-Jeszcze raz dziękuje, że się zgodziłeś.- rzuciłam do chłopaka za kierownicą, gdy ten zaparkował auto pod lotniskiem.
Dochodziła już dziesiąta nad ranem, co oznaczało, że Nora lada moment wyląduje. Nie widziałam jej od trzech tygodni i nie powiem ale stęskniłam się za nią bardzo.
-Nie ma sprawy. Przy okazji poznam tę słynną blondynkę.- parsknął Carter gasząc silnik samochodu.
-Jak z Marcusem?- wypaliłam, nieumyślnie zmieniając temat rozmowy.
Chłopak przekręcił głowę w moją stronę. Jego blond włosy były schowane pod kapturem szarej bluzy, a oczy w kolorze mlecznej czekolady obserwowały z uwagą moją twarz.
-Lepiej. Czemu sama go nie zapytasz?- odparł.
Dobre pytanie.
-Nie chcę go zamęczać. Odezwie się jak już będzie na siłach.
Carter jeszcze chwilę mi się przyglądał, po czym odwrócił wzrok w stronę przedniej szyby. Na dworze było nieprzyjemnie. Temperatura utrzymywała się pomiędzy dziesięć a dwanaście stopni, a z nieba co jakiś czas kropiło. Jesień dawała o sobie znać, nawet w tym słynnym, słonecznym Chicago. Również przeniosłam tam wzrok. Spora ilość ludzi zaczęła wychodzić przez główne drzwi, toteż domyśliłam się, że jakiś samolot już wylądował. Obserwowałam skupiona tłum, próbując wychwycić wzrokiem moją przyjaciółkę. Przez drzwi wyszła starsza pani, ubrana w czerwoną, pikowaną kurtkę, a na rękach niosła mopsa, który miał na sobie ubranko identyczne jak ona. Całkiem rozbawił mnie ten widok. Nawet trochę rozczulił. Kiedy straciłam kobietę z zasięgu wzroku, moją uwagę przykuł różowy dres. Nawet nie patrząc na twarz dziewczyny dobrze wiedziałam kto to. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Jest! - pisnęłam i szybko wyskoczyłam z auta, nie czekając na reakcje blondyna.
Zarzuciłam biały kaptur bluzy na głowę i popędziłam w stronę Nory, która właśnie rozglądała się po parkingu. Jej blond włosy były upięte w ciasną kitkę, która co jakiś czas powiewała na wietrze. Różowa bluza i dres odznaczała się na tle innych. No, na pewno nie na tle staruszki i jej mopsa w czerwonym wdzianku ale to szczegół. Dziewczyna mrużyła oczy, omiatając spojrzeniem wszystko wokół. Jednak kiedy mnie zauważyła jej oczy się poszerzyły, a na twarz wpłynął szeroki uśmiech. Nora puściła rączkę walizki, która cały czas trzymała i również rzuciła się w moją stronę.
-Ari! - usłyszałam przytłumiony krzyk dziewczyny, kiedy wpadła w moje ramiona.
Nasze ciała zderzyły się ze sobą z taką mocą, że ledwo co nie upadłyśmy na chodnik. Przytulałam ją z całych sił, a ona robiła to samo.
-Ale się za tobą stęskniłam. - rzuciłam, wciskając głowę w jej bark.
Trwałyśmy w uścisku jeszcze chwilę, po czym niechętnie się od siebie odsunęłyśmy. Dziewczyna trzymała moją twarz w dłoniach, w skupieniu ją oglądając swoimi szarymi tęczówkami. Na jej ustach cały czas błądził uśmiech. Musiałam zadrzeć głowę lekko do góry aby też jej się przyjrzeć, ponieważ była ode mnie wyższa o jakieś pięć centymetrów. Jak zawsze miała na twarzy starannie wykonany makijaż. Równe kreski i sztuczne rzęsy, które nie wyglądały na sztuczne. W jej nosie odznaczał się kolczyk- nosril. Dopiero po chwili zauważyłam, że zwykłe kółeczko, zastąpiła kolczykiem w kształcie serduszka.
-Ładny. - rzuciłam, trącając palcem jej nos.
Dziewczyna zachichotała, po czym przeniosła spojrzenie nade mnie. Jej oczy minimalnie się poszerzyły, a brwi zmarszczyły. Domyślałam się komu się przygląda.
![](https://img.wattpad.com/cover/95984275-288-k658093.jpg)
CZYTASZ
Third moon
Romantizm"I dopiero wtedy zorientowałam się, że przez cały ten czas to Ty trzymałeś zapalniczkę w dłoni, która niegdyś należała do mnie. A."