40. Nocny spacer

231 18 64
                                    

Bokuto całkowicie zignorował znajomych, których zostawił w klubie i zabrał mnie do swojego mieszkania. Faktycznie było ono małe, w rzeczywistości nawet mniejsze niż w moich wyobrażeniach. Kotaro wniósł moją walizkę do środka i zamknął drzwi.

- Witaj w moich skromnych progach, Akaashi - powiedział rozpościerając ramiona i chwaląc się swoimi włościami, uśmiechnąłem się odrobinę. - Wiem, że nie jest tu dużo miejsca, ale może jakoś się zmieścimy. Myślę, że widziałem śpiwór w szafie, rozścielę go sobie, a ty możesz już iść spać na łóżku. Pewnie jesteś zmęczony lotem, ja też byłem okropnie.

Pokręciłem głową nie zgadzając się na jego słowa.

- Nie jestem aż tak śpiący - odparłem co było prawdą gdyż wyspałem się podczas lotu. - Poza tym... nie możemy spać razem?

- Łóżko jest bardzo wąskie - zauważył, a jego twarz pokrył rumieniec najwyraźniej na samą myśl o tym.

- Zmieścimy się - stwierdziłem chcąc mu uświadomić, że nie po to przeleciałem tyle kilometrów, żeby znowu spać osobno. Pokiwał w końcu głową, a ja w duszy zadowolony zmieniłem temat. - Jestem głodny, mogę coś ugotować?

- Jasne! - zgodził się z wielkim uśmiechem. - Nie krępuj się, Akaashi!

Zadowolony podszedłem do lodówki, ale jak się okazało zionęła pustką. 

- Bokuto-san... - spojrzałem na niego karcąco. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę ze swojej wtopy i odwrócił wzrok. - Co ty tu jesz, skoro lodówka jest pusta?

- Wiesz, że nie umiem gotować, Akaashi... - odparł tonem, który aż błagał "Akaashi, proszę nie bądź zły". Westchnąłem i zamknąłem drzwiczki z niezadowoleniem.

- Jest w pobliżu jakieś miejsce gdzie można zjeść? O tej godzinie? - zapytałem powątpiewająco patrząc na zegarek.

Ku mojemu zaskoczeniu Bokuto pokiwał głową z entuzjazmem. Wkrótce po tym opuściliśmy mieszkanie.

*****

Białowłosy podczas naszego spaceru przez jego dzielnice bez przerwy opowiadał mi o najróżniejszych rzeczach. O tu w tym miejscu kupuje pyszne zimne napoje gdy chce się schłodzić, w tym domu mieszka babcia, o której mówił mi, że pomaga jej zanosić zakupy ze sklepu pod drzwi i która w zamian częstuje go ciastem, a na tamtym przystanku pomylił autobusy drugiego dnia zajęć i pojechał na drugi koniec miasta. Opowiadał o wszystkim z tak wielkim zapałem jakby chciał mnie wciągnąć w ten świat, bym też się nim cieszył.

W Ameryce rzeczywiście było inaczej niż w Japonii, dochodziła już druga w nocy, a mimo tego na ulicach dalej mijało się innych ludzi, a z otwartych okien mieszkań słychać było odgłosy telewizorów i rozmów mieszkańców. Wzdłuż ulicy zasadzone były małe palmy, trochę inne niż te wysokie, które można było zobaczyć w centrum miasta. Oddychało się też inaczej, do czego musiałem się jeszcze przyzwyczaić. 

Podczas gdy ja zainteresowany widokami rozglądałem się podczas naszego spaceru wokół wyszukując w ciemności oświetlanej lampami coraz to nowszych, ciekawych widoków złotooki szedł obok już całkowicie przyzwyczajony do tego otoczenia.

Zbliżyliśmy się do siebie by przepuścić rowerzystę, który z jakiegoś nieznanego nam powodu wybrał się na nocną przejażdżkę. Nasze dłonie ocierały się o siebie podczas gdy szliśmy dalej nie zwiększając dystansu między nami do poprzedniego. Nie mówiąc nic, Bokuto w końcu nieśmiałe złapał moją dłoń, a zdecydowałem jej nie odtrącać ciesząc się tą chwilą. Było to bardziej naturalne niż bym się spodziewał.

- To w porządku? - zapytał cicho, a ja splotłem nasze palce.

- Dlaczego miało by być nie w porządku, Bokuto-san? Jest dobrze. 

Światło W Ciemności ♡BokuAka♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz