Jacob
Jako pierwszy w moim domu pojawił się Alexander. Był w towarzystwie Angelo Howarda, co nawet mnie nie zaskoczyło. Był dla niego kimś takim, kim dla mnie był Carter. Nie przeszkadzał mi fakt, że nie będzie to typowe spotkanie rodzinne. Przywitałem się z nimi i zaprosiłem do swojego gabinetu, by w nim poczekać na resztę.
– Rozmawiałem z Vincentem – zaczął Alex, posyłając mi wymowne spojrzenie.
Wiedziałem, co chce przez to powiedzieć.
– Wysłałam człowieka, który ma mieć oko na Ashtona. Nie wiem, czy jest w tym sens, bo gówniarz i tak zrobi to, na co będzie miał ochotę.
– Ojciec powinien sprowadzić go do Nowego Jorku i sam mieć na niego oko. Być może jego bałby się bardziej.
– On nie boi się niczego, Alex.
– A więc poczekajmy na rozwój sytuacji.
– Chyba tylko to nam zostało.
– Rozumiem, że dziś nie zaszczyci nas swoją obecnością?
– Im dalej od mojego domu się znajduje, tym bezpieczniej dla niego.
Mój brat zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął po szklankę z whisky.
– Katherine chciała zabrać się ze mną.
Odruchowo spojrzałem na Cartera, który nie krył nadziei, że pojawi się w tym domu. Czekałem, aż dojdzie do niego, że to bardzo chujowa nadzieja. Zważywszy na to, że miał plany, które jeszcze bardziej mogły zniechęcić ją do niego. Po kilku sekundach zrozumiałem, że nie ma się co łudzić. Już na sam dźwięk jej imienia zaczynał wariować.
– Mam nadzieję, że odpowiednio jej wyjaśniłeś, dlaczego ma się nie zbliżać do mojego terenu.
– Znasz mnie.
Alexander jak nikt inny posiadał pewien dar. Umiał rozmawiać. Niezależnie od tego, kim był jego rozmówca, zawsze udawało mu się przekonać go do swoich racji.
Niedługo później pojawili się także Seth i Richie. Byliśmy w komplecie, więc nie zwlekałem z rozpoczęciem zabawy. W salonie wszystko było przygotowane tak, jak sobie tego zażyczyłem. Przyciemnione światła nadały temu miejscu zupełnie innego klimatu. Na dużym stoliku stał już alkohol, tuż obok butelek leżały cygara, a pośrodku znajdował się okrągły talerz z przekąskami, na który zapewne nikt nawet nie spojrzał. Wszyscy skupiliśmy się na trzech dziewczynach, stojących obok siebie w równym rzędzie. Uśmiechnąłem się na widok spłoszonej i niepewnej miny Avery. Zająłem miejsce na fotelu, naprzeciwko mnie znajdował się drugi, na którym usiadł Alexander. Carter i Angelo usiedli na kanapie po mojej prawej stronie, a Seth i Richie po lewej. Kiwnąłem głową do Dakoty, a ta od razu ruszyła do stołu, by napełnić nasze kieliszki.
– Widzę nową zdobycz – skomentował Richie, przyglądając się Avery z tym swoim lubieżnym uśmiechem, którego w nim nienawidziłem.
– Avery pracuje dla mnie od kilku dni – odparłem beznamiętnie, po czym spojrzałem na dziewczynę. – Jeszcze się uczy.
– Mógłbym ją nauczyć wielu rzeczy.
Uśmiechnąłem się pod nosem, to było silniejsze ode mnie. Też chciałem nauczyć jej wielu rzeczy, ale nie chciała ze mną współpracować. Zamiast ciągnąć rozmowę na temat mojej nowej pokojówki, postanowiłem nieco uśpić jej czujność. Początek naszego spotkania był dość spokojny, mógłbym rzec nawet, że zaskakująco poważny. Rozmawialiśmy głównie o rodzinnych interesach, pomijając niewygodne tematy, w tym także zachowanie naszego najmłodszego brata. Richie, jak to miał w zwyczaju, opowiadał o swoich pojebanych akcjach, do których sam doprowadzał. Było w nim coś, co niepokoiło nas wszystkich, ale dopóki nad tym panował, nie widzieliśmy większego problemu.
Po kilku kolejkach na zewnątrz zrobiło się już zupełnie ciemno. Uznałem, że to najwyższy czas na więcej rozrywki.
![](https://img.wattpad.com/cover/293162341-288-k893920.jpg)
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANA
Storie d'amoreAvery Ston rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy. Musiała zdobyć je szybko, by uratować własne życie. Była nawet gotowa pracować jako prostytutka, by tylko przetrwać. Mogłoby się wydawać, że los uśmiechnął się do niej, gdy zaproponowano jej pracę poko...