Zimno zaczynało powoli drapać jego skórę, ale nadal nie ruszył się ze swojej bezpiecznej kryjówki koło jednego z palii, zaraz za stołami.
Inni nie wydawali się przejmować zimnem, ale Edward zauważył, że była to po prostu cecha miejscowych. Czasem zdarzało mu się zobaczyć jakąś starszą panią w samej sukience w środku srogiej zimy. W tym miejscu to było akurat normalne.
Daria nie okazała się wyjątkiem od tej zasady, a gdy jej zimne palce otarły się o jego kark miał wrażenie, że ktoś wrzucił mu kostkę lodu za koszulę.
- Hej. - Uśmiechnęła się, gdy Edward otworzył szerzej oczy, szarpnięty z powrotem do rzeczywistości.
Zamrugał i rozejrzał się prędko, dopiero teraz orientując się, że stoi sam.
Nawet nie zauważył, gdy Klara odeszła. Chociaż zresztą, ciężko się dziwić.
Jego myśli już od ostatniej godziny były całkowicie zajęte tym okropnym uczuciem czyjegoś spojrzenia wbitego prosto w niego.Nadal nie mógł też zlokalizować nigdzie Asmodeusa, a zawroty głowy nawiedzały go na samą myśl opuszczenia tłumu bez żadnego obrońcy.
- Co - odkaszlnął - co tu robisz? - spytał, oglądając się na nią przez ramię, gdyż z jakiegoś powodu nadal stała za nim.
- Chowam się - odparła wprost.
- Przed kim? - Znów zwrócił spanikowany wzrok w stronę ludzi.
- Proboszczem. - Westchnęła ciężko. - Mamy znowu jakiegoś nowego kleryka i pewnie każe mi go oprowadzać. A powiem ci, za nic mi się nie chce znowu przez to przechodzić.
- Aha? Dzięki?
- No bo ile razy można powtarzać kto jest przewodniczącym rady?
- Nie mam pamięci do nazwisk - burknął, pchając ręce do kieszeni.
Jednak, mimo jego chłodu, Daria parsknęła cicho śmiechem.
- W ogóle to ruda strona duchownych zyskała tymczasowego, nowego członka. - Uśmiechnęła się złośliwie. - Może się polubicie.
Edward skrzywił się.
Oj miał wrażenie, że ten nowy nieszczęśnik będzie tej nocy napastowany przez kogoś kogo imię być może zaczyna się na „A" i kończy na „smodeus".
Jeśli demon w ogóle raczy się tu wreszcie pojawić.- Nie rozumiem czemu tu ciągle przydzielają diakonów - zmienił temat. - To jakaś plaga...
- Odezwał się.
- To nie był mój wybór - mruknął.
Daria znowu się jednak zaśmiała, nadal skrywając się za plecami Edwarda.
Wyglądnęła znad jego ramienia tylko na moment i chociaż horyzont był czysty, po chwili zastanowienia przesunęła się tylko na tyle, by stanąć koło niego.- Tak przy okazji, masz zamiar grzać tą trawę tutaj całą noc? - spytała, mierząc go krótko wzrokiem z góry do dołu.
- Taki był plan.
- Wiesz... - zaczęła, naciągając rękawy czerwonego swetra na dłonie - jak tak strasznie ci się tu nie podoba, możemy gdzieś iść i wrócić na samo ognisko, skoro Klara chce je pooglądać.
Edward spojrzał na nią, a gdy dotarł do niego sens jej słów, jego nerwowy wzrok znów zaczął przeskakiwać z miejsca w miejsce na polanie za nimi.
- Ja...nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Ale ja wiem - odparła zacięcie i zanim mógł się sprzeciwić, złapała jego rękaw. - No dalej, co takiego może się stać?
CZYTASZ
Strzelajmy W Szczury
Fantasy(STOPNIOWO PRZEPISYWANE: 13/50) Ksiądz Edward zawsze znany był jako miejscowy dziwak, który mimo bycia duchownym stronił od ludzi. Nie wzbudzał większych zainteresowań, kolejny antyspołeczny cudak, ot tak, nic nadzwyczajnego. Jego życie jednak wkrót...