III. Szyby

3K 83 31
                                    

Nad ranem obudziła mnie muzyka dochodząca z salonu. Leżąc na brzuchu z głową w poduszce, na ślepo próbowałam wymacać mój telefon leżący obok. Gdy na wyswietlaczu pojawiła mi się godzina 8:40 jęknęłam z bólem. Czy ja kiedyś się wyśpię? Zarzuciłam kołdrę na głowę i próbowałam jeszcze zasnąć ale bez skutku. Przewróciłam się na bok, promienie słońca wpadały do pokoju, tym samym rażąc moje niewyspane oczy.

Z bólem serca wyszłam z łóżka, zarzucając na się od oversizową szarą bluzę. Klnęłam pod nosem gdy moje włosy nie chciały się rozczesać. Związałam je na szybko w mały niski koczek i udałam się do salonu. Otwierając drzwi przywitał mnie lekki chłód dochodzący z otwartych drzwi od balkonu. Muzyka roznosiła się po całym pokoju. O dziwo nikogo nie było. Wychyliłam się z sypialni patrząc pytająco na balkon gdzie zauważyłam postać. Marus stał na balkonie w szarych dresach i granatowej bluzie popijając, znając jego najpewniej kawę, z białego kubka. Podeszłam bliżej zatrzymując się w drzwiach balkonowych.

-Wcześniej się nie dało?- rzuciłam oskarżycielsko.

Chłopak wzdrygnął się na mój głos i obrócił do mnie. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Podejrzane.

-Wstała księżniczka!- parsknął upijając duży łyk kawy. - Mam dzisiaj wolny dzień, więc w końcu spędzimy go razem. W kuchni masz herbatę.- wskazał kubkiem w stronę pokoju za mną.

Uśmiechnęłam się zmęczona i poszłam po przygotowaną herbatę przez przyjaciela. Zrobiło mi się cieplej na sercu bo był to miły gest. Odkąd przyjechałam nie mieliśmy dla siebie zbyt wiele czasu.

Wróciłam do chłopaka i oparłam się o barierkę balkonu, próbując ostudzić gorący napój w moim kubku.

-Więc, co się wczoraj stało?- zaczął Marcus.

Spojrzałam na niego zdezorientowana, przykładając  kubek do ust.

-Ari, znam Cię nie od dziś.- warknął mrużąc oczy.

Wypuściłam głośno powietrze z ust odwracając głowę w prawo. Patrzyłam na panoramę miasta. Na dworze było już głośno przez jeżdżące auta i tłum ludzi na chodnikach. To miasto faktycznie nigdy nie śpi. Obróciłam głowę z powrotem w stronę chłopaka, wtapiając swój wzrok w otchłań mojego kubka.

-Sky spotkał się z Kordelią.- wydusiłam w końcu z siebie, na co chłopak omal nie zakrztusił się swoją kawą.

-Pierdolisz.- rzucił od razu.

-Nora ich widziała wczoraj.- przewróciłam oczami, upijając łyk herbaty.

Marcus oparł się o barierkę przede mną, stukając nerwowo palcami w biały kubek. Błądził wzrokiem po balkonie, myśląc nad czymś.

-Nie miał wrócić do San Francisco?- zapytał w końcu, przyglądając mi się uważnie.

-Miał ale najwidoczniej tego nie zrobił.- prychnęłam z irytacją.

-Gadałaś z nim?- rzucił jak gdyby nigdy nic.

Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.

-Nie.- warknęłam.- Dopiero co, jako tako zaczęliśmy się dogadywać, a on nagle robi takie coś.- westchnęłam głośno.

-Podejrzane.-odparł przyjaciel dopijając swoją kawę.- Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja, może sam się odezwie i wytłumaczy.- dodał Marcus, naiwnie wierząc w swoje słowa.

Przytaknęłam tylko głową, ponieważ męczył mnie już temat Skya i matki. 

-Tak między nami, Hunter dzisiaj do mnie dzwonił.- mruknął patrząc mi się prosto w oczy.- Pytał czy wszystko u ciebie w porządku.- odparł uśmiechając się lekko.

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz