- Kuroo? Czy jestem uciążliwy? - zapytałem pewnego dnia wolnego od pracy, gdy wraz z przyjacielem przyszliśmy na mecz siatkówki rozgrywany w sąsiedztwie.
- Jesteś - odpowiedział nie odrywając wzroku od latającej miedzy jedną a drugą połową siatki piłki.
- Jak możesz stwierdzić to nawet bez chwili zastanowienia? - oburzyłem się.
- Znam cię nie od dzisiaj, bro. To oczywiste, że jesteś męczący - powiedział, a gdy piłka w końcu dotknęła ziemi spojrzał na mnie. - Dlaczego pytasz?
- Bo wszystko było dobrze, zjedliśmy nawet razem na mieście i nagle nie chce ze mną gadać. Zrobiłem coś nie tak? - zapytałem zdezorientowany.
Odkąd rozstaliśmy się pod restauracją tamtego wieczora Akaashi zdaje się mnie unikać. Początkowo myślałem, że może po prostu czuje się gorzej, gdyż dzień później przyszedł do pracy wyglądając dość marnie i tłumacząc się, że coś go bierze. Kupiłem mu nawet jakieś tabletki a on powiedział, że nie powinienem za bardzo się do niego zbliżać żebym się nie zaraził. Rozumiałem to wtedy, ale od tego dnia minęły już prawie trzy tygodnie, a on wciąż ucieka, gdy tylko widzi jak się zbliżam! Niemożliwe by był chory tak długo. Zaczęło być oczywiste, że z jakiegoś powodu nie chce ze mną gadać. Zastanawiałem się czy mogłem go czymś urazić, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Kuroo słysząc moje słowa nadstawił uszu i całkowicie olał rozgrywający się właśnie mecz skupiając całą uwagę na mnie.
- Dlaczego dopiero teraz dowiaduje się, że masz kogoś na oku? Nawet byłeś na randce bez mojej wiedzy! - uniósł się, a ja spojrzałem na niego zmieszany. - Dobra, opowiadaj z czym problem. Albo czekaj, najpierw powiedz...ładna jest? To ktoś kogo znam?
Słysząc te pytania w mojej głowie rozbrzmiał alarm. Mało by brakowało, by moje usta wypuściło stwierdzenie "ładny". Gdy zdałem sobie sprawę z tego co chciałem powiedzieć zatkało mnie. "Mam kogoś na oku"? "Randka"? Te słowa w odniesieniu do Akaashiego powinny wywołać chęć zaprzeczenia, to coś czego nigdy nie powinienem był sobie wyobrazić, a jednak ta myśl nie wydawała mi się być obca. Wręcz przeciwnie, gdyż w ostatnich dniach Keiji był jedyną osobą, którą ciągle miałem w myślach.
- Odpowiesz mi w końcu, czy dalej będziesz myślał? - Kuroo pomachał mi ręką przed twarzą.
- Kuroo... Czy myślisz, że... - zacząłem przełykając ciężko ślinę - ...mógłbym zakochać się w chłopaku?
- Ha... - westchnął czarnowłosy odsuwając się i opuszczając rękę.
W pierwszej chwili przestraszyła mnie jego reakcja. Czułem, że ten chce mi powiedzieć coś czego nie chciałbym usłyszeć. Obserwowałem jak jego wyraz twarzy zmienia się w sposób, którego nie potrafiłem odczytać. Przeczesał włosy palcami po czym w końcu spojrzał na mnie. Zesztywniałem pod wpływem tego spojrzenia.
- Uważasz, że kochanie innego mężczyzny jest złe? - zapytał poważnie, jakby z obawą.
- Nie - odparłem nawet się nie zastanawiając.
- No właśnie, ja też nie uważam, że to coś złego - odpowiedział cicho po czym wstał nie zwracając uwagi na to, że mecz wciąż trwał. - To Akaashi, prawda?
- Doskonale wiesz - powiedziałem wiedząc, że przyjaciel umie czytać ze mnie jak z otwartej księgi.
- Pomogę Ci. A później ty pomożesz mi. Muszę iść - powiedział i odszedł, a ja nie do końca wiedziałem co miał na myśli przez to, że też mam mu pomóc.
♤♤♤♤♤
Czułem się okropnie z tym co robiłem. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że Bokuto nie jest w rzeczywistości tak głupi za jakiego uważają go niektórzy pracownicy. Z pewnością zdał sobie już sprawę z tego, że go unikam. Ale co innego mogłem zrobić? Po naszym ostatnim spotkaniu dostałem nauczkę, którą zapamiętam jeszcze przez długi czas. Ciało bolało mnie przez kolejny tydzień, a jakby tego było mało mężczyzna wciąż czekał na mnie w domu wracając co noc. Moja kara trwała nadal. Gdziekolwiek bym nie był czułem jak ten obserwuje każdy mój ruch by w końcu podsumować mój dzień wieczorem i stwierdzić czy byłem "grzeczny", czy może moje spojrzenie za długo zatrzymało się na białowłosym.
CZYTASZ
Światło W Ciemności ♡BokuAka♡
FanfictionAkaashi przyzwyczajony do krzywd życia z obojętnością znosi tyranie swojego niegdyś ukochanego partnera. Nagłe pojawienie się nowego pracownika - Bokuto Kotaro wyzwala w nim wolę ucieczki z tego koszmaru. Ale co jeśli pogodny Bokuto również boryka s...