Rozdział 39

45 10 1
                                    

Przekręcił zamek.
Raz, drugi, ale nim mógł sięgnąć w stronę klamki, drzwi same się otworzyły. Uniknęły jego twarzy na milimetry i z hukiem uderzyły w szafkę na buty.

- Hallo, Hallo! Ein großer Herrscher des Königreichs der Gier zu Ihren Diensten! - zawołał wyniośle demon, wchodząc do środka i zatrzaskując za sobą drzwi. - Sie sind dieser berühmte Beobachter, nicht wahr? Haha! Valentin hat immer wieder mit mir über dich gesprochen. Er hat mich hierher geschickt.

- Eee... - Edward przełknął. - ...j..ja?

Demon przekrzywił głowę.

- Du sprichst nicht Deutsch?

To Edward akurat zrozumiał i znając już kilka demonów posługujących się niemieckim, doskonale wiedział co odpowiedzieć.

- Sie germanisieren uns nicht mehr.

Demon parsknął śmiechem.

- „Już nas nie germanizują" - powtórzył ubawiony, po czym wreszcie się otrząsnął. - Książę chciwości do twych usług, obserwatorze. - Ukłonił się, po czym wyprostował dumnie, spoglądając na niego zza ciemnych okularów. - Walentynka mi o tobie dużo wspominał. On mnie tu w końcu przysłał.

- Aha. - Skinął głową, spoglądając na lucyfera, który merdając ogonem, obwąchiwał jedynie ich gościa. - „Walentynka"...?

- No wiesz, lord Asmoday, Asmodeus - przekrzywił głowę, opierając rękę na biodrze - książę pożądania, mój dzieciak.

- Coś kojarzę - mruknął oschle, ale odpowiedni przełącznik w jego umyśle zaskoczył dopiero po chwili. Potrząsnął głową i zmarszczył brwi. - „Twój dzieciak"?

- A no.

- Asmodeus to twój syn!?

- Wszyscy popełniamy błędy Edward - odparł z powagą. - Nie za bardzo lubię się nim chwalić...

A Edward zawsze myślał, że Mammon był jakimś specyficznym sponsorem Asmodeusa.
Tyle czasu, a ten demon nadal potrafił go zaskoczyć...

Widząc jednak szok na jego twarzy, Mammon parsknął śmiechem i machnął wreszcie ręką.

- Już się tak nie dziw. Jest „adoptowany". Znalazłem go gdzieś w rowie, a że darmo to wziąłem. - Wzruszył ramionami. - Tak czy inaczej, muszę znosić małego pasożyta i jego życzenia. Więc, oto jestem.

Po tych słowach Mammon wyminął Edwarda i wszedł do środka jak do siebie, oglądając wszystko zza ciemnych okularów niczym wybitnie arogancki krytyk sztuki.

- Nieźle się wpakowaliście, co? - zaczął znowu. - Ze swojej obecnej pozycji Walentynka nie mógł mi wiele powiedzieć, ale podobno biały demon na ciebie poluje, tak? Niezwykle niefortunne.

- W rzeczy samej - mruknął, podążając za nim, gdy demon chciwości rozłożył się jak pan domu na kanapie.

- Ale nie lękaj się, wspaniały Mammon ciebie obroni!

- Niech wspaniały Mammon lepiej zabiera się z mojej kanapy.

Demon jednak tylko się zaśmiał i nie poruszył nawet na milimetr.

Strzelajmy W SzczuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz