Rozdział czterdziesty drugi

16K 785 62
                                    


Avery

Dom Setha opuściliśmy już o świcie. Z kubkiem kawy na wynos w ręku pokonywaliśmy kilometry w ciszy. Wiedziałam, że Jacob ma jakiś problem, ale nie miałam odwagi go o to zapytać. Coś wyraźnie go dręczyło. Kim jednak byłam, by rozmawiać z nim o prywatnych sprawach? Byłam rozdarta między pokojówką, a jego dziewczyną. Nie wiedziałam, do której roli jest mi bliżej. Nie traktował mnie jak kogoś ważnego, choć bywały momenty, w których czułam się przy nim naprawdę ważna. Natomiast same momenty nie mogły być powodem, dla którego przestałabym zastanawiać się nad swoją przeszłością. Ta niewiedza doprowadzała mnie do szału i sprawiała, że kolejne myśli kłębiły się w mojej głowie. Pytania... Czy wciąż spłacam dług? Czy przedstawił mnie ojcu jako swoją dziewczynę, tylko po to, by mu dopiec? Czy przypadkiem nie robi sobie ze mnie żartów? Czy nie złamie mi serca? Wciąż pytałam o to siebie, bo nie potrafiłam zapytać jego. Aż do momentu, w którym dojechaliśmy do jego domu. Zgasił silnik, popatrzyłam na niego i poczułam łzy w oczach. Sama nie wiedziałam, skąd taka reakcja, ale najbardziej zaskoczył mnie Jacob, który nie był obojętny na ich widok.

– Coś się stało? – zapytał z troską, która nie mogła być udawana.

– Mogę cię o coś zapytać?

– Tak.

– Kim dla ciebie jestem?

Wyprostował się i zerwał kontakt wzrokowy. Patrzył przed siebie, a dłonie zacisnął na kierownicy.

– To trudne pytanie, Avery.

– Mylisz się, jest proste.

– Nie, kiedy sam nie rozumiem swoich myśli.

– To tylko głupia wymówka.

– Gdybym zapytał cię o to samo, potrafiłabyś mi odpowiedzieć?

Wtedy znów na mnie spojrzał, a ja doszłam do wniosku, że się myliłam. Doskonale wiedziałam, kim jest dla mnie, ale na samą myśl o tym, że miałabym mu to powiedzieć, skręcało mnie w środku. Byłam pewna, że on ma dokładnie tak samo. Ktoś jednak musiał być odważny i nie był to Jacob. Nie łudziłam się, że tak po prostu zacznie mówić o swoich uczuciach. Prawdopodobnie nie był do tego przyzwyczajony. Ja też nie, chociaż zdarzało mi się komuś wyżalić.

– Jesteś dla mnie kimś ważnym i to mnie przeraża. Najgorsze jest to, że boję się ciebie. Tego, że mnie zranisz i że nic dla ciebie nie znaczę, że nie różnię się od pozostałych dziewczyn – powiedziałam na bezdechu.

– Nie jesteś dla mnie jak inne.

– Ale?

– Nie ma ale, mała. Nie jesteś jak one i tyle.

– Rozumiem.

Wysiadłam z samochodu i ruszyłam prosto do wyjścia. To mi wystarczyło. Nie jestem jak one i tyle. Czemu spodziewałam się czegoś więcej? Poczułam wstyd i zawód. Weszłam do środka, a wtedy Jacob złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.

– Nie rozumiesz – powiedział poruszony. – Chcę ci powiedzieć, że jesteś kimś ważnym. Kurwa, jak mam ci to wyjaśnić?

Patrzyłam na niego, obserwowałam, jak kłóci się z własnymi myślami. Widziałam to szaleństwo w jego oczach i po raz pierwszy nie bałam się go, Był zdenerwowany i możliwe, że równie zagubiony jak ja. Nagle złapał moją twarz i przyciągnął mnie do siebie. Moje usta uderzyły o jego usta, łącząc się w najbardziej dzikim i zmysłowym pocałunku. Ból i namiętność mieszały się ze sobą, tworząc nieznane mi uczucie. Miałam wrażenie, że sięgnęłam po zakazany owoc. Jacob nieświadomie pokazał mi, ile dla niego znaczę. Nie mogłam pokazać po sobie, że to rozumiem, bo znając jego charakter, wyparłby się i zrobił wszystko, żebym przestała tak myśleć. Ranił by siebie i mnie, bo taką miał naturę. Przerażała mnie myśl, że znam go tak dobrze, choć nie łączyło nas zbyt wiele. Budowało mnie jednak przekonanie, że wszystko rzeczywiście leżało w moich rękach. Jak miałam znaleźć ten przeklęty klucz?

Blakemore Family. Tom 1. Jacob - WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz