Rozdział 31

3.3K 97 2
                                    


Emma

Spuszczone do połowy okna żaluzje sprawiły, że pierwsze promienie wdzierały się oślepiając mi twarz. Chciałam się obrócić, żeby móc choć na chwilę jeszcze się zdrzemnąć, jednak silny uścisk czyjejś dłoni na talii skutecznie mi to pokrzyżował. Na tyle ile mogłam spojrzałam w kierunku towarzysza. Wtedy wydarzenia poprzedniej nocy wróciły do mnie niczym bumerang. Mentalnie zdzieliłam się w łeb.. Pieprzyłam się z Palmerem. Zaliczyłam seks z wrogiem, nic tylko czekać na oklaski.

Zarzuciłam poduszkę na głowę, dociskając ją mocno do nosa. Chciałam się zapaść pod ziemię. Dylan poruszył się, przyciągając mnie jeszcze bardziej do swojego rozgrzanego torsu. Oddech ugrzązł mi w gardle, a rosnąca erekcja mojego towarzysza uderzyła w pośladek. W innych okolicznościach pewnie wykorzystałabym sytuację, lecz teraz nie mogło ponownie do tego dojść. Złapałam jego rękę, by zrzucić ją jak najdalej. Skubany przewidział mój ruch i nie pozwolił mi na to. Trzymał w tak niedźwiedzim uścisku, że niejeden już by się udusił.

– Puść mnie! Dość tych czułości Palmer

– Yhmm.. – przeciągnął się, nadal nie wypuszczając mnie z ramion – Nie szarp się! I tak cię nie puszczę – czy ja właśnie grałam w jakiejś komedii? Zdurniał do reszty

– Jaki ty jesteś upierdliwy! – Okręciłam ciałem na tyle, ile było mi dane. Nie mogłam wyjść, to stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie dalsze spanie. Choć jego obecność mi przeszkadzała, to wiedziałam, że się go za szybko nie pozbędę.

– Uczę się od najlepszych

Klepnął mnie w tyłek.

– Nie zapędzaj się! Upierdolę ci tę łapy, jak jeszcze raz poczuje je na swoich pośladkach.

– Wczoraj ci się podobało. Zdecyduj się czego chcesz!

– Dylan, niech ten twój móżdżek pojmie, że pieprzyliśmy się, ale nadal cię nie znoszę. To co się działo wczoraj nigdy więcej się nie powtórzy.

– To się jeszcze okaże, kochanie – przejechał ustami po moim odkrytym obojczyku. Gęsia skóra niemal od razu pojawiła się na ciele. Ewidentnie jego głowa zderzyła się z czymś ciężkim.

Tego było za wiele.

Zebrałam siły, by zrzucić wytatuowane ramię i wstałam szybko z łóżka. Mężczyzna, przypominający młodego boga, z wielkim zaciekawieniem obserwował każdy mój ruch.

Bogiem to on jest, ale seksu

Oczy świeciły mu się jak małemu dziecku, widzącemu lizaka. Nic dziwnego skoro stałam przed nim zupełnie naga. Nie miałam się czego wstydzić, więc gnębiłam go dalej.

***

Lauren, jak co dzień krzątała się po kuchni, a unoszące się zapachy rozanielały moje zmysły. Zajadałam się owsianką, gdy w pomieszczeniu wyczułam męskie perfumy, należące do tylko jednego osobnika.

Palmer z uśmiechem wielkości banana usiadł tuż obok mnie.

– Witam piękne panie – jaki szarmancki. Znowu go ktoś podmienił? – Lauren co tak cudownie pachnie?

– Śniadanie! Więcej nie musisz wiedzieć – warknęłam

– Milusia, jak zwykle

Przewróciłam oczami, jednocześnie wyjmując telefon z kieszeni.

– Spence, za pięć minut w samochodzie. Mam ważną sprawę do załatwienia!

Nie zdradzałam nic więcej, nie chcąc żeby Palmer cokolwiek mógł wynieść. Niby miał pokojowe zamiary, ale ten świat i zaufanie, były dwiema sprzecznymi rzeczami.

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz