XVI. Chaos

2.7K 83 31
                                    

Od ostatniego czasu wszystko w moim życiu zaczęło się mieszać i wymykać spod kontroli. Nie potrafiłam określić od którego momentu jestem taka zagubiona. Tajemnice, kłamstwa, ukrywanie się. To wszystko tak bardzo zaczęło mnie przytłaczać, że nie potrafiłam sama wziąć sprawy w swoje ręce i się ogarnąć. Nie wiedziałam od czego zacząć, gdzie szukać punktu zaczepienia, cokolwiek. Miałam wrażenie, że tkwię w ciemnej studni, a ściany jej są śliskie i gładkie, przez co nie mogę nawet się wspinać. Woda zaczęła dosięgać moich kostek, a ja nadal tkwiłam w tym samym miejscu, zmęczona aby opracować kolejny plan. Chciałam tylko przystanąć na moment i dać sobie czas na połączenie wszystkich kropek. Potrzebowałam chwili bez napływających do mnie nowych informacji, które burzyły już prawie ułożony domek z kart.

Szarpnęłam klamką i wbiegłam do mieszkania, dysząc ciężko, ponieważ na klatce pokonywałam po trzy stopnie na raz. Zgubiłam gdzieś na dole Aresa ale nic mnie to nie obchodziło. Nie miałam na to czasu. Drzwi z hukiem odbiły się od ściany, a ja wpadłam na kogoś, kto właśnie wychodził z łazienki. Odbiłam się od twardego torsu i próbując złapać oddech spojrzałam w górę. Zmarszczyłam brwi.

-Czy Ty....- wykrztusiłam, patrząc na zszokowanego Cartera.- Czy Ty masz moją maseczkę na twarzy?- spojrzałam na niego pytająco.

Chłopak uniósł rękę i dotknął policzka, jakby zapomniał, że coś tam ma. Na głowie miał moją materiałową, filetową opaskę z uszami królika, a na twarzy maseczkę z glinki.

-Na jesień zawsze mam strasznie suchą skórę. -odparł, uśmiechając się głupio.

Otworzyłam szerzej oczy. On naprawdę był niepoważny. Spojrzałam w głąb pomieszczenia, gdzie Landon z Norą siedzieli przy stole. Czarnoskóry patrzył na coś w telefonie, a dziewczyna przyglądała mi się z niepokojem.

-Mówiłam, żeby nie ruszał!- zachichotała, podnosząc ręce w obronnym geście.

Usłyszałam za sobą kroki, toteż domyśliłam się, że Ares w końcu dotarł na górę. Wyminęłam blondyna przede mną i podeszłam do reszty.

-Co Ty kurwa, masz na twarzy? -prychnął brunet za mną. Domyśliłam się, że mówi do Marshalla.

Landon w końcu oderwał się od ekranu telefonu i spojrzał na mnie. Oparłam dłonie o blat i nachyliłam się lekko, próbując wyrównać oddech. Za dużo wysiłku fizycznego, jak na jeden dzień.

-Co ze Skylarem? Jak to możliwe, że jego komórka pokazuje się na lokalizacji?- szepnęłam, czując jak pali mnie gardło.

-Albo znalazła zasięg albo ktoś ją włączył.

Czułam na sobie spojrzenie wszystkich w pomieszczeniu. Mieliśmy w końcu jakiś punkt zaczepienia i teraz tylko ode mnie zależało czy dobrze go wykorzystamy i nie popełnimy żadnego błędu.

-Gdzie się pokazuje? -zapytałam, patrząc prosto w oczy chłopaka.

Nagle ogarnął mnie niepokój. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Może był w domu w San Francisco i wszystko było w porządku? A może był na innym kontynencie?

-Roseland. Niedaleko Dolton. -odparł Landon uważnie obserwując moją reakcję.

Zmarszczyłam brwi w konsternacji. Zaczęłam się zastanawiać czy powinnam wiedzieć dlaczego mój brat właśnie tam może się znajdować. Niestety ale nie miałam pojęcia nawet gdzie to jest, a tym bardziej co Skylar tam robił ale już ostatnio dowiedziałam się, że ma wiele tajemnic.

-Zapomniane obrzeża miasta? Cudownie. -wtrącił Carter, pojawiając się tuż za moimi plecami.

-Nie bardzo mi się to klei. -stwierdziłam patrząc po kolei na wszystkich w pokoju. -Skylar napisał do mnie chwilę przed wypadkiem, a później telefon był niedostępny. Dlaczego nagle teraz miałby go włączyć i lokalizować się w jakiejś podejrzanej dzielnicy?

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz