Rozdział 2

6.6K 151 2
                                    


Emma

Oprócz brudnych i nielegalnych interesów prowadziliśmy sieć klubów nocnych na terenie Sacramento oraz całej Kalifornii. Biznes przynosił ogromne korzyści, wypełniając nasze konta pokaźnymi sumami pieniędzy. Zapoznałam się z ich lokalizacjami, bo sama bywałam głowie w jednym.

Wertowanie papierów przerwało wtargnięcie do gabinetu, uśmiechniętych po uszy Nate'a i Matt'a.

– Można na chwilę szefowo? – zapytali niemal jednocześnie, na co tylko przewróciłam oczami.

Kiwnęłam głową, nie przerywając poprzedniego zajęcia. Nie znosiłam, gdy ktoś mi przeszkadzał, ale tym dwóm mogłam wybaczyć ten incydent. Od samego początku mnie wpierali, otaczając i podnosząc na duchu, a do tego znali się na swojej robocie jak nikt inny.

Odkąd przejęłam władzę spotkałam się z nieposłuszeństwem kilku mężczyzn, za co zostali srodze ukarani. Każdy, kto sobie ze mną pogrywał musiał liczyć się z wywołanym gniewem.

– Po jaką cholerę pytacie, skoro już i tak żeście wleźli? – Wstałam by rozprostować kości, patrząc obu prosto w oczy – Macie coś ważnego, czy tak bez powodu przyszliście zawracać dupę?

– Sprawa niecierpiąca zwłoki się pojawiła, ale tylko ty możesz zadecydować o jej rozwiązaniu.

– O co tym razem chodzi?

– Harry Palmer znów domaga się spotkania. Nie dociera do niego, że rządzisz i chce abyś oddała mu swoje tereny wraz z udziałami ojca – Wytrzeszczyłam ze zdziwienia oczy – Uważa, że należy mu się coś za nieudane interesy z Thomasem

– Należeć to mu się może, najdroższy pomnik, a nie moje tereny! – dobry humor prysł niczym bańka mydlana. Bydlak działał na mnie gorzej niż płachta na byka.

– Usiłuje pokazać, że kobieta i mafia to dwie sprzeczności i że lepiej zająłby się naszym oddziałem.

– Mógł w tej sprawie zadzwonić do mnie. Już bym mu dobitnie wytłumaczyła, że ma się odpierdolić.

– Nie chciał rozmawiać z tobą, bo jak to stwierdził, pewnie osoby twojego pokroju by go nie zrozumiały, a on nie ma czasu na kilkukrotne tłumaczenie tego samego. Nie żeby kiedykolwiek grzeszył inteligencją.

– Spotkanie się z nim będzie koniecznością, ale jeszcze nie teraz. Skoro tak mu się spieszy, to ja go nauczę cierpliwości.

Na samo nazwisko tego skurwiela reagowałam silnym uczuleniem. W naszym oddziale każdy, kto tylko o nim usłyszał dostawał białej gorączki, oczywiście na czele z Thomasem. Ten wybitnie go nie trawił, a powodem były cyrki jakie Palmer potrafił odstawić. Stwarzał problemy swoim zachowaniem, tak że ojciec za żadne skarby nie chciał wejść z nim w interesy.

– Jeśli jeszcze raz zadzwoni czy spróbuje się skontaktować z wami, a nie ze mną, to osobiście go dorwę i się rozprawię.

– To się rozumie. Niech skurwiel wie, kim jest Emma Russo.

– Jeśli to wszystko to wracajcie do swoich obowiązków. Mam jeszcze kilka spraw do domknięcia, a im szybciej się z nimi uporam tym lepiej.

Zgodnie, jak na zawołanie podnieśli się, od razu kierując w stronę drzwi – wytresowani

– Najpierw jednak zajdziemy do Lauren. Może zrobiła coś dobrego do jedzenia.

– Idźcie w cholerę, przeklęte żarłoki – zaśmiałam się, kręcąc głową – A i jeszcze jedno. Nate weź sobie kup jakieś tabletki na ubytki w pamięci i nie zapominaj mi mówić o ważnych sprawach

– Więcej się to nie powtórzy – powtarzał to za każdym razem, gdy zapomniał mi czegoś przekazać. Jego zapominalstwo na pewien sposób było zabawne.

– Przekażcie Spencerowi, by był gotowy na dwudziestą. Musi mnie zawieźć do Hadesu. Interes sam się nie dopilnuje.

Zostałam sama w pomieszczeniu. Napawając się błogą ciszą dokończyłam pracę. Teczki pracowników klubów posegregowałam, tak abym wygodnie mogła do nich sięgać. Odpisałam też na kilka zalegających na poczcie maili.

Ból w karku i pleców niesamowicie mi doskwierał, Jednak sama się o to prosiłam, siedząc w dość niewygodnej pozycji. Potrzebowałam odpoczynku, więc delikatnie wstałam i rozciągnęłam zbite mięśnie.

***

Marmurowymi schodami pognałam na piętro – do swojego królestwa. Sypialni połączonej z łazienką i garderobą, wielkości kolejnego pokoju.

Otworzyłam białe, drewniane drzwi, które wpuściły mnie do pomieszczenie, wprost dobranego do mojej osoby. Odcienie szarości na ścianach odróżniały to miejsce od pokojów innych kobiet. Zdobione kilkoma ramkami ze zdjęciami tworzyły przytulna atmosferę. W rogu pokoju stały dwa regały z książkami, które niegdyś stanowiły jedną z moich pasji. Czytałam na potęgę, ale cóż innego mogłam wtedy robić. Zaraz obok, na małej toaletce walały się kosmetyki, których nie miałam czasu posprzątać. Wielkie łóżko, jako najważniejszy przedmiot w tym miejscu, wraz z puchatą narzutą znajdował się na środku, zajmując spora przestrzeń. Aranżacji dopełniało stojące lustro i szafeczka nocna.

Posiadanie własnej łazienki łączyło się z zachowaniem prywatność, a tą traktowałam jako najistotniejszą. Mogłam oddawać się długim kąpielom czy pielęgnacji, nie przejmując się zdaniem innych.

Odpięłam kaburę z bronią odkładając ją na łóżko. Podczas kąpieli ona, tak samo jak nóż nie były mi potrzebne. Czekała mnie chwila odprężenia i rozkoszy w ciepłej wodzie.

***

Wypoczęta stałam przed lustrem w garderobie uważnie się sobie przyglądając. Szczupła, drobna, zwyczajna dziewczyna, na której barki spadło ogromne obciążenie. Długie, brązowe włosy falami opadły na plecy, a niebieski kolor oczu podkreślał rysy twarzy. Podobieństwo do ojca było uderzające. Każdy kto mnie zobaczył, wiedział kim jestem.

Jednak, to co najbardziej w sobie kochałam to tatuaże. Słabość do tego typu zdobień to niedopowiedzenie. Uwielbiałam je, a tusz pokrywał całą rękę, kawałek biodra i wiele innych miejsc. Pierwszy jaki sobie zrobiłam przedstawiał lwicę w koronie symbolizującą siłę i odwagę. Odzwierciedlał mnie w stu procentach. Później kolejno pojawiały się inne rysunki, z głębszym dla mnie znaczeniem lub takie, które po prostu mi się podobały. Miałam także wytatuowany napis, a właściwie cytat padający często z ust dziadka. Głosił : ,, Czarne myśli, mogą też być złote". Stały się one moim mottem.

Wybór ubrań na dzisiejsze wyjście nie stanowił dla mnie problemu. Padło na zwiewny, długi kombinezon w ciemnoniebieskim kolorze. Do tego czarne szpilki i torebka. Wyglądałam jakby szła na imprezę i o to mi chodziło. Zależało mi na tym, by wtopić się w tłum, zanim mnie rozpoznają. Dołączona do zestawu skórzana kurtka miała za zadanie ukryć kaburę, tak żeby niepożądanym nie rzucała się w oczy.

Dzwoniący telefon idealnie wstrzelił się w koniec przygotowań.

– Szefowo samochód czeka na dole – usłyszałam głos jednego ze swoich ludzi.

– Już schodzę! 

BezwzględnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz