» Rozdział 37 «

624 84 213
                                    


Ja, @Oleanderka, w pełni świadoma swoich czynów zgłosiłam chęć wykorzystania swojej wygranej, jaką jest: "Rozdział na żądanie". 
😃
A tak na poważnie, to mówisz i masz. ❤😃

^^^^^

Kolejne kilka dni Marek prawie nie wychodził ze szpitala. Wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Za każdym razem, gdy odwiedzał ich lekarz chciał znów usłyszeć to samo. To był prawdziwy cud. Anielka miała problem z poprawnym wysławianiem się, jakby zapomniała niektórych słów albo znała je, ale nie potrafiła ich poprawnie wypowiedzieć. Podobnie z poruszeniem się. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby choćby usiąść o własnych siłach. Czasem gubiła się w tym, jaki jest miesiąc i że właściwie są święta. Jednak poza tym wszystkim badania wykazywały, że są spore nadzieje na całkowity powrót do zdrowia. Jeśli otrzyma prawidłową opiekę i będzie ciężko pracowała za jakiś czas dojdzie do pełnej sprawności. Oczywiście lekarze stawiali takie hipotezy dość ostrożnie, twierdząc, że wiele się może zmienić. Jednak Marek chwycił się tego z całych sił i nie brał już innej możliwości pod uwagę. Marzył o tym, żeby za rok Anielka spędziła święta w domu, sama otworzyła prezenty i piszczała z radości.

Anita nakłaniała go, żeby został z rodziną również w sylwestra. Kamila złapała dodatkową fuchę, jako kelnerka i mieli jej dobrze za to zapłacić, więc Anita nigdzie się nie wybierała, chociaż otrzymała zaproszenie od Damiana.

W planach miała wielką michę czipsów i dobry film. Marek jednak uparł się, że przyjdzie, więc dni wolne spędziła na przeszukiwaniu lumpeksów. Udało jej się znaleźć to, czego szukała. Mała czarna, bardzo obcisła, ledwo sięgająca za pośladki, ze srebrną nitką. Pasowało idealnie na sylwestrową noc z Markiem. Włosy podkręciła w delikatne fale i zadbała o umiarkowany, ale seksowny makijaż.

Rozległo się pukanie do drzwi. Nie zdążyła ich do końca rozchylić, gdy Marek najpierw sam je pociągnął w swoją stronę, a później głośno zatrzasnął. Jednym ruchem postawił na podłodze reklamówkę i chwycił Anitę za twarz, przyklejając się do jej ust.
– Cholera, jak ja za tobą tęskniłem – wymruczał, nie przestając całować.

W ciało Anity uderzył dreszcz, rozchodząc się po wszelkich zakamarkach. Zdała sobie sprawę, że tęskniła równie mocno za ciepłem jego ust, ramion, za lekko zachrypniętym głosem, który wibrował przy podnieceniu i po prostu... za jego obecnością. Odsunął się w końcu, chociaż objął w pasie. – Przyzwyczaj się, bo zamierzam cię całować non stop przez kolejne kilka godzin.

Zaśmiali się równo. I dopiero wtedy przejechał wzrokiem po całej sylwetce dziewczyny. Poruszył znacząco brwiami, mrucząc zachęcająco.

– Chyba nie tylko całował, bo... wow... – Złapał jej dłoń i kazał się obrócić wokół własnej osi. – Zniewalająco wyglądasz.

Jego słowa rozlały się po podbrzuszu, pukając nieco niżej. Byłaby na to gotowa nawet teraz, ale Marek zrobił krok w tył i podniósł reklamówkę z podłogi.
– Zrobiłem zakupy.

Zabrała siatkę i poszła z nią do kuchni, zdając sobie sprawę, że odkąd wszedł nie wypowiedziała nawet słowa. Zaśmiała się pod nosem z własnej słabości. Żaden facet nigdy tak na nią nie działał.

– A co ci tak do śmiechu? – Wszedł za nią do kuchni. Odwróciła się i rozchyliła usta. Marek też się wystroił. W czarnych spodniach, koszuli i zadbanym zarostem sprawiał takie wrażenie, że nie umiała oderwać wzroku.

Podszedł bliżej, kładąc dłoń na jej brzuchu, a zadziorny uśmieszek mówił, że doskonale wiedział, jak podziałał na Anitę.

– Nie tylko ty chciałaś dziś dobrze wyglądać – wychrypiał jej do ucha. Odwrócił Anitę przodem do siebie, a jego dłoń powędrowała pod kusą sukienkę. Gdy upewnił się, że dobrze odczytał sygnały jej ciała, zagryzł wargę, patrząc na nią bezwstydnie.

Diabeł Stróż (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz