II. Haki

3.3K 80 51
                                    

Pokiwałam tylko głową na znak, że rozumiem.

Marcus wstał i usiadł na kanapie obok mnie. Ciężko wypuścił powietrze z ust, patrząc się tępo w podłogę.

-To się zaczęło na pierwszym roku moich studiów.- zaczął nadal patrząc w jeden punkt.- Kiedy urwał nam się kontakt, ja też miałem problemy.- kontynuował drżącym głosem.- Razem z Carterem poszliśmy do klubu w któryś weekend. Wszystko było w porządku, stwierdziliśmy, że pójdziemy na tył budynku, żeby zajarać. Kiedy wyszliśmy był tam już jeden typek. Był ostro naćpany i zaczął do nas startować.- westchnął.- Carter w pewnym momencie nie wytrzymał i zaczął się z nim szarpać. Zaczęli się bić. Carter w końcu popchnął go tak, że chłopak poleciał do tyłu uderzając głową o kamień na ziemi.- szepnął i obrócił w końcu głowę w moją stronę.

Zmieszana nie wiedziałam jak zareagować. Serce podskoczyło mi do gardła, a łzy napłynęły do oczu. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

-Czy on...?-zaczęłam przerażona.

-Zmarł na miejscu.- wyszeptał Marcus.- Razem z Carterem byliśmy przerażeni, nie wiedzieliśmy co zrobić. Zadzwonił od razu do swojego przyjaciela i błagał, żeby przyjechał. Tak właśnie poznałem Aresa. Gdy przyjechał od razu wiedział co robić, zadzwonił gdzie trzeba i odjechaliśmy z miejsca zdarzenia.- ciągnął dalej.- Okazało się, że Caspian załatwił całą sprawę, upozorował przedawkowanie chłopaka i przypadkową śmierć.- dodał.

Otworzyłam szerzej oczy nie wierząc w to co słyszę. Wstałam gwałtownie z kanapy, pocierając rękami swoje skronie.

-Zabiłeś człowieka?!- zarzuciłam mu.

-Aurora, proszę cicho!- błagał mnie.- Nie dotknąłem go nawet, a Carter nie chciał. To był wypadek!- tłumacząc się, wstał podchodząc do mnie łapiąc mnie za ramiona. - Byłem dłużny Caspianowi razem z Carterem, dlatego zaczęliśmy dla niego pracować.- powiedział próbując mnie uspokoić.

-Co dla niego robicie?- syknęłam, próbując się nie rozpłakać.

- Caspian ma pod sobą dużo ludzi. Także Aresa, który był przed nami ale do teraz nie wiemy jak to się stało i dlaczego jest mu dłużny.- odparł zmieszany.

-Skąd wiecie, że nie poszedł do niego z własnej woli?- zapytałam wprost.

-Bo nienawidzi Caspiana.- parsknął.- Wracając, typ daje nam różne zlecenia, od sprzedawania narkotyków do znajdywania jakiś gości, którzy mu się narazili.- westchnął spuszczając głowę w dół.

To było dla mnie za dużo. Patrzyłam z niedowierzaniem na mojego przyjaciela, który próbował ukryć swój wstyd patrząc w podłogę. Cofnęłam się do tyłu, tym samym ręce Marcusa puściły moje ramiona. Staliśmy w ciszy. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Przyglądając mu się, dopiero teraz zauważyłam malutkie blizny w przypadkowych miejscach na jego twarzy. Nie miał ich wcześniej. Nie miał ich przed wylotem do Chicago.

-Nie mogliście tego gdzieś zgłosić?- odezwałam się w końcu po dłuższej chwili.

Chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się smutno.

-Carter zabił człowieka. To był wypadek ale zabił. Ja byłem razem z nim.- zaczął ściszonym głosem.- Caspian nam pomógł to zatuszować ale i tak ma na nas haka.-powiedział niepewnie.

-Jakiego haka?- zapytałam poddenerwowana.

Marcus przeczesał drżącą ręką włosy.

-Zdobył nagranie z klubowego monitoringu, który nagrał całe zdarzenie.- odparł powoli.- Uratował nas przed policją ale skazał na samego siebie.- westchnął.

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz