Rozdział 38

3.2K 89 0
                                    


Emma

Obudziłam się.

Tą szarość poznałam od razu. Leżałam w swoim łóżku, sama w sypialni.

Podniesienie się spowodowało potężne wzywanie. Ból poczułam w każdym skrawku ciała. Głowa, ramiona i nogi piekły, tak że ledwo nimi ruszałam. Odchyliłam kołdrę, na tyle ile sił miałam, a oczom ukazały się liczne obtarcia, rany oraz wielki opatrunek przesiąknięty krwią.

Wytężałam szare komórki, żeby przypomnieć sobie co się działo i dlaczego tak fatalnie się czuje. Wspomnienia docierały z prędkością światła, tworząc film w zwolnionym tempie. Dreszcz wzdrygnął ciałem.

To nie był sen. To pieprzona rzeczywistość.

– Jak się czujesz? – w drzwiach pojawił się Matt, trzymając w ręku kubek z parującym napojem. Po zapachu wnioskowałam, że kawę.

– Jakby mnie czołg przejechał – słabo, bo słabo ale się uśmiechnęłam – Co się dalej działo? Pamiętam, jak strzeliłam dwa razy, a potem już tylko czarna dziura.

– Postrzelili cię w udo. Dwa razy. Straciłaś mnóstwo krwi. Naprawdę niewiele brakowało, a byśmy cię stracili.

– Jeszcze się nie wybieram na tamten świat. Na kawki z Lucyferem przyjdzie czas – podszedł do mnie wyciągając kubek przed siebie

– Daj nogę, zmienię ci opatrunek. Doktorek przyjechać nie może, a rana musi ci się goić.

Grzecznie podniosłam pościel ukazując zaczerwienione miejsce. Powoli sycząc pomogłam zdjąć bandaż. Zacisnęłam mocno zęby patrząc jak delikatnie przemywa i odkaża ranę. Nie wyglądała ona za dobrze. Ba! Wiedziałam, że blizna zostanie ze mną na długi czas, chyba że wcześniej postanowię to miejsce wytatuować, a byłam do tego zdolna.

– Ile czasu byłam nieprzytomna? Jak mnie znaleźliście? Mam taką lukę w pamięci, po naszej rozmowie.

– Tydzień w śpiączce. Dopiero w nocy przywieźliśmy cię tutaj, żebyś wypoczywała we własnym łóżku. – otworzyłam szeroko oczy na tę informację, choć nawet to sprawiło mi ból – Musisz teraz leżeć i regenerować siły! Przez najbliższe dni zostaniesz w łóżku, a interesami się zajmę w twoim imieniu

– Gdzie jest Palmer? Zwiał czy nadal knuje ze swoim tatusiem przeciwko mnie? Nie udało im się mnie zabić teraz, to spróbują następnym razem

– O czym ty teraz mówisz?

– Zniknął tego dnia co mnie porwali. Wtedy co kazałam ci go namierzyć, on wrócił do ojca, by dopełnić zemsty na mnie.

– Coś cię w głowę mocno uderzyło. Odpoczywaj, porozmawiamy kiedy indziej.

– Spierdalaj! Dobrze wiem, że Palmer to szuja. Niech dalej z tatusiem niszczy moje interesy.

Matt pokiwał głową załamując ręce. Zawrócił, by usiąść obok mnie.

– Harry nie żyje, więc ciężko mu będzie coś knuć. Posłaliśmy go do piachu, gdy próbował zwiać z magazynu. A Aidena złapaliśmy. Siedzi na miejscu senatora. Milo już się nim tak zajął, że nawet po śmierci mu się tym odbije. Oczywiście zostawiamy go tobie, żebyś ostatecznie się z nim rozprawiła i pomściła ojca. Tak jak ten by tego chciał.

– Chyba, nie rozumiem

– Jesteś jeszcze osłabiona i otumaniona lekami. Prześpij się, pogadamy później.

Ledwo uniosłam się, by złapać go za rękę. Musiałam dowiedzieć się jeszcze jednej rzeczy, która mimo wszystko siedziała głęboko w głowie.

– Matt, a co z Dylanem?

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz