Dylan
Ostatni tydzień minął mi na uprzątaniu strat, po niezapomnianym wieczorze. Nikt nie spodziewał się numeru jaki wytnie Morrison. Myślałem, że siedzi z obstawą w moim pokoju, a on jak gdyby nigdy nic zjawił się ze swoimi ludźmi grożąc nam bronią. Ochroniarze nie wypełnili, danego im rozkazu. Zostawili go na chwilę samego. Skorzystał z okazji i uciekł. Szykował te zemstę od dawna. A ci, co mieli go pilnować pożegnali się ze swoją pracą i życiem.
Ponownie wylądowałem w Sacramento. Zjawiłem się, by dogadać szczegóły naszego układu. Czekało mnie kolejne spotkanie z Diablicą. Nie trawiłem jej, choć mnie pociągała. Zabawa miała się dopiero zacząć... Z jej charakterkiem i moim temperamentem ciężko, o łatwą współpracę. Russo wysłała po mnie swoich ludzi. Mężczyzna o imieniu Nate siedział cicho odkąd ruszyliśmy przez zatłoczone ulice Sacramento. Moi ochroniarze podążali za nami, choć na spotkanie ze mną nie szli. Taki wymóg, na który dla świętego spokoju przystałem.
– Jesteśmy! Lauren otworzy ci drzwi i zaprowadzi do gabinetu Emmy – odparł beznamiętnym głosem. – Taka mała rada. Nie fikaj, bo może się to dla ciebie źle skończyć.
Wysiadłem, a samochód ruszył dalej.
Odwróciłem się wokół własnej osi. Posiadłość robiła wrażenie, nawet mógłbym stwierdzić, że prezentowała się o niebo lepiej niż ta ojca. Zabezpieczona wieloma kamerami. Kuloodporny płot wokół oraz stróżówka przy wjeździe. Włamywacz miałby sporo roboty chcąc się tutaj zakraść, o ile wcześniej w jego czole nie wylądowałaby kulka.
Starsza kobieta przyodziana w granatowy fartuszek czekała w wejściu. Biło o niej niesamowite ciepło. Uśmiechnęła się do mnie serdecznie, ruchem głowy wskazując, żebym wszedł.
– Witam – jak na dżentelmena, którym nigdy nie byłem, przystało, złożyłem pocałunek na dłoni kobiety – Dylan Palmer
– Chłopcze doskonale wiem jak się nazywasz i skąd jesteś. Może i stara jestem, ale nie głupia. Zapraszam, Emma już na ciebie czeka.
Rzuciłem okiem na wnętrze. Jasne ściany współgrały z wystrojem. Królowała biel i szarości w różnych odcieniach. Żadnych żywych kolorów, Russo stawiała na stonowane barwy. Otwarta na salon kuchnia z pewnością była królestwem kobiety, którą było mi już dane poznać. Korytarz w odcieniach szarości zdawał się nie mieć końca, mimo, że na pierwszy rzut oka wcale nie wydawał się zbyt duży. Minąłem kilka par drzwi i dopiero któreś z kolei były wejściem do komnaty brunetki. Po co jej tyle pomieszczeń, gdy mieszkała tam sama? Nie miałem bladego pojęcia.
– Możesz chłopcze wejść – spojrzałem na nią i w podzięce kiwnąłem głową. Nie chciałem jej do siebie zrazić, tak jak to robił ojciec, więc starałem się być naprawdę miły
Przekroczyłem próg pomieszczenia. Mój wzrok od razu poleciał w kierunku sporych rozmiarów biurka , za którym siedziała seksowna brunetka. Pogrążona w myślach, początkowo nie zwróciła na mnie uwagi. Obok niej stało dwóch ochroniarzy.
– Witam w moich skromnych progach! – odparła – Siadaj, wygodnie. Mam ci trochę rzeczy do powiedzenia. – wskazała na fotel przed nią
– Ciebie też miło widzieć. U mnie wszystko w porządku. Miło, że pytasz.
– Nie wydurniaj się!
Zająłem wskazane miejsce. Dostałem szklaneczkę rudego trunku. Czyżby przewidziała, że na trzeźwo tego nie przetrawię? Bardzo możliwe.
– Mieliśmy spotkać się bez obstawy. Ja dotrzymałem słowa, a ty jak widać, nie do końca! – warknąłem patrząc na mężczyzn.
– Nie gorączkuj się.! Oni zaraz stąd pójdą. Lecz zanim to nastąpi, Matt wręczy ci umowę, którą sporządziliśmy.
CZYTASZ
Bezwzględna
RomanceCo się stanie, gdy kobieta przejmie stery nad niebezpiecznym światem mafii? Czy jest w stanie pogodzić się z losem jaki ją spotkał. Emma Russo, córka potężnego mafioso, po jego śmierci ma zająć jego miejsce. Musi wykazać się nieustraszoną naturą i d...