Rozdział 24

3K 96 3
                                    


Emma

Podziękowałam swojemu towarzyszowi. Nogi zamiast z powrotem do stołu, zaprowadziły mnie do łazienki. Jednak nie wszystko szło po mojej myśli. Zderzyłam się z czyimś twardym torsem, który wyrósł przede mną niczym ściana.

– Przesuń się! – warknęłam, uderzając pięścią w jego klatkę piersiową

Mężczyzna nie wzbudzał sympatii.  Wręcz odrażał swoim wyglądem. Był dużo wyższy ode mnie, czym zyskał przewagę. Złapał mnie gwałtowanie za ramię, przyciskając swoim obleśnym cielskiem do znajdującej się za mną ściany

– Nie tak prędko maleńka – docisnął mnie jeszcze bardziej. Poczułam jego dłoń na pośladku. Mimowolnie się wzdrygnęłam – Najpierw się zabawimy!

– Czy ja ci wyglądam na dziwkę? – usiłowałam go przepchnąć, ale ten goryl nie dawał za wygraną – Poszukaj Lisy, ona da ci dupy bez większego mrugnięcia

– Mam ochotę w ciebie wsadzić kutasa, a nie w Lisę. Zresztą ona już mi dzisiaj obciągała – nie chciałam tego wiedzieć – Zerżnę cię tak, że na długo to zapamiętasz – klepnął mnie w tyłek

– Przesuń się, jeśli nie chcesz, żebym cię połamała ! – patrzył na mnie, jakby wróżkę zobaczył. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że był pod wpływem.

– Laleczko nic mi nie możesz zrobić. To ja tutaj mam przewagę. – docisnął jeszcze bardziej. Czułam jakbym wbijała się w ścianę.

Blokował moje dłonie, więc postanowiłam działać nogami. Bez większego namysłu wbiłam mu obcas w stopę. Biedaczek zaskomlał i zaczął podskakiwać na jednej nodze. Zyskałam trochę swobody, więc na tyle ile mogłam odsunęłam się od ściany.

– Dziwko, pożałujesz tego!

Chciał mnie uderzyć, ale tym razem to ja byłam szybsza. Zrobiłam unik, by za chwile zderzyć kolano z jego kroczem. Zawył jak zarzynane zwierze, choć cios nie należał do najsilniejszych. Wyciągnęłam broń z kabury. Metalową rękojeścią uderzyłam w jego potylice, sprawiając, że ten chwilowo stracił przytomność.

Zgrabnie ominęłam cielsko nieznajomego.

Udało mi się dostać do upragnionej toalety, by opróżnić pęcherz wielkości orzeszka.

Wyjście ponownie zagrodził mi troglodyta. Widocznie uderzenie za słabo go powaliło. Kokaina ewidentnie wyprała mu mózg i poprzestawiała klepki we łbie. Stanął przede mną ze zbolałą miną i patrzył jak na swą przyszłą ofiarę

– Teraz już mi nie uciekniesz, suko! Za to co zrobiłaś, powinienem dać ci w pysk! – złapał mnie za włosy. Pociągnął mnie na tyle mocno, że aż zawyłam z bólu. Niech mnie tylko puści, to zrobię mu z dupy jesień średniowiecza

– Puść mnie, gnoju! – krzyknęłam

– Zamknij się! Będziesz teraz cicho, a ja cię zerżnę. Wiem, że tego chcesz – ręką wędrował w górę wślizgując się pod moją sukienkę. W drugiej trzymał broń, przyciśniętą do mojej głowy – Uspokoisz się albo cię zabije! Nikt nie będzie płakał po takiej kurwie

– Zabieraj te łapy, bo ci je upierdolę przy samej dupie, ty cholerny troglodyto! – szarpałam się z nim, aż udało mi się uwolnić jedną rękę.

Żeby odwrócić jego uwagę, zaczęłam sunąć nią po jego udzie, oczywiście omijając okolice krocza. Kutas sterczał chętny na zabawę, ale nie tym razem kolego. Broń wyleciała z jego dłoni. Na tyle ile mogłam odsunęłam ją nogą. Mężczyzna czekał na więcej. Liczył, że poddam się jego żądaniom i rozłożę nogi. Po moim trupie.

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz