Rozdział 5

5.8K 135 1
                                    


Emma

Wejście na tyłach budynku w ciemnej uliczce pozwoliło mi na ominąć kolejki i tłumy. Nieliczni wiedzieli o jego istnieniu i z niego korzystali. Dla reszty to przejście było niedostępne. Przepychający się ludzie i zniecierpliwiony tłum otaczał ,,Hades" z każdej możliwej strony. Widok znajomy nie od dziś. Każdy piątkowy wieczór wyglądał identycznie. Przed śmiercią ojca sama o tej porze bywałam w klubie. Imprezy odbywały się od czwartku do niedzieli, ale to piątek okazywał się przynosić największe zyski.

Wielkie metalowe drzwi przywitały mnie głośnym skrzypnięciem. Mrok mieszał się z delikatnym oświetleniem pochodzącym z rzędu lamp powieszonych wzdłuż schodów. Po drodze rozświeciłam pozostałe światła, bo iż znałam trasę na pamięć to nie chciałam spaść ze schodów w tych niebotycznie wysokich szpilach. Na mecie wędrówki znajdowało się całe centrum dowodzenia. Miejsce, w którym spędzałam mnóstwo czasu w dzieciństwie, gdy udało mi się ubłagać ojca, żeby zabrał mnie ze sobą do pracy.

Pomieszczenie do największych nie należało. Utrzymane w jasnych i zimnych barwach, czym wyróżniało się na tle pozostałych pokoi. Tak, na piętrze, ale w innej części też małe pokoje do wynajęcia. Niektóre z tancerek dorabiały sobie spotykając się po godzinach pracy z klientami, a niektóre na ich koszt szły zaprezentować prywatny taniec. Wszystko za obustronną zgodą.

Królował minimalizm. Dwa fotele, drewniane biurko, malutka kanapa w rogu oraz regał z dokumentami, między którymi znajdował się sejf. Nic więcej nie było potrzebne, by to miejsce mogło funkcjonować. Na co dzień przebywał tu tylko menadżer klubu, a prywatnie syn dawnego znajomego ojca - Liam. Dawnej utrzymywałam z nim bliższe kontakty, lecz ojciec do samego końca pilnował, żeby nie zbliżył się do mnie za bardzo. Liama traktował z rezerwą, ale zaufał na tyle, by powierzyć kierowanie ,,Hadesem". Nie znałam drugiego człowieka, który mógłby zajmować to stanowisko. Facet miał łeb na karku, a sprawy biurowe i zarządzanie ludźmi nie sprawiały mu żadnego problemu. Pewnie dlatego współpraca z nim była czystą przyjemnością. Zajmował się dosłownie wszystkim, co było do zrobienia. Przygotowanie zamówień , uzupełnianie braków czy przeprowadzanie rozmów z nowymi pracownikami, to tylko nieliczne z jego obowiązków. Wykonywał to jak należy, w głowie miał kalendarz.

Traf chciał, że blondyn akurat siedział w środku i dyskutował z kimś przez telefon żwawo przy tym gestykulując. Nie spodziewał się mojej obecności, a ja nie miałam w obowiązku uprzedzać o wizycie. Zakończył połączenie, gdy tylko nawiązał ze mną kontakt wzrokowy.

- Witam szefową w moich skromnych progach - wstał i podał mi rękę

- Ciebie też miło widzieć Liam.

- Co cię tu sprowadza Emma? Przyszłaś sprawdzić, czy nie próbuje cię wykiwać? Czy może nudzi ci się w domu i postanowiłaś się porządnie rozerwać. Jak coś to jestem do usług - otworzyłam szeroko oczy, na co otrzymałam szczery śmiech. Dupkowi się na dowcipy zebrało

- Nie jest mi do śmiechu. Ojciec zawinął się zostawiając mi od cholery obowiązków. Nawet czasu na obejrzenie serialu nie mam, a o imprezowaniu nie wspomnę - westchnęłam - Zaczęłam sprawdzanie klubów. ,,Hades" był pierwszy na liście.

- Zakładam, że oczekujesz ode mnie raportu jak się miewa biznes?

- Raport chcę mieć na biurku jeszcze w tym tygodniu. Zrozumiano? - przytaknął - A teraz powiedz mi to co najważniejsze

- Ruch w tym miesiącu przechodzi wszelkie granice. Ludzie jak nigdy przychodzą się bawić. Dziewczyny mają co robić. Są rozchwytywane. Zatrudniłem też nowego barmana, bo Ben z Erickiem ledwo dawali sobie radę z szalejącym tłumem. - tych dwoje znałam jeszcze z czasów, gdy sama bywałam gościem klubu

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz