Rozdział 12

3.8K 92 0
                                    



Emma

Kolejne dni mijały w szaleńczym tempie, a grafik pękał w szwach. Wypełniony po brzegi spotkaniami, nowymi transakcjami i nadzorowaniem klubów. Miałam przed sobą ważne, jak nie najważniejsze spotkanie. Sam Michaił Kowalew zmienił swoje plany, by pojawić się razem z Antonem Woronowem w Sacramento.

Panowie od lat robili interesy z ojcem. Podpisany sojusz zapewniał nam pomoc ze strony Rosjan, gdy nadeszłaby taka potrzeba. W końcu mogłam poznać bliżej Michaiła.. Wcześniej widziałam go może kilka razy, nie więcej jak trzy.

Niesamowicie doskwierający upał sprawiał, że czułam jak pot leje się ze mnie strumieniami. Siedziałam w samochodzie, na płycie prywatnego lotniska. Moi ludzie obstawili całą przestrzeń. Równo w południe wylądował odrzutowiec Kowalewa. Pilot zgrabnie ustawił maszynę, z której tuż po chwili wyłoniły się sylwetki gości. Pierwszy wysiadł Anton, jak zwykle przywitał mnie skinieniem głowy i ogromnym uśmiechem. Jak na Rosjanina, był bardzo przystojny, ale nie w moim typie.

Zaraz za nim, w idealnie wykrojonym garniturze kroczył Michaił. Z pełną powagą, kiwnął na przywitanie.

– Здравствуйте (Zdrastwujtie)

– Здравствуйте – jedno, z kilku słów, jakie potrafiłam wypowiedzieć w języku rosyjskim. Choć planowałam nauczyć się więcej.

– Jak tu piekielnie gorąco! Jak wy tu wytrzymujecie? – sapnął Anton, rozpinając marynarkę

– Przyzwyczajenie robi swoje.

– Michaił Kowalew – przywitał się i jak na dżentelmena przystało, ucałował dłoń.

– Emma Russo – przedstawiłam się, choć nie musiałam. Oni wiedzieli o mnie prawie wszystko – Panowie, pozwólcie, że Nate zawiezie Was do mojego domu. Porozmawiamy, jak cywilizowani ludzie.

***

Goście rozsiedli się w fotelach. Oboje skanowali mnie wzrokiem, a ja nie pozostawałam im dłużna. Nasza obecna transakcja obejmowała broń, która była w tym momencie najpotrzebniejsza w centrum Moskwy. Między rosyjskimi gangami, nie działo się dobrze. Kowalewowi palił się grunt pod nogami. Każda ilość amunicji była na wagę złota.

– Witam, w moich skromnych progach, Panowie. Cieszę się, że zawitaliście. Liczę na owocną współpracę. Taką jaką mieliście z Thomasem – wypowiedziałam wyuczoną regułkę

– Jesteś szefową cenionego oddziału, a przede wszystkim córką Thomasa. Jestem pewien, że interesy ułożą nam się tak jak powinny. Chyba, że postanowisz nas oszukać – wybałuszyłam oczy. W głowie formowały mi się odpowiedzi, ale niestety musiałam ugryźć się w język

– Tak jak już tłumaczyłam Antonowi, nie mam w zamiarze oszustw! I oby to dotarło to was raz na zawsze, bo nie zamierzam się powtarzać w nieskończoność!

– Będziemy cię obserwować!

– Już to robicie! Macie swoich ludzi rozstawionych po kątach, ale ja wam nie dam satysfakcji. Oszustw nie toleruje! Zdrada, równa się ścięciem głowy albo kulką w łeb!

– Nie zamierzam się kłócić, skoro mamy ułożyć wspólne interesy. Doskonale wiesz, dlaczego się tutaj pojawiliśmy. Mam nadzieję, że masz dla nas, to po co przelecieliśmy tyle kilometrów

– Oczywiście, towar czeka w magazynie. Dostaniecie, go w momencie, w którym ja zobaczę pieniądze – spojrzeli się najpierw na siebie, a potem na mnie – Myślę, że wyraziłam się jasno!

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz