14. Odwaga

282 23 87
                                    

- Masz mi coś do powiedzenia? - ostry ton rozniósł się nad moją głową jakbym był skazany na coś okropnego nie ważne co powiem.

Podłoga, na której klęczałem pokryta była skrawkami zdjęć, które mężczyzna odnalazł dzięki nagraniom z kamery ukrytej w mieszkaniu. Zdjęcia te z takim trudem zbierane przez lata teraz były nic nie warte. Ostatnio coraz częściej myślałem jak użyć ich w najlepszy sposób, ale było już na to zdecydowanie za późno. Żałowałem, że nie ujawniłem ich gdy miałem jeszcze okazję.

- Przepraszam - wydusiłem przez zwężone gardło mając niewielką nadzieję, że to trochę załagodzi jego gniew.

- Do czego było Ci to potrzebne? Żeby mnie zostawić i iść do tego sukinsyna Bokuto? - zapytał i podniósł mój podbródek w górę bym na niego spojrzał, gdyż od samego początku unikałem jego wzroku. Jego ciemne oczy przepełnione były furią i czystym obłędem co samo w sobie mnie przerażało jednocześnie wywołując narastające uczucie odrazy skierowane w jego stronę. - MÓW!

- Nie mieszaj go w to! Bokuto nie ma z tym nic wspólnego! - wybuchnąłem i już po chwili na moim policzku wylądowała dłoń faceta, której ciężaru doświadczyłem nie jeden raz. Zawsze jednak powstrzymywał się od ranienia twarzy skupiając się na niewidocznej pod ciuchami części ciała, więc wziął mnie z zaskoczenia. Siła jego uderzenia przewróciła mnie w bok przez co zahaczyłem ręką w kant komody zdzierając przy tym skórę.

- Powinienem był zamknąć Cię w domu i przykuć do łóżka, a nie pozwalać Ci na normalne życie - syknął. - Tak mi się odwdzięczasz za moją miłość?!

Na jego słowa coś we mnie pękło. "Odwdzięczać się"? "Miłość"? Gula narastająca w moim gardle stała się coraz większa. Na myśl, że miałbym mu dziękować za wszystkie jego uczynki, które przez lata poniżały mnie do stopnia, w którym zapomniałem jaka jest moja wartość czułem się wściekły. Przez tyle lat żyłem w mylnym przekonaniu, że powinienem się poddać, gdyż to jego sposób okazywania uczuć, że powinienem być dobrym chłopakiem i mu pozwalać zaspokoić swoje pragnienia oraz że nikt inny nigdy nie pokocha takiej osoby jak ja, że nie mam prawa być szczęśliwym. A wszystko to było wielkim kłamstwem i absurdem. Wystarczył tydzień wolności bym w końcu zrozumiał, że ta relacja zabija mnie, że w codziennym życiu jest tak wiele rzeczy, które sprawiają mi radość. Nawet jeśli miałbym czekać wieki na jeden spacer z Bokuto, czy zawsze odmawiać ukrytej za obojętnymi komentarzami trosce Kenmy albo wciąż czuć się niezręcznie w towarzystwie Kuroo to oddałbym wszystko żeby to mieć. Wreszcie obok byli ludzie, na których mogłem polegać, a nie jeden człowiek, który w moich oczach wyglądał jak okrutne bóstwo, któremu nie mogłem nic zrobić. Wreszcie pojawiło się we mnie pragnienie normalnego życia, którego bramy myślałem, że już dawno się przede mną zamknęły. Wreszcie miałem odwagę by postawić mu się mimo, że wiedziałem jak może się to dla mnie skończyć.

- NIE CHCĘ TWOJEJ POSRANEJ MIŁOŚCI! NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO CO MI ROBISZ! - wykrzyczałem wkładając w to wszystkie moje siły i całą skrywają złość i przerażenie, które towarzyszyło mi przez lata milczenia.

Za wypowiedzenie moich myśli dostałem kilka mocnych kopniaków w brzuch. Na ich skutek zabrakło mi tchu. Mimo to choć znacznie ciszej to wciąż próbowałem krzyczeć.

- Jesteś śmieciem!

- Nie wiesz co mówisz. Jesteś zaślepiony wizją życia, która nie jest prawdziwa! - krzyknął. - Kochasz mnie! To, że ze mną jesteś to największe szczęście jakie mogło Cię spotkać! Pamiętasz? Kiedyś mówiłeś, że zrobisz dla mnie wszystko!

Upierając się przy swoim ten coraz bardziej się nakręcał. Po skopaniu mnie kucnął nade mną i położył rękę na moim gołym brzuchu, który ujawniał się pod podwiniętą koszulą. Jego dotyk wywoływał we mnie wstręt, ale też i ból gdy naciskał palcami miejsca, które chwilę wcześniej uderzał. Ręką tą błądził po moim ciele jakby chciał mi pokazać, że każdy jego fragment jest jego własnością.

Światło W Ciemności ♡BokuAka♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz