Dylan
Czarna dziura... Poprzedni wieczór pamiętałem jak przez mgłę. Absurdalne spotkanie w gabinecie ojca, a następnie impreza z Mateo. Później – totalna pustka. Po drugiej butelce whisky przestałem liczyć.
Czułem się, jakby ktoś przejechał po mnie rozpędzonym czołgiem, a wewnątrz głowy uruchomił młot pneumatyczny. Marzyłem o szklance wody i tabletce przeciwbólowej. Marzenia pierwsza klasa. W dalszym ciągu nie wiedziałem w jaki sposób dotarłem do mieszkania Mateo. Zapewne któryś z moich ochroniarzy uratowało mi tyłek przed spaniem na środku sali. Największą trudność tego poranka stanowiło podniesienie się do pionu, a przede wszystkim utrzymanie równowagi. Zrobiłem to za szybko. Padłem na ziemię jak długi. Huk rozniósł się po całym mieszkaniu, nasilając szalejący w głowie ból. Złapałem się za głowę i ponowiłem próbę podniesienia się. Kiedy to mi się udało, ruszyłem do kuchni po upragnione tabletki.
Mieszkanie mojego przyjaciela do największych nie należało, choć w gruncie rzeczy małe też nie było. Mateo wybrał je zamiast willi z basenem, na którą ze spokojem mógł sobie pozwolić, patrząc na stan konta. Wychodził z założenia, że dla niego samego, duży metraż nie był potrzebny. Do wyboru akurat tego miejsca, zachęciła go przede wszystkim świetna lokalizacja. Dwie sypialnie, salon, kuchnia i łazienka. Kilka pomieszczeń, które wystarczyły mu do pełni szczęścia. Wystrój nie należał do najciekawszych. Nic się nie wyróżniało. Od samego wejścia czuło się, że mieszkał w nim facet. Tylko najpotrzebniejsze meble, zero większych dodatków i bibelotów.
Spokojne picie wody, przerwał mi huk. Kolejny, w tak krótkim czasie. Mateo sam na siebie zastawił pułapkę i przeżył zderzenie z podłogą. Patrzyłem na niego, ledwo powstrzymując wybuch śmiechu. Wstał z grymasem na twarzy, a jego zbolała mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.
– Mam taką suszę w ryju. Nalej mi wody!
– Ciebie też miło znów widzieć – rzuciłem – Może byś się ubrał, a nie paradujesz z fiutem na wierzchu. – palant nie miał na sobie żadnego okrycia
– Jestem u siebie, gnojku! Przyznaj się, że mi zazdrościsz!
– W twoich snach! – upiłem kolejny łyk wody – Po prostu nie mam ochoty oglądać, twojego gołego tyłka!
– Nie chcesz znać moich snów. Tam się dzieją takie rzeczy! – zaśmiał się – Pamiętasz, coś z wczoraj? U mnie czarna dziura – płynnie zmienił temat, a był w tym mistrzem.
– Pytasz, a wiesz! Pamiętam tylko spotkanie z ojcem i początek imprezy. Później, już nic.
– Ale żeśmy zabalowali. Jak za starych, dobrych czasów – wtedy nasze imprezy kończyły się po dwóch różnych krańcach miasta, w łóżkach jakichś nieznajomych kobiet. Dobra zabawa, przede wszystkim – Idę pod prysznic, zrób w tym czasie kawę! Potem mi opowiesz o kolejnym świetnym pomyśle Harrego. Aż sam jestem ciekaw, co tym razem wymyślił. – Mateo znał każdy głupi pomysł ojca. Wtajemniczałem go w to, bo był moją prawą ręką, najlepszym kumplem i kimś kto w każdej sytuacji potrafił mi pomóc.
– A co ja, kurwa, gosposia jestem ?!
– Nie, ale zatruwasz mi powietrze, więc przydaj się na coś!
***
Streściłem całe spotkanie u ojca, opowiadając dokładnie jaki plan na moje życie przewidział Harry. Mateo siedział i nie dowierzał. Na przemian zanosił się śmiechem i załamywał nad głupotą ojca.
– Jesteś w czarnej dupie!– też mi zaskoczenie – Musisz znaleźć jakieś rozwiązanie, aby mu te plany pokrzyżować
– Wiem. Ojciec nie odpuści. Już sobie wszystko poukładał, w tej swojej chorej głowie. Chce mieć jeszcze większe wpływy, szkoda, że wcześniej nie zapytał mnie o zdanie.
CZYTASZ
Bezwzględna
RomanceCo się stanie, gdy kobieta przejmie stery nad niebezpiecznym światem mafii? Czy jest w stanie pogodzić się z losem jaki ją spotkał. Emma Russo, córka potężnego mafioso, po jego śmierci ma zająć jego miejsce. Musi wykazać się nieustraszoną naturą i d...