Rozdział 14

3.5K 74 2
                                    

Dylan

Planowane wieczorne spotkanie, okazało się kolacją wraz z nowymi wspólnikami ojca. Normalnie szczyt moich marzeń. Zamiast odpocząć, musiałem się rozprawić z godzinami nudnych rozmów. W salonie, przy długim stole, w kolorze hebanu siedziało trzech mężczyzn. Widziałem ich pierwszy raz na oczy. Zastanawiałem się skąd ojciec ich wytrzasnął. Moją uwagę przykuły trzy wolne miejsca. Jedno było rzecz jasna dla mnie, a pozostałe oznaczały, że gości miało pojawić się więcej.

– Witam, wszystkich zgromadzonych. Jakież zaskoczenie widzieć państwa tutaj, o tej porze – rzuciłem sarkastycznie w ich kierunku

– Witaj, Dylanie. Dobrze, że się zjawiłeś. Twój ojciec wspominał, że postanowiłeś się wyprowadzić i na spotkanie musisz specjalnie dojechać. No cóż. Kiedyś nadchodzi czas odcięcia się od rodziców – zaniemówiłem – Jestem Daniel Ford – dopiero, gdy wypowiedział swoje nazwisko, w mojej głowie zapaliła się lampeczka. Jednak wiedziałem, kim był ten człowiek. Znany w Miami, właściciel strzelnic. Mimo, dość młodego wieku, znalazł się na liście najbogatszych ludzi w kraju. A wszystko było zasługą jego ojca, on sam, wiele się nie napracował.

– Siadaj! Jeszcze czekamy na dwójkę gości i będziemy mogli przejść do rozmowy o interesach. Lada moment się one pojawią.

Nastała grobowa cisza. Przerwało ją pojawienie się dwóch gosposi. To one, były odpowiedzialne, za przygotowanie każdego spotkania w tym domu. Nie wiedziałem, które to już w przeciągu ostatnich kilku miesięcy. Z reguły, żadna gosposia nie wytrzymywała z moim ojcem, dłużej niż parę tygodni.

– Macie państwo ochotę na coś mocniejszego do picia? Komuś wina lub whisky?

– Chętnie się napije, poproszę trochę whisky. – odezwał się kolejny mężczyzna, którego imienia nawet nie znałem.

– Na kogo jeszcze czekamy? Nie ukrywam, że nie mam całego wieczoru, by tutaj siedzieć.

– Jak się pojawią, to się dowiesz! Zajmij swoje miejsce i mnie nie wkurwiaj – nawet przy publiczności, nie szczędził mi przytyków.

Zająłem miejsce po przeciwnej stronie stołu, tak żeby patrzeć ojcu prosto w oczy. Podniosłem wysoko głowę i z beznamiętną miną czekałem na rozwój wydarzeń. Mężczyźni rozmawiali między sobą. Odzywałem się tylko wtedy, gdy musiałem odpowiedzieć na zadane pytanie, ale i w tym wypadku się specjalnie nie wysilałem. Mina zrzedła, gdy w wejściu ujrzałem, dwie znajome sylwetki. Przeszedł mnie dreszcz, a wkurwienie wzrosło ponad normę. Rudowłosa skanowała mnie wzrokiem w górę i w dół. Nasze spotkanie doszło do skutku, lecz nie w oczekiwanych przez nią warunkach. Jednak, jedno mnie zastanawiało. Co, taki ktoś jak ona, robiła na męskim spotkaniu biznesowym. Mogłem się tylko domyślać, że ojciec maczał palce, w tym aby ona się tutaj pojawiła.

– Witamy. Harry przepraszam za spóźnienie, ale interesy nas zatrzymały, a korki uliczne wcale nie ułatwiały nam przyjazdu tutaj.

– Nic się nie stało. Czekaliśmy na was – Oo..! Ojciec potrafił być miły. Szok i niedowierzanie.

Smith zajął miejsce niedaleko ojca, natomiast Lisa usiadła na jedynym wolnym już krześle. Jak na złość, znajdowało się zaraz obok mnie. Ewidentnie miałem jakiegoś pecha.

– Widzisz, nie chciałeś się spotkać, a właśnie znajdujemy się w tym samym pomieszczeniu. Czy to jakiś znak, że jesteśmy sobie pisani, przystojniaku? – szepnęła mi do ucha, jednocześnie ściskając moje krocze.

– Nie myśl, że będę skakać z radości, bo cię tutaj zobaczyłem. Tłumaczyłem ci już, że nic nas nie łączy i nie mam ochoty na twoje towarzystwo.

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz