Avery
Gdy tylko wróciłam ze swoimi rzeczami do domu Jacoba, wiedziałam, że ich rozpakowanie będzie musiało zaczekać. Szaleństwo, jakie działo się nie tylko na zewnątrz, ale także w środku domu wystarczyło, bym zrozumiała jedno – wybieraliśmy się do Włoch. Bałam się tego, ale przecież nic nie mogłam zrobić. Kilka słów Jacoba wystarczyło, bym bardziej bała się zostawać na miejscu, bez niego u boku.
Później wszystko działo się bardzo szybko. Pojechaliśmy na lotnisko, by spędzić kilka kolejnych godzin w samolocie, lecącym do Włoch. Było z nami wielu ludzi, rozmawiali ze sobą o różnych opcjach, które mogły wydarzyć się na miejscu. Jacob spędzał ten czas na rozmowie z nimi lub z ludźmi, do których dzwonił. Siedziałam i wsłuchiwałam się we wszystko, by wiedzieć, na co sama mam być przygotowana. Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że wiążę się z człowiekiem, z którym w parze idzie ryzyko i niebezpieczeństwo. Nie zaczęłam mieć wątpliwości, ale zaczęłam przygotowywać się psychicznie na to, co mnie czekało.
W końcu jednak zasnęłam, obudził mnie Jacob, kiedy samolot szykował się do lądowania.
– Zostaniesz z Katherine w bezpiecznym miejscu.
– Z twoją siostrą? – zapytałam przerażona.
Nie znałam jej, ale byłam świadkiem kilku rozmów na jej temat, więc ta informacja wystarczająco mnie wystraszyła.
– Tak. Powinna już na nas czekać. – Popatrzył na mnie i dopiero zauważył mój lęk. – Spokojnie. Katherine jest suką, ale nie dla wszystkich ludzi.
– Najbardziej nienawidzi mnie – wtrącił Carter. – Ty jesteś bezpieczna.
To mi nie pomogło, ale nie zamierzałam marudzić. Nie byłam już dzieckiem. Poza tym Jacob miał wystarczająco dużo problemów.
Wyszliśmy z lotniska, a tam czekał już na nas samochód. Wsiadłam do środka razem z Jacobem i Carterem. Nie miałam pojęcia, gdzie wybiera się reszta ludzi, którzy lecieli z nami, ale z pewnością nie tam, gdzie my. Po krótkiej trasie znaleźliśmy się pod niewielkim hotelem. Gdy tylko zaparkowaliśmy, czarnowłosa kobieta wysiadła z drugiego samochodu. Była piękna. Nie dziwiłam się już Carterowi, że stracił dla niej głowę. Jednak gdy Katherine na niego spojrzała, skrzywiła się od razu.
– W końcu możemy się poznać – powiedziała do mnie, ale w jej głosie nie było żadnych emocji.
– Zabierz ją do pokoju i czekaj na sygnał – odezwał się Jacob. – Być może już wiedzą, że tu jesteśmy. Musisz być czujna.
– Jasne. Jestem przygotowana. Wciąż nie wiecie, z kim walczymy?
– Alex nie dowiedział się zbyt wiele. Za to Vincent postanowił się do nas przyłączyć, więc czeka nas ciekawa noc.
– Dziwisz się? Wciąż nie jest głową rodziny, musi pokazać, że się do tego nadaje.
– Nie dziwię się, ale on i Alex w jednym miejscu to chujowy pomysł.
– Czuję ekscytację na myśl o ich kłótniach – wtrącił Carter. – Kto ma lepszy plan, kogo mamy słuchać... Będzie wesoło.
– Miejmy nadzieję, że zdają sobie sprawę z powagi tej sytuacji – odpowiedział mu Jacob.
– Co zrobimy z Corą? – zapytała Katherine.
– O tym zdecyduje już ojciec. Może zabierze ją do siebie. W najgorszym wypadku powierzy jej wychowanie komuś z nas – stwierdził Jacob.
– Nie ma, kurwa, mowy. Nie piszę się na niańkę!
– Spokojnie, ojciec wie, że nie jesteś odpowiednią kandydatką.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...