VI. Sęp

2.8K 88 48
                                    

Około czwartej nad ranem zajechaliśmy w końcu pod blok mojego przyjaciela. Cała droga powrotna minęła spokojnie. Nie gadaliśmy już więcej z Marcusem, ponieważ chłopak przysypiał na fotelu. Sama nawet nie wiedziałam co miałabym więcej mu powiedzieć. Cała ta sytuacja była dla mnie niedorzeczna i byłam tym wszystkim zmęczona. Nie miałam chęci ani siły wszczynać kłótni z Marcusem, że jest nienormalny, jak ta cała jego "praca" u Caspiana. Nie chciałam też go męczyć. Był wykończony i obolały, toteż w ciszy minęła nam cała podróż.

Kiedy zgasiłam silnik, parkując pod klatką, obok naszego auta od razu pojawił się Carter. Chłopak otworzył drzwi i spojrzał współczującym wzrokiem na swojego przyjaciela.

-Śpi.- rzuciłam, przecierając dłonią zmęczone oczy.

-Ja na rękach go niósł nie będę.- parsknął Carter i potrząsną lekko Marcusa za barki.

Po chwili chłopak obok otworzył lekko oczy i z bólem rozejrzał się dookoła. Wyglądał jak zaspany dziesięciolatek, który zasnął w drodze powrotnej od ciotki z wesela.

-Wstawaj księżniczko. Jesteśmy.- westchnęłam, patrząc na niego z politowaniem.

Carter od razu zabrał się do pomocy chłopakowi, aby wyszedł z samochodu. Zarzuciłam kaptur na głowę i wyszłam z auta, w tej samej chwili, kiedy na parking wjechał kolejny samochód. W połowie drogi powrotnej, auto Aresa zboczyło gdzieś z głównej drogi i zniknęło. Domyśliłam się, że wybrał inną drogę i będzie szybciej na miejscu, jednak tak się nie stało. Czarny Mercedes zaparkował po drugiej stronie parkingu, a kierowca po chwili z niego wysiadł. Podeszłam do Cartera i Marcusa, którzy stali pod klatką. Bardziej Carter stał, a Marcus praktycznie na nim leżał, próbując jakkolwiek ustać jeszcze na nogach.

-Zostaniemy na noc. Tak na wszelki wypadek.- postanowił Carter, kiedy stanęłam przy nich.

Podnosiłam jedną brew na informację blondyna. Co mogło się jeszcze stać po tym wszystkim? Dojechaliśmy do domu i wystarczyło, żeby Marcus spokojnie położył się spać.

-Na wszelki wypadek czego?- zapytałam, krzyżując ręce pod piersią.

-Trzeba pomóc się Marcusowi ogarnąć. Wykąpać. Nie wiadomo czy Caspian nie wpadnie na świetny pomysł zrobienia nam niespodzianki.- odparł Carter rozglądając się dookoła.

Wzruszyłam ramionami i powoli podeszłam do domofonu aby wpisać kod do klatki. Chciałam tylko położyć się w łóżku i zapomnieć o tym wszystkim. To były ich problemy, nie moje. Ja tylko pomogłam i tu moja rola się skończyła. Oczywiście, martwiłam się co będzie dalej i czy mój przyjaciel nie będzie miał większych problemów za ucieczkę ale na razie potrzebowałam odpocząć. Wszyscy potrzebowaliśmy, więc zmęczona wystukałam rząd cyfr na domofonie, a on wydał z siebie znajomy dźwięk. Kiedy chciałam już otworzyć drzwi, zorientowałam się, że ktoś mnie wyprzedził. Brunet podtrzymujący drzwi kiwnął głową w stronę Cartera, aby ten wszedł do klatki razem z Marcusem. Carter powolnie wypuścił powietrze z ust jakby przygotowywał się do maratonu i ostrożnie złapał przyjaciela pod pachę, po czym ruszyli w stronę wejścia. Kiedy już znaleźli się przy nas, blondyn spojrzał podejrzliwie na Aresa.

-A Ty gdzie się zgubiłeś?- rzucił i nie czekając na odpowiedź, udał się w stronę schodów.

Wyczerpana stałam ciągle w tym samym miejscu i patrzyłam bez ruchu na drzwi od klatki, za którymi zniknęło właśnie dwóch chłopaków. Ale ten trzeci jak na złość zniknąć nie chciał. Stał ciągle w tym samym miejscu, tyłem do mnie, trzymając za klamkę drzwi. Po chwili obrócił powoli głowę w prawą stronę i kiwnął, tym razem do mnie, abym weszła w końcu do środka. Rozejrzałam się dookoła i również udałam się do mieszkania, pod czujnym okiem bruneta. W połowie schodów na parterze usłyszałam huk zamykanych drzwi od klatki, więc domyśliłam się, że Ares jest tuż za mną. Poczułam dziwny niepokój i dyskomfort ale z wrodzonym talentem do aktorstwa, nadal niewzruszona, z głową do góry pokonywałam kolejne stopnie, aż znalazłam się na trzecim piętrze. Drzwi od mieszkania były otwarte, a już z klatki mogłam dostrzec ledwo żywego Marcusa na kanapie i Cartera, który siłuje się z jego butami. Za sobą usłyszałam kroki Aresa, więc bez zbędnego rozmyślania weszłam do mieszkania. Stanęłam między przedpokojem, a salonem i przypatrywałam się chłopakom przede mną. Marcus wyglądał coraz gorzej. Miał pełno siniaków na twarzy i przetarć. Na łuku brwiowym zdążyła zaschnąć już krew. Był cały siny, toteż fioletowy siniak na jego prawym oku był jeszcze bardziej widoczny. Zrobiło mi się aż niedobrze na sam ten widok. Chłopak ledwo był przytomny, od czasu do czasu otwierając znikomo oczy, kiedy Carter próbował ściągnąć mu buty.

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz