» Rozdział 35 «

586 83 143
                                    

Rozdział dedykowany @sasacolibri , która świetnie poradziła sobie z ostatnią zagadką! Aż byłam pod wrażeniem. I przepraszam za opóźnienie. ❤

^^^^^

Najedli się do syta. Kremowy tort zagryźli pizzą z ostrą papryczką i sosem czosnkowym, a wszystko popili winem. Teraz Anita leżała wtulona w nagość Marka, a on głaskał ją po ramieniu. Usiadła, gdy w żołądku zaczęło ściskać.

– Co jest? – Odezwał się w mroku.

– Nie mogę tak leżeć na boku, bo mnie zemdliło. Za dużo tego było, a później urządziłeś rollercoaster mojemu żołądkowi.

– To ja się napracowałem – zakpił ze śmiechem w przestrzeń. – Ty tylko podskakiwałaś na blacie w kuchni. Teraz też głównie leżałaś.

– A mój żołądek też podskakiwał, jak zdążyłeś zauważyć. – Klepnęła go zaczepnie w ramię.

– Ale tort z twoich piersi smakował wiele lepiej niż z talerza. – Musnął palcami jej nagie plecy,

– Fuj, nie mówimy o jedzeniu, okej?

– Dobrze. – Usiadł obok niej. – I tak powinienem coś ci powiedzieć.

– Co takiego?

– Boję się, że się zezłościsz. Nawet o to, że zapłaciłem za pizzę się zezłościłaś.

– Ja po prostu nie chcę...

– Wiem – przerwał jej. – Nie chcesz czuć, że kupuję czas spędzony z tobą, że robię dla ciebie miłe rzeczy i oczekuję, że ty w zamian będziesz równie miła. Rozumiem, ale tak nie jest. Musiałem jednak coś zrobić.

– Co?! – Anicie od razu podniosło się ciśnienie i odwróciła gwałtownie głowę w stronę Marka.

– Marcel wprowadził się już do domu, czyli ja musiałem uprzątnąć twoje rzeczy. Już jakiś czas temu poprosiłem Tymona, żeby znalazł dobrą okazję w wygodnej lokalizacji i jeśli coś trafi, niech od razu bierze.

– Ale, co?

– Garaż. Wynająłem go, ale jest twój. Tak naprawdę wszystko jest na Tymona. Nie martw się, zapłaciłem za rok z góry... Lepiej, żebyś wiedziała od początku.

Anita patrzyła przez chwilę na pogrążoną w ciemności twarz Marka. Mrugała powoli, próbując nawiązać połączenie z mózgiem, a przedłużająca się cisza sprawiła, że mężczyzna wziął głośny oddech.

– Jeszcze raz, powoli, drukowanymi literami: Co zrobiłeś?

– Wynająłem ci garaż na rok, później wynajmę na kolejny rok. Potraktuj to, jako prezent na gwiazdkę.

– Kto daje na gwiazdkę garaż?!

– Złotko, musiałem gdzieś przewieźć twoje rzeczy. Wiedziałem, że to tak się skończy od samego początku. Nic nie mówiłem, bo byś odmówiła.

– A skąd wiesz, że teraz nie odmówię?

– Za późno. Wszystko jest opłacone.

– Ale na Tymona, tak?

– On tylko wyświadczył mi przysługę. Nie potrzebuje garażu, bo ma własny, całkiem spory. Mogę go wynająć na ciebie, jeśli wolisz, ale wiedziałem, że się nie zgodzisz. Proszę cię, nie rób z tego wielkiej sprawy. Będziesz miała bliziutko, tu za twoim osiedlem, możesz sobie tam zanieść jeszcze inne rzeczy. Rower albo nie wiem co.

– Nie mam roweru.

– Ale masz meble, Anita. Nie żal ci ich wyrzucić tylko po to, żeby unieść się honorem? Sprawisz przykrość sobie i mnie.

Diabeł Stróż (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz