Avery
Następnego dnia miałam ochotę nie wychodzić z łóżka. Mimo wielu godzin snu byłam wykończona i zagubiona tak jak nigdy wcześniej. Bałam się samej siebie. W akcie desperacji sięgnęłam po tą część mojej osobowości, o której chciałam zapomnieć. Wiele wizyt w kasynie wykształtowało moje alter ego, którego często się wstydziłam. Silna kobieta, zdecydowana, bez skrupułów... Jednak gdy wracałam do rzeczywistości i wyłączałam jej głos, czułam się tak, jakbym przechodziła przez ogromnego moralnego kaca. I znów się tak czułam. W obecności Blakemore'a musiałam być jednak silna, by przetrwać. W przeciwnym razie nie dałabym sobie rady.
Bardzo niechętnie wyszłam z łóżka i zamknęłam się w łazience, by wziąć szybki prysznic. Jacoba nie było. Już rano wyszedł porozmawiać z braćmi. Kazał mi zejść na dół, kiedy tylko się ogarnę, ale sama wizja siedzenia z braćmi Blakemore przerażała mnie. Z jednej strony zdążyłam w jakimś stopniu przyzwyczaić się do ich towarzystwa. Z drugiej natomiast wciąż się bałam. Z pewnością wszystko wymagało czasu, a on zdawał się być po mojej stronie.
Po prysznicu zajrzałam do garderoby, z ciekawością oglądając przygotowane dla mnie ubrania. Było tam kilka sukienek, jakie swoim krzykliwym wyglądem od razu przyciągnęły mój wzrok. Spodziewałam się, że jedną z nich nałożę tego wieczora. Sięgnęłam po niebieską spódniczkę i prostą białą bluzkę, które jako jedyne nie zdawały się być zbyt wulgarne. Po ich założeniu trochę zmieniłam zdanie, ale szukanie innego stroju nie miało najmniejszego sensu. Zeszłam więc na dół, próbując odszukać Jacoba. Jednak zamiast niego, spotkałam Angelo.
– Dzień dobry – przywitał się przeciągle. – Zastanawialiśmy się, czy zaszczycisz nas swoją obecnością.
– Chyba nie miałam wyjścia – odpowiedziałam przez zaciśnięte gardło.
Obraz poprzedniego dnia od razu do mnie wrócił. On mnie widział. Wszyscy mnie wiedzieli. I choć wtedy wyparłam to z pamięci, nie mogłam zrobić tego kolejny raz.
– Chodź ze mną, zaprowadzę cię do reszty.
Kiedy położył dłoń na moich plecach, wciągnęłam powietrze. Dotyk któregokolwiek z nich był dla mnie niczym tortura. Marzyłam o tym, by znaleźć się jak najszybciej na miejscu i pozbyć się jego dłoni. Szliśmy przez labirynt korytarzy, aż doszliśmy do uchylonych drzwi. W środku byli wszyscy, na nasz widok urwali rozmowę, a ja od razu pomyślałam, że byłam jej tematem. Jacob wyciągnął do mnie rękę, więc ruszyłam w jego stronę. Siedział na masywnym fotelu, kiedy do niego podeszłam, złapał mnie i przyciągnął na swoje kolana.
– Jak się spało?
– Całkiem dobrze.
– Po śniadaniu musimy porozmawiać – powiedział zaskakująco poważnie.
– Jasne. O czym?
– O dzisiejszym wieczorze.
– Sugeruję, by dać Avery wybór – wtrącił Alexander.
– Już to sugerowałeś i już o tym rozmawialiśmy – odparł poważnie Jacob.
– O co chodzi? – zapytałam zmieszana.
– O nic takiego. Niektórzy obecni tchórzą, jeśli w grę wchodzi mój ojciec.
– Niektórzy obecni czasami używają mózgu – odezwał się rozwścieczony Seth.
– Uwielbiam te nasze rodzinne kłótnie, ale dziś moglibyśmy dać sobie spokój. Jest piękny dzień, zapowiada się ciekawy wieczór – głos zabrał Richie. – Poza tym uważam, że Jacob wie, co robi.

CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...