Avery
Czułam się jak szmata. Wykorzystana i wyrzucona, niczym śmieć. Najpierw siedziałam w swoim pokoju, później podarłam jego koszule na strzępy i zrobiło mi się odrobinę lepiej. Nie na tyle, bym poczuła się spokojnie, ale ból nieco zmalał. Nie chciałam wychodzić i nie chciałam go widzieć. Miałam nadzieję, że ktoś do mnie przyjdzie i poinformuje o tym, że Jacob mnie zwolnił. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Zastanawiałam się, co będzie dalej. Miałam u niego sprzątać? A może znów być pokojówką, która zajmie się częścią domu najbardziej oddaloną od jego pokoi? Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Pozostało mi już tylko liczyć na to, że sprawa wszystko się rozwiąże i będę wolna.
Dopiero wieczorem zeszłam na dół. Serce mi waliło tak bardzo, jak na początku pobytu w tym domu. Chciałam jednak sprawdzić, czy nikomu nie jest potrzeba moja pomoc. W salonie zauważyłam jedną z nowych dziewczyn. Kiedy mnie zauważyła, wyprostowała się i skinęła głową.
– Dzień dobry, czy czegoś pani potrzebuję?
Zdziwiłam się na ten oficjalny ton, ale szybko zrozumiałam, skąd się wziął. Byłam ubrana w zwykłe ubrania, a wcześniej nie miałam okazji poznać tych dziewczyn. Zapewne nie wiedziały, kim jestem.
– Właściwie chciałam ciebie o to zapytać. – Uśmiechnęłam się podeszłam do niej, wyciągnęłam dłoń, którą chwyciła bardzo niepewnie. – Jestem Avery, też tu pracuję.
– Tak? – zapytała zaskoczona. – Przepraszam, myślałam, że jesteś narzeczoną pana Blakemore'a. Jestem Agatha.
Na jej słowa skręciło mi się w żołądku, ale zignorowałam to.
– Miło mi cię poznać. Sprzątasz tu sama? W salonie zawsze jest najwięcej pracy.
– Nie. Byłam tu z Nią. Niedawno skończyłyśmy. Zostałam, żeby sprzątnąć jeszcze ze stolika.
– Czyli nie jestem już potrzebna.
– Mówiąc, że nie jesteś potrzebna, grzeszysz, skarbie.
Odwróciłam się w bok, patrząc na zadowoloną minę Cartera, który zjadł mnie wzrokiem. Byłam ciekawa, czy wiedział o tym, co stało się między mną a Jacobem. Blakemore mógł uznać, że skoro już mnie wykorzystał, czas na jego przyjaciela.
– Skoro tak twierdzisz. – Wzruszyłam ramionami.
– Mam ochotę na dobrego drinka i szukam towarzystwa. Może się przyłączycie?
Spojrzałam na Agathę, która uśmiechnęła się blado. Patrząc na nią, widziałam siebie.
– Jasne – odpowiedziałam bezbarwnie.
Carter wyglądał na zaskoczonego, ale jedynie przez krótką chwilę. Później uśmiechną się i podszedł do nas. Z barku wyciągną trzy szklanki, nalał do nich bursztynowego płynu i gestem dłoni kazał usiąść nam na kanapie. Byłam tak wściekła na Jacoba, że jego przyjaciel nie wywoływał już we mnie żadnych, najmniejszych emocji. Poza tym, chciałam się napić. Mężczyzna usiadł pośrodku nas i od razu poczuł się zbyt pewnie. Wciąż jednak nie miałam pewności, ile wie o mnie i Jacobie. Mimo wszystko nie zachowywał się tak, jakby chciał coś więcej ode mnie. Mogłam oczywiście się mylić, nie znałam go przecież zbyt dobrze. Nagle położył dłoń na moich udzie i zacisnął na nim palce. Już chciałam się odezwać, ale wtedy z gabinetu wyszedł Blakemore, który na nasz widok spiął się tak, że mogłam zauważyć każdy mięsień na jego twarzy. Ręka Cartera od razu znikła z mojej nogi, a on sam wyprostował się, jakby obawiał się reakcji przyjaciela.
– Do mnie, natychmiast! – wycedził wrogo.
W pierwszej chwili pomyślałam, że mówi do Cartera, ale po chwili zrozumiałam, że te słowa skierował do mnie. Wstałam więc niechętnie z miejsca i weszłam za nim do jego sypialni. Wciąż był wściekły, a ja nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
– Co to, kurwa, było? – Podszedł do mnie i zacisnął dłoń na moim gardle.
– Puść mnie!
Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
– Chcesz się odegrać?!
– Odegrać? – zaśmiałam się gorzko. – Nie jestem taka jak ty.
Czułam, jak w oczach gromadzą mi się łzy i nienawidziłam się za to. Nie chciałam, by widział, jak się przez niego czuję, ale nie potrafiłam tego zatrzymać. Puścił mnie nagle i odsunął się o krok.
– Więc siedziałaś z Carterem dla rozrywki?!
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Miałam wrażenie, że to mi się śni. Chciałam powiedzieć mu wszystko, co o nim myślę, ale w gardle poczułam silny ucisk. Nie mogłam jednak pozwolić sobie na kolejną słabość. Wzięłam się więc w garść, bo tylko to mogłam dla siebie zrobić.
– To ty dla rozrywki zostawiłeś mnie w swoim łóżku, żeby pieprzyć inną dziewczynę!
– Nikogo nie pieprzyłem!
Wyglądał tak, jakby pożałował swoich słów. Po raz kolejny nic nie rozumiałam.
– Mówiłeś, że...
– Że po to wyszedłem, ale nie zrobiłem tego.
– Nie rozumiem.
– Nikogo nie było – powiedział tak cicho, że ledwo go usłyszałam.
– Aha. – Uniosłam głowę, choć czułam się jak skończona idiotka. – Spróbuj teraz, większość dziewczyn jest już w swoich pokojach. Życzę szczęścia.
Chciałam wyjść, ale kiedy doszłam do drzwi, złapał mnie za rękę. Niechętnie popatrzyłam na niego, ale sam widok jego twarzy wywoływał u mnie ból.
– Nie wiem, czy bym to zrobił. Nic nie rozumiesz.
– Masz rację, nie rozumiem.
– Wariuję przez ciebie.
– Tak, bardzo wyraźnie dajesz mi to odczuć – odparłam z żalem.
Przyciągnął mnie do siebie, objął dłońmi moją twarz, zmuszając, bym na niego patrzyła. Bardzo nie chciałam tego robić, miałam dość jego widoku i niejasnych słów.
– Nie powinnaś tu być, nie powinnaś tu pracować i na pewno nie powinnaś mieć coś wspólnego ze mną, Jesteś inna, dobra i niczym nie przypominasz reszty dziewczyn. A ja jestem zepsuty, zły i kurewsko pojebany. Chciałem cię. Kurwa. Nadal cię pragnę, ale nie mogę cię mieć.
– Dlaczego uważasz, że nie możesz?
– Skrzywdzę cię. Prędzej czy później to zrobię. Psychicznie lub fizycznie. Tego jestem pewien.
Przez długi czas tylko na siebie patrzyliśmy i chyba żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć. Wyglądało na to, że wszystko zostało już wyjaśnione. Jakaś część mnie chciała zaryzykować i spróbować tego, co na staracie zostało skreślone. Druga część wiedziała, że to najgłupszy pomysł. Już czułam się zraniona, choć z wyjątkiem jednej chwili słabości nie łączyło nas nic. Nie byliśmy w związku, a szanse na jego stworzenie były nikłe, jeśli nie zerowe. Właśnie dlatego odeszłam od niego, żegnając się niemo z mężczyzną, który nie powinien nigdy pojawiać się w moim życiu.
Wyszłam z jego sypialni, w salonie nie było już nikogo. Miałam nadzieję, że Agatha nie poddała się urokowi Cartera, który z pewnością chciał ją tylko wykorzystać. Wykorzystać tak, jak on i Jacob robili z resztą dziewczyn. Nie mogłam jednak myśleć o niej, gdy sama potrzebowałam pomocy.
Położyłam się w łóżku z jednym ważnym postanowieniem. Następnego dnia miałam skończyć wszystko.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
RomanceAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...