Jacob
– Czyżby zżerały cię wątpliwości? – zapytał Carter, gdy tylko wszedł do mojego gabinetu.
Było jeszcze rano. Siedziałem przy biurku i udawałem, że jestem pogrążony pracą, ale tak naprawdę skupiałem się na piciu.
– Nie. To nie wątpliwości.
– Wyglądasz, jakbyś żałował.
Usiadł naprzeciwko mnie i zrobił minę pieprzonego psychologa, który czeka, aż ktoś powie mu o swoich problemach.
– Martwię się – przyznałem niechętnie.
– O Avery? Robisz postępy.
– Nie wiem, co robić dalej.
– To proste, odczekaj chwile, zgrywaj romantyka, którym z pewnością nie jesteś, a kiedy przyjdzie czas oświadcz się jej. Zyskasz stabilizację do końca życia i kobietę, którą kochasz.
Zaśmiałem się gorzko.
– Stabilizację?
– Szkoda tego domu.
– To nie stabilizacja, a więzienie stworzone przez mojego ojca.
– Ale nie chcesz go stracić.
– Teraz sam już nie wiem, czego chcę. Czuję się jak w innym wymiarze.
– To przejdzie.
– Od kiedy jesteś takim znawcą?
– Od zawsze, tylko ty jesteś ślepcem.
Kiedy miałem mu odpowiedzieć, do drzwi zapukała Avery.
– Mogę?
– Oczywiście. Twój chłopak zaraz się zaleje w trupa, więc może ty będziesz miała na niego lepszy wpływ – rzucił Carter, po czym wyszedł.
Avery podeszła do mnie, usiadła na biurku, układając stopy na fotelu, po obu stronach mojego ciała. Sunąłem wzrokiem po jej długich nogach, zatrzymując się na chwilę na ich złączeniu, po czym spojrzałem w jej oczy.
– Co się dzieje? Jeśli żałujesz swojej propozycji...
– Niczego nie żałuję, mała. Muszę przyzwyczaić się do zmian.
Chciała odpowiedzieć, ale wtedy usłyszeliśmy głośny krzyk, dochodzący z salonu. Obije staliśmy z miejsca i wpatrywaliśmy się w drzwi.
– Kto to? – zapytała dziewczyna.
– Mój ojciec.
Wiedziałem, po co przyszedł. Wtargnął do mojego gabinetu jak burza i patrzył na mnie jak na swoją ofiarę. Jednak kiedy spojrzał na Avery, w jego oczach pojawiła się czyta nienawiść.
– Z nią?! – krzyknął wściekle. – Do reszty oszalałeś?! Ze zwykłą sierotą?!
– Avery, wyjdź proszę – poprosiłem dziewczynę.
– Nie! Niech zostanie! Mówiłem ci, że masz się ożenić, ale chyba jasne było, że z kimś, nie ze zwykłym śmieciem!
– Radzę ci zważać na słowa – zasyczałem.
Zaśmiał się głośno i znów spojrzał na Avery.
– Omotałaś mojego syna! Nie wierzę! Mógł mieć każdą, a wybrał sierotę, która jest nikim.
– Zamknij się! Wyjdź z mojego domu!
– To nie jest twój dom! I nie myśl sobie, że jeśli się z nią ożenisz, zatrzymasz go!
– Weź go sobie.
– Myślałem, że jesteś mądrzejszy.
Po tych słowach wyszedł, a ja wolno odwróciłem się w stronę Avery. Na jej twarzy malował się ból, ale nie spowodował go mój ojciec.
– O czym on mówił, Jacob?
– To nie ma znaczenia.
– Dla mnie ma ogromne. Chciałeś się ze mną ożenić, tak? Nie dlatego, że mnie kochasz, bo to brednie. Dlatego, że kochasz swoje życie.
– Nie. Przysięgam, że nie o to mi chodziło.
Chciałem do niej podejść, złapać w ramiona i nie puścić, aż mi uwierzy, ale gdy tylko się ruszyłem, odskoczyła ode mnie.
– Jesteś taki jak twój ojciec. Niczym się nie różnicie.
– Daj mi wytłumaczyć!
– Nie chcę cię słuchać.
Złapałem ją, ale wyrwała się i wybiegła z gabinetu. Wtedy od razu pojawił się Carter.
– Idź za nią.
– Nie. Nie chce mnie widzieć. Wcale się nie dziwię, ojciec dopiął swego, jak zwykle.
– I tak po prostu odpuścisz?
Nie odpowiedziałem. Czekałem, aż wyjdzie, a kiedy tak się stało, usiadłem na fotelu i sięgnąłem po butelkę. W tamtej chwili czułem się tak, jakby moje życie dobiegło końca. Chciałem walczyć. Jasne, że nie miałam zamiaru tak łatwo odpuścić, ale wtedy nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Znienawidziła mnie, gdy tylko dowiedziała się prawdy. A raczej prawdy, którą przedstawił jej ojciec. Traciłem ją i nic nie mogłem z tym zrobić.
Niedługi później obserwowałem w oknie, jak wsiada do samochodu Hudsona. Miała ze sobą walizki i ani na sekundę nie obejrzała się za siebie. Jakaś część mnie wyrywała się, chciała wybiec do niej i spróbować zawalczyć jeszcze raz. Druga chciała jedynie patrzeć, jak kobieta, którą szczerze kochałem, odchodzi.
Jedno było pewne – ojciec musiał mi za to zapłacić. Tym razem posunął się za daleko. Rozpętał wojnę, którą zamierzałem wygrać.
– Pojechała.
Odwróciłem się w stronę w drzwi, w których stał Carter.
– Wiem.
– Kiedy wróci Hudson, zapytam go, pod jaki adres ją zawiózł.
– Znam adres jej mieszkania. Nie przyda mi się.
– Co zamierzasz zrobić?
– Zadzwoń po moich braci, nie pomijaj Ashtona. Sprawimy, że ojciec raz na zawsze zapomni o powiększeniu terytorium.
– Jesteś pewien? Plan był inny.
– Plany się zmieniają Carter! On zniszczył moje, ja zniszczę jego. Nawet, jeśli miałbym przez to zginąć.
Przez tylko mi się przyglądał, ale w końcu wyjął z kieszeni telefon.
– Katherine też powinna się tu pojawić.
– W takim razie ściągnij także ją – odpowiedziałem beznamiętnie.
Wyszedł, a ja znów zostałem sam.
– Zapłacisz mi za wszystko, ojcze – wycedziłem.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...