Jacob
– Powinieneś się jej pozbyć – zasugerował Carter, gdy opowiedziałem mu o wydarzeniu z poprzedniej nocy. – Prędzej czy później wkurwi cię tak, że ją po prostu zabijesz. Wiesz o tym doskonale.
– Wczoraj o mały włos do tego nie doszło. Widziałem, jak zaczyna tracić przytomność i w ostatniej chwili puściłem jej gardło.
– Nie wiem, czy dobrze zrobiłeś.
– Daj spokój, Carter. Wiesz dobrze, że to ostateczność.
– Czyli kwestia czasu. Wygląda na to, że jest zazdrosna o Avery. Sytuacja z przed pięciu lat chyba się powtarza. Tym razem zareaguj nieco szybciej.
Pięć lat temu w moim domu doszło do morderstwa. Jedna z pokojówek zabiła drugą i rzeczywiście, miało to wiele wspólnego z obecną sprawą. Co pewien czas pojawia się taka Dakota, która okazuje się być psychopatką. Nie zamierzałem dopuścić znowu do czegoś takiego. Musiałem odesłać Dakotę albo Avery. Odesłanie pierwszej groziło zemście na mnie i ujawnieniu wszystkiego, co widziała i słyszała w tym domu. Zraniona kobieta jest w stanie zrobić wszystko, by się zemścić. Nawet jeśli sama poniosłaby poważne konsekwencje. Zwolnienie Avery nie groziło zupełnie niczym. Jednak, kurwa, nie chciałem tego robić.
– Coś wymyślę.
– Zostawisz je tu we dwie? Same? Kiedy ty będziesz w Nowym Jorku?
– Coś wymyślę – powtórzyłem ostrzej.
Nie wiedziałem, czy dam radę, ale do wyjazdu zostało kilka dni, dlatego wierzyłem, że idealne rozwiązanie wpadnie mi do głowy. Nie mogłem zajmować się problemami pokojówek, gdyż sam miałem wiele własnych problemów. Natomiast wiedziałem, że nie mogę tak po prostu tego zostawić, bo były pod moim dachem.
– Podobno Ashton nieco zastopował – zmieniłem temat.
– Nieco?
– To i tak dużo jak na niego. Przynajmniej nie spycha nikogo z drogi, kiedy coś mu nie pasuje.
– Jeśli tak zostanie, staruszek będzie z ciebie dumny – rzucił rozbawiony Carter.
– On nigdy nie jest dumny.
– Co mam ci powiedzieć? Jest zgorzkniały i tak już zostanie.
Nawet mi to nie przeszkadzało. Od zawsze taki był i zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Nie pamiętałem, żeby kiedykolwiek zachował się jak prawdziwy ojciec. Być może był taki dla Daviny, ale jedynie przez krótką chwilę, kiedy była małą dziewczynką, nie sprawiającą żadnych kłopotów. Katherine od zawsze była chodzącą bombą i nie poznała ojca z innej strony. Jednak miałem wrażenie, że w ogóle jej to nie przeszkadzało.
Późnym południem siedziałem w gabinecie w towarzystwie karafki whisky i stosu dokumentów. Jako dzieciak nie mogłem doczekać się przejęcia własnego rejonu i nigdy nie przyszło mi do głowy, że będzie się to wiązać z tak chujową pracą. Chciało mi się śmiać z naiwniaka, który wyobrażał sobie to życie zupełnie inaczej. Po dziesięciu latach już nic z niego nie zostało. Nienawidziłem ten części pracy, która wydawała się zupełnie nie pasować do mojej roboty.
Kiedy skończyłem, byłem już nieźle wstawiony. Spojrzałem na zegarek, wskazywał dochodzącą północ. Wyciągnąłem się na fotelu, po czym wstałem z niego i opuściłem gabinet. Miałem pójść prosto do sypialni, ale zauważyłem światło, wychodzące z głębi korytarza. Domyśliłem się, że najprawdopodobniej ktoś jest właśnie w kuchni i postanowiłem sprawdzić, kto to taki. Stanąłem w wejściu, przyglądając się odwróconej do mnie tyłem dziewczynie. Zacisnąłem zęby, przypominając sobie o wydarzeniu z poprzedniego dnia. Dakota w końcu dostrzegła moją obecność i choć dostała dużą nauczkę, nie wyglądała na wystraszoną. Alkohol, którego wypiłem zdecydowanie za dużo, podziałał na mnie wystarczająco mocno, by już na widok jej uśmiechu wkurwić się jeszcze bardziej.
![](https://img.wattpad.com/cover/293162341-288-k893920.jpg)
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...