**4 lata później**
Wyszedłem z gmachu budynku wraz z tłumem innych ludzi, którzy przez ostatnie lata byli moimi nowymi znajomymi, towarzyszami podczas przerw między zajęciami i częścią grup projektowych. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą rozkoszując się wiosennym, ciepłym wiatrem, który szeleścił listkami drzew i rozwiewał włosy we wszystkie strony. Skończyliśmy studia, ich pierwszy etap na drodze do dorosłego życia, a mój do spełnienia porzuconych w przeszłości marzeń. Nie wiem kiedy czas ten minął. Zarówno godziny spędzone na wykładach, nauka do egzaminów jak i praca dorywcza wydawały się być bardzo odległe, chociaż wydarzyło się to jeszcze nie tak dawno.
Absolwenci niosąc swoje dyplomy powoli rozchodzili się każdy w swoją stronę, część żegnała się jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć, inni umawiali się na kawę następnego dnia. Pożegnałem się krótko z częścią osób, z którymi najczęściej rozmawiałem i rozejrzałem się wokół przyzwyczajając się do myśli, że to moje ostatnie chwile w tym miejscu.
Prawda jest taka, że chociaż dowiedziałem się tu wielu rzeczy, które mnie interesowały i pozwoliłem rozkwitnąć mojemu zainteresowaniu literaturą to nie przywiązałem się do tego miejsca ani tych osób tak bardzo. Byli oni chwilowym przystankiem na mojej drodze.
Jedyny stały już element mojego życia stał teraz niedaleko, opierając się o drzewo i obserwując mnie z uśmiechem. Widząc, że go zauważyłem Bokuto pomachał mi entuzjastycznie starając się przy tym utrzymać jedną ręką wielki bukiet kwiatów.
- Akaaashi! - zawołał, a ja uśmiechając się pod nosem na jego obecność mimo tego, że mówiłem mu iż nie musi przychodzić pewnym krokiem ruszyłem w jego stronę.
- Nie miałeś czasami treningu z dzieciakami? - zapytałem unosząc brew, gdyż znowu migał się od obowiązków.
- Oj tam, zrozumieli jak im powiedziałem, dlaczego muszę tu być - odparł z niewinnym uśmiechem.
- A dlaczego tak bardzo musisz tu być? - zapytałem, a ten w końcu wyciągnął przed siebie bukiet czerwonych, pomarańczowych, białych i różowych kwiatów. Bukiet ten był naprawdę duży, a przy tym piękny. Składał się nie tylko z róż, tulipanów i kilku dużych piwoni, ale też intensywnie zielonych liści, które spajały to wszystko w jedno.
- Przyszedłem pogratulować mojemu ukochanemu ukończenia studiów - oznajmił, a ja z wdzięcznością przyjąłem kwiaty.
- Dziękuję - powiedziałem przyglądając się im i wdychając słodki zapach. - Moja mama pomagała wybierać?
- Aż tak widać? - zdziwił się.
- To kwiaty, których ma najwięcej w ogrodzie, jej ulubione - oznajmiłem. - Nie trudno się domyślić.
- Jesteś niesamowity - zaśmiał się biorąc mnie za rękę. - A myślałem, że zbiorę zasługi za jego kupienie.
- Dziękuję i tak, za to, że przyszedłeś - powiedziałem czując jakby wraz z jego pojawieniem jakiś zagubiony element obrazka niespodziewanie się odnalazł. - A właśnie, co to było wcześniej?
- O co pytasz?
- To "Akaaashi" - udałem jego okrzyk tylko ciszej. - Nie słyszałem tego już długo. Chyba jakiś rok?
- Uznałem, że to bardziej pasuje do szkolnego klimatu.
- Nawet nie wiedziałem, że za tym tęskniłem.
- Sam chciałeś żebym ci mówił po imieniu, Keiji. To było bardzo słodkie, dalej pamiętam - droczył się, a ja poczułem jak moje uszy zrobiły się czerwone.
CZYTASZ
Światło W Ciemności ♡BokuAka♡
FanfictionAkaashi przyzwyczajony do krzywd życia z obojętnością znosi tyranie swojego niegdyś ukochanego partnera. Nagłe pojawienie się nowego pracownika - Bokuto Kotaro wyzwala w nim wolę ucieczki z tego koszmaru. Ale co jeśli pogodny Bokuto również boryka s...