- Akaashi-senpai, zjemy coś razem? Jestem głodny - odparł, gdy powrócił.
Niemal automatycznie kiwnąłem głową w zgodzie. I tak jego błagające oczy prędzej czy później by mnie do tego przekonały, nie miałem siły walczyć z nimi i z samym sobą, gdyż dobrze wiedziałem, że sam nie mam jeszcze ochoty kończyć naszego spotkania.
- Co chcesz zjeść, Bokuto-san?
- To co Ty. To całe... jak to było... - zastanowił się wyglądając na poirytowanego faktem, że nie może znaleźć słów. - To coś w musztardzie, nie podpowiadaj mi, zaraz na to wpadnę.
- Kwiaty rzepaku - wymamrotałem po chwili jego wysilania się.
- Kwiaty rzepaku w sosie sojowym i musztardzie! - wykrzyknął dumnie jakbym wcale mu nie podpowiedział. - Pamiętałem!
- Sprzedają je dość daleko - odparłem zastanawiając się gdzie jest najbliższy lokal, który je serwuje.
- Mamy cały dzień, Akaashi-senpai. No chyba, że... nie chcesz? - wesołość mężczyzny zniknęła w ułamku sekundy i ten zgarbił się przybity.
- Idziemy. Mam czas - oznajmiłem i od razu ruszyłem w stronę stacji metra. Odwróciłem się i spojrzałem na uśmiechającego się szeroko białowłosego. - Idziesz, Bokuto-san?
- Idę!
♤♤♤♤♤
Czarnowłosy z widocznym zadowoleniem zjadał swój ulubiony przysmak słuchając przy tym mojego gadania o wszystkim co mi przyszło do głowy. Dobrze wiedziałem, że duża część ludzi tylko udaje, że mnie słucha i uznaje mnie za męczącego, on jednak naprawdę zwracał uwagę na wszystko co mówiłem. Czasami oprócz mruknięć oznajmiających, że rozumie zadawał jakieś pytania, innym razem poprawiał mnie co o dziwo mi nie przeszkadzało, uśmiechał się czy zaśmiał pod nosem. Za pierwszym razem byłem trochę oniemiały tym śmiechem czując jak serce chciało wyrwać mi się z klatki piersiowej. Później jednak zacząłem powoli przyzwyczajać się do tego, że wyraz twarzy Akaashiego może wyrażać tak dużo emocji, a to wszystko dzięki mojemu towarzystwu. Na przykład gdy skrzywiłem się po zjedzeniu jego ulubionego dania ten wyglądał jakby miał się na mnie obrazić, co było naprawdę urocze.
- Bokuto-san? - usłyszałem jego głos i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu nie mówiłem nic, zamiast tego po prostu się w niego wpatrując.
- Co jest? - próbowałem zachowywać się jakby nic się nie stało chociaż czułem jak gorąca stała się moja twarz.
- Ty... - zawahał się i opuścił wzrok. - Nie jesteś na mnie zły?
- Ja? - wskazałem palcem na siebie zaskoczony. - Zły na Ciebie? Za co?
- Za tą sytuacje na balkonie - sprecyzował.
- Ah, to? - przypominając sobie o tym poczułem się trochę smutny, zachowałem jednak uśmiech. - Nie jestem zły. Może trochę smutny, ale nie zły.
Akaashi spojrzał na mnie jakby wątpił w moje słowa i jakby przez całą tą sytuacje czuł wielkie poczucie winy. Nie lubiłem tego wyrazu twarzy. To przecież nie tak, że zawsze musiał się do mnie uśmiechać i mnie lubić. Jeśli wtedy go czymś uraziłem miał prawo mi to pokazać. Nikt nie jest w stanie cały czas być miły dla innych. Nawet ja miałem momenty, gdy ponosiły mnie złe emocje. Było ich nawet więcej niż bym chciał.
- Każdy ma swoje powody - powiedziałem nie chcąc by czuł się źle. - Nie będę już wnikał dlaczego się tak wtedy zachowałeś. Dla mnie ważne jest, że siedzimy tu dzisiaj razem. Przynajmniej wiem, że mnie nie nienawidzisz.
- Kto normalny by cię nienawidził, Bokuto-san? - powiedział z lekkim uśmiechem.
"Ja. Czasami ja siebie nienawidzę" chciałem mu wyznać, ale nim to powiedziałem słowa te utknęły mi w gardle. Zamiast tego uśmiechnąłem się najszerzej jak umiałem.
- Prawda? To niemożliwe, żeby taka osoba istniała! Spójrz na mnie!
- Przechwalasz się?
- Może trochę - odparłem na co wkrótce oboje się zaśmialiśmy.
♤♤♤♤♤
Wróciłem do mieszkania dopiero wieczorem po naprawdę świetnym dniu spędzonym z Bokuto. Na początku czułem lekki niepokój przez to co może wyniknąć z tego spotkania, ale później stwierdziłem, że bycie egoistą i stawianie swoich zachcianek na pierwszym miejscu może przynieść dużo przyjemności w moim życiu. Cieszyłem się też, że wyjaśniliśmy sobie sytuacje między nami i że znowu mogliśmy rozmawiać jak dawniej, gdyż im więcej dni mijało tym gorzej czułem się z faktem, że go odtrąciłem.
Moje mieszkanie wciąż było puste co tylko dodatkowo poprawiło mi humor. Zrobiłem sobie kolacje po czym postanowiłem trochę posprzątać, ponieważ przez moje zaniedbanie na meblach zebrała się już spora warstwa kurzu.
W trakcie robienia porządków nie tylko czyściłem pokoje, ale też to co siedziało mi w głowie i sercu. Pudło wypełnione pamiątkami, które zbierałem od samego początku mojego związku z Atsumasą wylądowało na śmietniku. Kubek, który od niego dostałem niby przypadkowo rozbił się o podłogę. Wreszcie z pierścionkiem w dłoni stanąłem na balkonie i wkładając w to całą moją siłę rzuciłem nim w dal. Pierwszy raz nie schowałem go do szuflady czy gdzieś gdzie mężczyzna mógł go łatwo znaleźć. Pozbyłem się go, na dobre. Dzięki temu poczułem, że mogę oddychać pełną piersią, tak jakby wcześniej biżuteria mi to uniemożliwiała. Spędziłem jeszcze jakiś czas wpatrując się w niebo i wdychając głęboko zimne powietrze. W końcu z nieba lunął deszcz. Wyobraziłem sobie jak ziemia zamienia się w błoto, a pierścionek się w nim zatapia i znika z oczu ludzi. Będzie tam gdzie jego miejsce.
Mój telefon zawibrował w kieszeni, z niechęcią odczytałem ją, gdyż wiedziałem, że z ignorowania go nie przyjdzie nic dobrego.
"Co dzisiaj robiłeś? Mam nadzieje, że jesteś grzeczny"
Czytając drugie zdanie skrzywiłem się mimowolnie.
- Nie jestem i już nie zamierzam, psycholu - mruknąłem pod nosem wysyłając przy tym, krótką odpowiedź o tym, że byłem w domu i posprzątałem.
" To dobrze. Wrócę jutro. Zrób obiad, tęsknię za twoją kuchnią. Kocham cię, Keiji"
Na tą wiadomość odpisałem tylko krótkim "też", co powoli stawało się najbardziej oczywistym kłamstwem na jakie było mnie stać. Kochałem go... kiedyś, gdy faktycznie czułem się przy nim tak dobrze, że chciałem spędzić z nim życie. Ale te czasy minęły bezpowrotnie. A moje serce jeśli przy nim waliło to nie z miłości, a z obawy.
Czując jak bardzo zimno się zrobiło wróciłem do środka i od razu udałem się do półki w salonie. Wśród książek, których nigdy nie ruszał Amakasa, a których ja od zawsze byłem fanem jedna okładka nie była prawdziwa. W środku zamiast tekstu znajdował się album. Co jakiś czas zwykłem sprawdzać, czy wszystko na pewno jest na swoim miejscu. Album ten bowiem nie zawierał szczęśliwych momentów, a zdjęcia które od jakiegoś czasu robiłem mojemu ciału. Gdy go otworzyłem moim oczom ukazały się siniaki, złamania, a nawet rany cięte, które w ciągu ostatnich kilku lat zadał mi mój partner.
Początkowo nie robiłem tego w celu pokazania tego światu. Myślałem, że jeśli kiedyś pokaże Amakasie jak mnie skrzywdził ten przestanie lub chociaż ze strachu przed karą jego zachowanie wróci do tego co było kiedyś, a my jeszcze będziemy szczęśliwi. Ostatnio jednak przestałem myśleć o tym jako środek łagodzący jego działania. Kiedy nadejdzie odpowiedni moment dzięki temu będę mógł zakończyć ten toksyczny związek i zacząć nowe życie.
~~~~~~
Niespodzianka! Nudzi mi się i mam ochotę poczytać wasze komentarze więc oto i rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba mimo, że nie jest zbyt długi ❤
CZYTASZ
Światło W Ciemności ♡BokuAka♡
FanfictionAkaashi przyzwyczajony do krzywd życia z obojętnością znosi tyranie swojego niegdyś ukochanego partnera. Nagłe pojawienie się nowego pracownika - Bokuto Kotaro wyzwala w nim wolę ucieczki z tego koszmaru. Ale co jeśli pogodny Bokuto również boryka s...