XXXVII. Nieznajomy

2.1K 80 66
                                    

Ale my przecież wyglądamy tak samo. 

Może patrzę na siebie? 

Jestem w zbyt wielkim szoku, żeby zarejestrować to, co dzieje się wokół mnie. Dopiero po paru sekundach orientuje się, że Skylar wyszorował do końca dłonie i wytarł je w ręcznik. Mrugam kilka razy powiekami, aby się obudzić. Patrzę na plecy brata, które znikają za drzwiami. Zostałam sama. W pomieszczeniu robi się duszno, jakby ktoś włączył ogrzewanie. Czuję ścisk w gardle. Pieką mnie oczy i policzki. Nie wiem co się dzieje. Co wydarzyło się przed chwilą. Mój stan pogarsza niewytarta plama krwi pozostawiona na białej umywalce. Czuje mdłości. Mój oddech przyśpiesza, a ja jak oparzona wskakuję na toaletę, aby uchylić jedyne okno w łazience. Ledwo utrzymuje się na nogach ale udaje mi się chwycić klamkę. Razem z chłodnym powietrzem dociera do mnie przytłumiony głos z werandy. 

-Co, myślałaś, że już mnie nie zobaczysz? -pyta nieznajomy. 

Jego głos wywołuje ciarki na mojej skórze. Nie widzę jego właściciela ale sam ton wskazuje na to, że się uśmiecha. 

-Wynoś się. -poznaję drżący głos babci. 

Łzy napływają do moich oczu. Nie mam pojęcia co się dzieje. Nie wiem co mam robić. Biec po rodziców? Od kilku godzin już śpią. Jest środek nocy. A co, jeśli babci grozi niebezpieczeństwo? Gdzie jest Skylar? 

-Oh, nic się nie zmieniłaś. -diabelski śmiech paraliżuje całe moje ciało. -Taka stanowcza. Nieustraszona. Wpadłem poznać... 

-Nie waż się. Nie masz tu wstępu, dobrze o tym wiesz. Jeśli zaraz nie znikniesz i będziesz dalej straszył dzieci to zadzwonię na policję. 

Wpadłem poznać...

Kogo? 

Dlaczego? 

-Aurora. Ari. -cichy szept dociera do moich uszu przebijając się przez mętną mgłę. 

-Zadzwonisz na policję? -głos mężczyzny dobija się do mojej głowy ze wszystkich stron. 

Kogo chciałeś poznać? 

-Obudź się. Proszę. Aurora. -czuję dotyk na swojej skórze. -To tylko sen. Jestem tutaj. 

Sen? 

Poznać... 

Po chwili wszystko znika. Głosy z werandy. Łazienka. Jest tylko ciemność, która zdaje się wypełniać mnie całą. Czuję uścisk w płucach, który alarmuję, że kończy mi się powietrze. Przerażona zmuszam moje spięte ciało do ruchu, a z mojego gardła wyrywa się niewyraźny krzyk. 

-Spokojnie. Nic się nie dzieje. -po raz kolejny dociera do mnie ten sam głos, który chwilę temu wdarł się do mojej głowy z znikąd. 

Ciepłe dłonie złapały za moją nagą skórę na ramionach, po to, aby po chwili zamknąć mnie w szczelnym uścisku. Automatycznie zacisnęłam mocniej powieki, bojąc się tego, co znajduje się przede mną. Czuję jak moje ciało zaczęło się kołysać. A może tak bardzo drżę? 

-To był tylko zły sen. Otwórz oczy. Sama zobaczysz, że wszystko jest w porządku. 

Nie wiem dlaczego, ale coś w tym głosie podpowiadało mi, że mogę mu zaufać. Zaciskając szczękę, otworzyłam powieki, czując jak mokry strumień spłynął po moim policzku. Ku mojemu zdziwieniu znajdowałam się w sypialni, którą z początku nie poznałam. Pomieszczenie oświetlało słabe, pomarańczowe światło. Pomrugałam kilka razy, aby odpędzić resztki łez i wyostrzyć obraz. Rozejrzałam się dookoła, wzrokiem odnajdując obraz namalowanego księżyca na białym płótnie. Po chwili do mojej głowy zaczęły napływać różnorakie informację, pomagając mi odnaleźć się w rzeczywistości. 

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz