Rozdział dwunasty

18.4K 835 78
                                    


Avery

Słuchałam wszystkich rozmów mężczyzn, ignorowałam ich dzikie spojrzenia, a nawet podteksty, które bezczelnie rzucali w moim kierunku. Wszystko było do zniesienia, dopóki cała atmosfera nie zrobiła się zbyt przytłaczająca. Światła przygasły jeszcze bardziej, sprawiając, że sylwetki wszystkich osób stapiały się niemal w jedność. Jeden z mężczyzn, o ile dobrze zapamiętałam – Seth, przyciągnął na swoje kolana Dakotę i pociągnął gwałtownie za górę jej uniformu. Usłyszałam guziki, uderzające o podłogę, a po chwili czyjaś dłoń zacisnęła się na moim karku.

– Podoba mi się twój zapach – szept męskiego głosu odbił się echem w mojej głowie.

– Richie, zostaw – odezwał się ostro Jacob.

Wtedy przestałam czuć bliskość mężczyzny. Minął mnie i poszedł prosto do Astrid. Otworzyłam szeroko oczy, na widok noża, który zauważyłam w jego dłoni. Wykonał nim jeden ruch, na co wydałam z siebie niemy krzyk. W tamtej chwili myślałam, że po prostu ją zabił. Dopiero, kiedy odszedł na bok i odsłonił Astrid, zauważyłam, że rozciął uniform na jej plecach. Rozsunął go wolno, odsłaniając jej ciało, które chroniła już tylko skąpa bielizna. Jej również pozbył się za pomocą noża. Kiedy tylko zauważyłam, co zamierza zrobić dalej, opuściłam głowę. Gdzieś w tle słyszałam krzyk Dakoty, ale nie prosiła o pomoc, ten krzyk przepełniała ekstaza, której nie potrafiłam zrozumieć. Ktoś złapał mnie za dłoń i pociągną do siebie. Chciałam zacząć krzyczeć, ale wtedy runęłam w dół, lądując na kolanach Jacoba.

– Puść mnie – wysyczałam, próbując mu się wyrwać.

Złapał mnie mocniej i docisnął do swojego ciała.

– Posłuchaj. Jesteś tutaj, albo dołączasz do zabawy.

Po tych słowach mnie puścił, jednak przestałam walczyć. Bardzo wolno odwróciłam głowę, przepełniał mnie strach i sama nie rozumiałam, dlaczego w ogóle patrzę w tamtym kierunku. Astrid leżała pod tym, który wcześniej rozciął jej uniform. Pieprzył ją, gdy drugi mężczyzna stał nad nią i wsuwał w jej usta penisa. Carter dołączył do nich, był już zupełnie nagi, bezwstydnie przesuwał dłonią po swoim członku, wpatrując się w nagie ciało kobiety. Przerażona spojrzałam dalej, gdzie reszta mężczyzn pieprzyła Dakotę i był to widok, na który wciągnęłam głośno powietrzę. Nie chciałam tego. Nie mogłam mu na to pozwolić.

– Wygląda na to, że wolisz pobawić się ze mną – mruknął mi do ucha, jednocześnie przesuwając dłonią po mojej nodze.

– Nie dotykaj mnie.

– Zawsze możesz wstać. Dwie dziewczyny na tylu facetów to trochę za mało. Każdy z nich chętnie cię przyjmie.

– Powiedziałeś, że nie zamierzasz brać niczego siłą – powiedziałam z wyrzutem.

– Czy ja coś biorę, mała?

– Według ciebie, obmacywanie mnie, to nic takiego?

– Masz wybór. Możesz wstać. Śmiało.

Znów spojrzałam na jedną z kanap. Carter na mnie patrzył, miałam wrażenie, że tylko czeka, aż dotknę stopą podłogi. A jeśli każdy z nich na to czekał? Wizja, jaka stanęła przed moimi oczami, była wystarczająco przerażająca, bym zdecydowała się wybrać obecną pozycję. Jacob nie przestawał mnie dotykać, a każdy jeden ruch jego dłoni na moim ciele, sprawiał, że czułam wewnętrzny ból. Nagle zabrał rękę z mojej nogi i pochylił się w przód, przytrzymując mnie w pasie. Sięgnął po kieliszek alkoholi i podał mi go. Sama nie wiedziałam, czy powinnam zamoczyć w nim usta, jednak dźwięki orgii, które dochodziły do moich uszu, ułatwiły mi tę decyzję. Upiłam jeden duży łyk, po raz pierwszy rozkoszując się paleniem w przełyku, niedługo później znów przechyliłam kieliszek i opróżniłam jego zawartość. Jacob zabrał go ode mnie, odłożył na stoliku i położył dłoń na moim policzku, zmuszając, bym na niego patrzyła. Tak naprawdę był to lepszy widok niż to, co działo się tuż obok nas.

Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz