- Akaaaashi-senpai! - radosny okrzyk dobiegł zza moich pleców wraz z Bokuto, dźwigającym stos papierów. - Akaashi-senpai, mam zrobić kopię, ale nie działa. Możesz mi pomóc?
Sam dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, że początkowe walki z kserokopiarką nie należały do przyjemnych nawet, gdy ja dopiero zaczynałem pracować, więc bez słowa wstałem. Mężczyzna patrzył na mnie intensywnie jak zwykle z tą jednak różnicą, że gdy uniosłem wzrok na jego twarzy nie zauważyłem uśmiechu, a ściśnięte w prostą linię usta i zmarszczone brwi.
- Co Ci się stało, Akaashi-senpai? - zapytał podążając za mną w kierunku maszyny. Nie musiałem nawet pytać o co mu chodzi gdyż doskonale zdawałem sobie sprawę z obecności dużej wielkości opatrunku na moim czole.
- Zagapiłem się i wpadłem na drzwi - powiedziałem naturalnie uśmiechając się lekko. - To nic takiego. Jestem dość niezdarny wiec mi się zdarza - dodałem wiedząc, że tym sposobem łatwiej będzie uwierzyć mu w jakąkolwiek wymówkę, którą będę musiał użyć w przyszłości.
- Tak? Powinieneś bardziej na siebie uważać. Drzwi potrafią być niebezpieczne, ja kiedyś przytrzasnąłem sobie palce - powiedział rozpogadzając się i postanowił opowiedzieć mi całą historię jego nieszczęśliwych wypadków.
Jego otwartość zadziwiała mnie, z jednej strony żalił się na krzywdy, które sam sobie zapewnił w dzieciństwie, a później zdawał się dumny mówiąc, że był dzielny i nie płakał. Wyglądało to jak totalnie dziecinne przechwałki, ale nawet jeśli kontakty międzyludzkie nie były moim ulubionym zagadnieniem to słuchając go w pewnym momencie się wciągnąłem i z przyjemnością zagłębiałem się w historię z jego dzieciństwa. Myślę, że Bokuto po prostu był tym typem człowieka, który przyciągał do siebie ludzi nawet najbardziej nie zainteresowanych zawieraniem przyjaźni.
- Zaraz mamy przerwę, prawda? - stwierdził patrząc na godzinę. - Chcesz iść ze mną na dół coś zjeść?
Mówiąc "na dół" Bokuto miał na myśli knajpę na parterze budynku, w której często w trakcie przerw stołowali się pracownicy naszej firmy. Z rozpędu przez fakt, że pierwszy raz od dawna zaangażowałem się tak bardzo w rozmowę z kimś miałem już się zgodzić, gdy nagle otrząsnąłem się z tego pięknego obrazka i zamknąłem usta zanim zdążyłem wypalić chodzące po mojej głowie "Z chęcią". Przypomniałem sobie o ranie na mojej głowie oraz o sytuacji z przed roku gdy takie zaproszenie od kogoś przyjąłem, a później gorzko tego pożałowałem.
- Przepraszam. Mam przygotowane własne jedzenie, ale Ty idź śmiało coś sobie kupić - powiedziałem zwyczajnym tonem w rzeczywistości jednak trochę żałując, że nie uda mi się zjeść czegoś porządnego tym bardziej, że moje "własne jedzenie" tak naprawdę nie istniało.
Bokuto skwitował moją odmowę smutną minką po czym pożegnał się ze mną i poszedł poszukać Kuroo mając nadzieję, że chociaż on z nim zje.
♤♤♤♤♤
- Co jest? Wyglądasz jakby coś cię męczyło - stwierdził Kuroo chwytając pałeczkami kawałek ryby i wpychając go sobie do buzi.
- Jak mocno trzeba się walnąć w drzwi żeby musieć nosić opatrunek? - zapytałem zastanawiając się nad tym dłużej.
- Chyba...dość mocno? Zazwyczaj robi się siniak, najwyżej guz, raczej nie trzeba tego specjalnie opatrywać. A co? Jaki idiota wszedł na drzwi?
- Nie mów tak. To nie idiota. Każdemu zdarza się na coś wpaść.
- Po pijaku wszystko możliwe - wymamrotał, a ja zmarszczyłem brwi.
- On nie pije.
- Oho, to naprawdę coś z nim nie tak jak bije się z drzwiami na trzeźwo. O kim mowa? - zapytał w końcu.
- Akaashi-senpai...
- Ha! Mówiłem Ci, że coś jest na rzeczy.
Spojrzałem na niego bez słowa i kontynuowałem jedzenie. Nie podobała mi się ta sytuacja. Nie wiem czemu, ale czułem się zdenerwowany zwłaszcza po tym co wczoraj powiedział mi czarnowłosy.
~~~poprzedniego wieczora~~~
Już jakiś czas siedzieliśmy przy barze, napchałem się sushi i teraz już tylko obracałem szklanką w tę i we w tę obserwując obijający się o szklane ścianki alkohol.
- Kuroooo, przestań zaczepiać te dziewczyny i chodź opowiedzieć mi o Akaashim - zajęczałem znudzony i zdenerwowany tym, że przyjaciel jak zwykle znajduje sobie lepsze zajęcie niż rozmowa ze mną. Wyjątkowo nie chciało mi się obserwować jak ten zarywa, do którejś z kolei klientki.
- Psujesz zabawę, bro - oznajmił wzdychając i w końcu po przeproszeniu kobiet odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie mrużąc oczy. - Czemu interesuje Cię ten nudziarz? To nie Twój typ znajomego.
- Moim znajomym może być każdy, Kuroo. Nie segreguje ludzi na fajnych i nudnych. Poza tym Akaashi nie jest nudny.
- Dobra, dobra, słuchaj. Powiem ci o nim - zgodził się. - Bo to jest tak, ludzie mówią, że ten cały Akaashi jest dziwny. Nigdy się do nikogo nie odzywa prywatnie, nie chodzi na żadne imprezy firmowe i popijawy. Są plotki, że chodzi na jakieś sztuki walki, bo niektórzy widzieli siniaki pod jego rękawami. No i wszyscy go nazywają "Niezdara Keiji" za jego plecami. Już kilka razy zdarzyło się, że sobie coś połamał i za każdym razem albo się przewrócił albo wpadł na coś. Jak dla mnie to trochę podejrzane, ale mam pewien pomysł dlaczego tak jest - powiedział sącząc alkohol ze szklanki.
- Jaki pomysł? - zapytałem zaciekawiony.
- Gość jak nic jest zamieszany w sprawy yakuzy! Może nawet jest ich jakimś popychadłem skoro cały czas przychodzi posiniaczony - stwierdził pewnie, a ja po krótkim okresie zdziwienia pokiwałem głową myśląc, że to prawdopodobne.
~~~~~~
- Myślisz, że to z yakuzą to prawda? Może powinienem z nim porozmawiać? To nie jest bezpieczne - zapytałem trochę zmartwiony.
- Przyznaje, że z tą yakuza to może za bardzo poniosła mnie wyobraźnia - powiedział czarnowłosy. - Wiesz, że jak się napije to plotę bzdury.
- Czyli jednak nie yakuza? Całą noc o tym myślałem, a teraz mi mówisz, że plotłeś głupoty? - powiedziałem z wyrzutem. - Tak się nie robi, bro.
- Nie mówię, że to nie jest prawdopodobne. Pomyśl, jak inaczej dorosły facet może cały czas chodzić posiniaczony? Wątpię, żeby ktoś się nad nim znęcał.
- Dlaczego wątpisz? A co jeśli to prawda? - zapytałem niemrawo. Na samą myśl źle się czułem. Akaashi był miłą osobą, był cierpliwy mimo, że mój brak umiejetności niejednego załamywał. On jednak wszystko tłumaczył mi bez narzekania, a nawet powtarzał, gdy nie rozumiałem. Nie chciałem by w życiu takiego człowieka działo się coś złego.
- Jeśli to prawda... to nie Twoja sprawa, Bokuto. Koleś jest dorosły, powinien sobie poradzić. Nie pakuj się w żadne gówno, dopiero Cię z jednego wyciągnąłem, daj mi chwilę odpocząć.
Na jego słowa przygarbiłem się i zawiesiłem głowę pozostając chwilę w ciszy.
- Postaram się - wymamrotałem po czym wstałem zostawiając swoje niedojedzone jedzenie.
- Ej, stary! Nie miałem nic złego na myśli! - wykrzyknął mój przyjaciel, a ja pokiwałem głową.
- Wiem, po prostu nie jestem już głodny - oznajmiłem by go uspokoić i odszedłem zastanawiając się nad tym czy faktycznie nie powinienem posłuchać jego rady i nie mieszać się w życie okularnika bardziej niż wymaga tego praca.
CZYTASZ
Światło W Ciemności ♡BokuAka♡
FanfictionAkaashi przyzwyczajony do krzywd życia z obojętnością znosi tyranie swojego niegdyś ukochanego partnera. Nagłe pojawienie się nowego pracownika - Bokuto Kotaro wyzwala w nim wolę ucieczki z tego koszmaru. Ale co jeśli pogodny Bokuto również boryka s...