszającej się w górę i w dół głowie. Przełknęłam głośno ślinę, zrobiłam krok do tyłu i wtedy poczułam na sobie jego wzrok. Nie wiem dlaczego sama także na niego spojrzałam. To trwało sekundę, a wystarczyło, by wszystko we mnie pękło. Cofnęłam się o kolejne dwa kroki i już ich nie widziałam. Odwróciłam się i pobiegłam do sypialni, będąc w środku, oparłam się o drzwi i zsunęłam po nich w dół. Siedziałam na podłodze ze łzami w oczach, przerażona widokiem, jaki wciąż siedział w mojej głowie. Chociaż bardzo się starałam, nie mogłam go z niej wyrzucić.
Wyszłam pięć minut przed siódmą. Nie chciałam już jeść, miałam wrażenie, że straciłam apetyt na bardzo długo. Chyba dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, co dokładnie dzieje się w tym domu. Nie wierzyłam, że Astrid jest w związku z Blakemorem. Chciał tego samego od wszystkich dziewczyn i pewnie od wszystkich to dostał. Zostałam mu tylko ja, nowa ofiara.
W kuchni Halle rozdzielała nam zadania, ale nie potrafiłam skupić się na jej słowach. Usłyszałam tylko, że dziś Jacob spodziewa się ważnych gości i to on zdecyduje, które dziewczyny będą pracować podczas tego spotkania, a które wcześniej przygotują do niego wszystko. To wystarczyło. Później mówiła o tym, jakie obowiązki spoczywać będą na obu grupach, jednak na to byłam zupełnie głucha. Patrzyłam przed siebie, skupiając się na uchwycie jednym z szafek, aż nie dołączył do nas Blakemore w towarzystwie Acosty. Wszystkie wyprostowałyśmy się w tym samym momencie. Jacob nawet nie krył się z tym, że mi się przygląda.
– Halle, powiedz mi... czy zdążyłaś już czegoś nauczyć Avery? – zapytał kobiety, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Yyy, tak, myślę, że tak – zająkała się w odpowiedzi.
Zbladła, a ja nie do końca rozumiałam, dlaczego.
– Tak, czy tak myślisz?
– Jest u nas dopiero trzeci dzień, ale moim zdaniem dobrze sobie radzi.
– A więc czas rzucić cię na głęboką wodę i sprawdzić, czy wypłyniesz na powierzchnie – zwrócił się do mnie, a jego ton przyprawił mnie o gęsią skórkę.
Na moment spojrzałam na Cartera, który uśmiechnął się pod nosem, wyraźnie z czegoś zadowolony.
– Co mam robić? – zapytałam przez zaciśnięte gardło.
– Teraz się przygotować. Astrid, przedstawisz jej obowiązki.
– Oczywiście – odpowiedziała od razu dziewczyna.
– Będzie z wami Dakota.
Po tych słowach wyszedł, a ja spojrzałam przerażona na Astrid, która również nie wyglądała na zadowoloną. Jedynie Dakota wydawała się być w siódmym niebie. Blondynka kiwnęła do nie głową i wyszła z kuchni. Poszłam za nią, aż na piętro, a tam skierowałyśmy się na nasze skrzydło. Otworzyła drzwi do swojej sypialni i zaprosiła mnie do środka. Usiadłam na łóżku, przyglądając się dziewczynie, która nagle zaniemówiła. Jakby nie wiedziała, co ma mi powiedzieć. Widziałam w jej oczach zakłopotanie i od razu przypomniałam sobie widok, który tak bardzo chciałam wyrzucić z głowy. Nie wiedziałam, czy Astrid miała pojęcie o tym, że ją widziałam. Miałam nadzieję, że nie zdawała sobie z tego sprawy.
– A więc... – zaczęła niepewnie. – wszystko zacznie się wieczorem, być może trochę wcześniej. Musisz zrobić sobie mocniejszy makijaż.
– Astrid, przejdźmy do rzeczy. Co ja mam tam robić?
– Wykonywać rozkazy Blakemora. Jedna z nas będzie donosić alkohol i wszystko, czego będą potrzebować. Jesteś nowa, więc zapewne będziesz to ty.
– A jeśli nie? Co wtedy?
– Nie wiem, wszystko zależy od decyzji Jacoba.
Uciekała ode mnie wzrokiem, co upewniło mnie w tym, że coś ukrywa. Mogłam próbować z niej to wyciągnąć, ale szanse na powodzenie miałam niewielkie. Nie chciała mówić, bo pewnie się wstydziła tego, co dzieje się na takich spotkaniach. Byłam przerażona i chciałam uciec, znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
– Więc jedyne, co muszę wiedzieć, jest to, że mam zrobić sobie mocniejszy makijaż? – zapytałam z nutą niedowierzania w głosie.
– Tak. Ma być wieczorowy.
– Dobrze. Na którą mam być gotowa?
– Możesz zacząć przygotowywać się zaraz po obiedzie. Nie mam pewności, kiedy wszystko się zacznie.
Ja natomiast miałam pewność, że kiedy się już zacznie, będę modliła się o to, by jak najszybciej się skończyło. Nieco zawiedziona wyszłam od Astrid, kierując się prosto do swojej sypialni. Miałam nadzieję, że powie mi więcej, że dowiem się czegokolwiek. Nie wiedziałam, na co mam być gotowa, więc postanowiłam przygotować się na wszystko.

CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
Roman d'amourAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...