- Jeny, ale ty jesteś nieporadny.
- Nieporadny to ty będziesz jak w końcu stracę cierpliwość.
- Edek! Nie bądź niemiły dla Deusa.
Na to Asmodeus uśmiechnął się dumnie, wskazując lekkim gestem na dziewczynkę siedzącą na jego ramionach.
- Widzisz lisie? Słuchaj się dziecka - powiedział, istnie wniebowzięty.
Edward nie mógł już drugi raz wykrzesać z siebie sił na odpowiedź i oparł jedynie czoło o pralkę.
Musiał przyznać, widok Asmodeusa z warkoczykami we włosach i Łucją siedzącą mu na ramionach był osobliwie słodki, ale i od karmelu wkrótce chce się wymiotować.
Ta dwójka już osobno była męcząca, a gdy złączyli siły?
Klękajcie narody.- Nie jestem dzieckiem.
- Oczywiście, mój błąd młoda damo - poprawił się demon, na co Łucja napuszyła się jak paw, a Edward nie mógł już powstrzymać delikatnego uśmiechu.
Już od dobrych dwóch godzin siedział w ogromnej kałuży brudnej wody, próbując doprowadzić sypiącą się pralkę z czasów prl-u do stanu użytkowanego.
Jego ojciec był w końcu wielkim przeciwnikiem kupowania nowych, „niepotrzebnych" rzeczy. Dlatego Edward czasem tutaj wracał, w końcu już od dzieciństwa to on zawsze naprawiał te wszystkie wiekowe graty, więc miał już sporą wprawę.
Teraz chyba jednak i on nic tu nie zdziała, ale miał zamiar próbować dalej. W końcu jeśli mu się nie uda, pani Teresa pewnie będzie zmuszona wyciągnąć z piwnicy wiadro i tarę do prania. Jakby nie miała już dość pracy.Gdy jego wojna ze starym mechanizmem trwała, Asmodeus regularnie pojawiał się u jego boku, aby opowiedzieć mu z dumą o jakimś kolejnym cudownym wyczynie.
Edwardowi naprawdę zaczynało się nie podobać to jak uwielbiany demon był przez jego rodzeństwo i matkę.
Jeszcze kiedyś to wykorzysta, Edward był tego pewien.
Ale cóż, przynajmniej był uziemiony na piętrze przez schody.- Byłby z ciebie świetny ojciec - burknął z goryczą, podciągając dalej rękawy, z połową ręki w starym mechanizmie pralki.
- Bzdura - prychnął demon.
Tym razem zamienił się z Łucją miejscem i opierając się o wannę, splatał jej włosy w warkocza.
- Jak bzdura? Jesteś tu kilka godzin i mała zdrajczyni kocha cię bardziej niż mnie.
- To nieprawda - oburzyła się dziewczynka.
- Oh nie ruszaj głową - upomniał Asmodeus, na co Łucja grzecznie przeprosiła i znowu spojrzała przed siebie. - Żaden ze mnie opiekun lisie. Ty jesteś odpowiedzialny. Potrafisz postawić kogoś ponad siebie, ja nie.
Edward na moment oderwał wzrok od swojego zajęcia i spojrzał niepewnie na Asmodeusa, ale demon kompletnie go zignorował. Ciągle tylko skupiał się na włosach dziewczynki, właśnie splatując je białą recepturką.
- Zaskakująca samoświado... - Niedane było mu jednak skończyć, gdyż wystarczyła chwila nieuwagi, jedno mocniejsze szarpnięcie ręką i Edward nagle syknął z bólu. - Cholera! - warknął do siebie, przyciągając do siebie dłoń i przy okazji również ich uwagę.
Łucja spojrzała na krew ściekającą z jego ściśniętej mocno pięści szerokimi oczami. Następnie pisnęła przestraszona, a jej mała twarzyczka zrobiła się cała czerwona, gdy wyrwała się Asmodeusowi.
Całe szczęście demon zdążył ją znów złapać zanim mogła wpaść w wielką kałużę brudnej wody.- Edek! - zapłakała przerażona, próbując się uwolnić z uścisku demona, który wstał, trzymając ją stanowczo jedną ręką.
- Wszystko okej lisie? - spytał, pomagając mu podnieść się z ziemi.
CZYTASZ
Strzelajmy W Szczury
Fantasy(STOPNIOWO PRZEPISYWANE: 13/50) Ksiądz Edward zawsze znany był jako miejscowy dziwak, który mimo bycia duchownym stronił od ludzi. Nie wzbudzał większych zainteresowań, kolejny antyspołeczny cudak, ot tak, nic nadzwyczajnego. Jego życie jednak wkrót...