XVIII. Nicość

2.3K 72 42
                                    




Nieprzyjemny swąd roztaczał się wokół nas, powodując ścisk w moim żołądku. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a nogi się pode mną ugięły. Byłam przerażona. Chyba jeszcze nigdy w moim życiu nie czułam takiego strachu, który dosłownie mnie sparaliżował. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłam na korytarz pochłonięty przez ciemność. Moje serce zadrżało, kiedy dotarło do nas ciche pikanie unoszące się przez echo.

-Wynosimy się stąd. -wydusił z siebie ktoś obok mnie.

Nie potrafiłam rozróżnić głosów. Wszystko jakby stanęło za mgłą. Czułam tylko zapach, który podsycał mój niepokój. Byłam jak w transie, nie mogłam się ruszyć.

-Bierz ramę po obrazie. -syknął drugi głos.

-Po cholerę nam ta rama?!

-Po coś ją tutaj znaleźliśmy! -huknął po raz kolejny.

Miałam wrażenie jakby w moich uszach znalazły się zatyczki. Wszystkie odgłosy były stłumione.

-Stołek też mam, kurwa brać?! -głos dochodził zza moich pleców.

-Nie wkurwiaj mnie. -w końcu rozpoznałam głos Aresa ale dalej nie potrafiłam się ruszyć.

Czarna postać zasłoniła mi widok. Duże dłonie opadły na moje ramiona ale nie czułam ich dotyku. Lekko mną potrząsnęły.

-Mała, spójrz na mnie. -łagodny szept dotarł do moich uszu. Nie był już tak odległy jak wcześniej. -Aurora, proszę. Obudź się. -po raz kolejny szarpnął moim ciałem. Pomrugałam kilka razy i uniosłam głowę.

Ciemność przysłaniała wszystko ale potrafiłam rozpoznać zarys twarzy bruneta. Patrzył na mnie w skupieniu, badając moją twarz. Obraz zaczął mi się rozmazywać.

-Zagramy w berka, dobrze? -wyszeptał ostrożnie. -Biegnij najszybciej jak tylko się da. Nie oglądaj się za siebie. Nie możesz przecież przegrać. To do Ciebie nie podobne. -lekki uśmiech wpłynął na jego wargi, który w ogóle nie pasował do sytuacji w której się znaleźliśmy. -Trzy głębokie wdechy. -poinstruował i zaczął oddychać razem ze mną.

Pierwszy wdech. Czułam ciężar dłoni na moich ramionach. Drugi wdech. Wszystkie mięśnie napięły się w moim ciele. Trzeci wdech. Otworzyłam szerzej oczy, budząc się z zawieszenia.

-Uciekaj.

Miałam wrażenie jakby w sekundę mój mózg został zaprogramowany do ucieczki. Moje nogi po chwili po prostu zaczęły biec. Moja głowa parowała, a w uszach dudniło. Natychmiast znalazłam się na korytarzu i nie wiele myśląc ruszyłam w prawo. Miałam nadzieję, że zapamiętałam drogę i nie pomyliłam kierunków. Odgłosy kolejnych kroków za moimi plecami stawały się coraz głośniejsze. Oddech stawał się cięższy, a płuca płonęły żywym ogniem ale to nie powstrzymało mnie do chociażby zwolnienia tempa. Miałam wrażenie, że podłoga drga pod moimi nogami. Nie miałam pojęcia czy to przez moje ciężkie kroki czy przez coś innego ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Dopiero po chwili zorientowałam się, że cały czas zaciskam w dłoni list, który znalazłam chwilę wcześniej. Był już całkiem mokry od potu. Skręciłam w prawo, prawie wywracając się na zakręcie ale gnałam dalej. Bałam się odwrócić i zobaczyć co dzieje się za mną. W duchu modliłam się, że chłopacy dalej biegną za mną i nic im nie jest. Żarówki migotały nad moją głową, a zapach stawał się coraz bardziej wyrazisty. Miałam wrażenie, że moje płuca osiadły pyłem, powoli utrudniając oddychanie. Korytarz dłużył się w nieskończoność. W końcu dotarłam do rozwidlenia dróg i z sercem w gardle spojrzałam na recepcję, szukając tam Nory. Pomieszczenie było puste. Nie było ani ochroniarza, ani dziewczyny. Drzwi wyjściowe były otwarte na oścież, a na środku parkingu dostrzegłam blondynkę. Kamień spadł mi z serca widząc, że przyjaciółce nic nie jest.

Third moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz