Rozdział 64

1.7K 77 13
                                    

Wszystko ucichło, postanowiłam wykorzystać moment i wyjść niezauważona. Z małą walizką z którą przyjechałam schodziłam po schodach, nie mam zamiaru zostać dłużej w tym domu. Nie interesowało mnie to że wcześniej wypiłam z rodzicielką wino, czułam się trzeźwa przez to co się działo. Pakując się słyszałam przez chwilę krzyki Namjoona i ojca z dołu, nie wsłuchiwałam się bo nie chciałam. 

Zakładałam kurtkę gdy moja mama weszła do domu spojrzałam na nią, na co ona podeszła do mnie i dotknęła mnie za brodę odwracając w swoim kierunku. Musiała widzieć wielkiego siniaka jaki mi wyszedł po uderzeniu przez człowieka który nie jest już moim ojcem. Mama nie słyszała wojny jaka miała miejsce, bo poszła do koleżanki w odwiedziny.

- Dziecko drogie co ci się stało? 

- Twój mąż urządził scenę, wyjeżdżam. 

- Nie pojedziesz jak piłaś, uderzył cię? - spojrzała na mnie z lekkim niepokojem.

- Uderzenie było niczym w porównaniu do słów które wypowiedział. Przykro mi że żyjesz z takim człowiekiem pod jednym dachem. Na ciebie też podnosi rękę?

Spojrzałam na rodzicielkę, jej wyraz twarzy był zmieszany. Nie musiała nic mówić, domyśliłam się że na nią też musiał podnieść rękę.

- Twój ojciec kiedyś taki nie był. Przez pieniądze mu odbiło.

- Odbiło mu przez pieniądze syna. On w życiu nie zarobił pieniędzy, powiedział mi że to ja wykorzystuje Namjoona do własnych celów. Prawda jest inna, bo to on wydaje pieniądze Joona. Dlatego teraz wiem czemu traktuje mnie jak popychadło.

- Bo ty nie dajesz mu pieniędzy i postepujesz dobrze. Nie jesteś żadnym popychadłem kochanie, nigdy nim nie byłaś.

- Odczuwałam zawsze inaczej. Nie traktowaliście mnie tak jak Joona, nie dostałam odpowiedniej miłości od was.

- Powinnam traktować cię lepiej, ale kiedy chciałam to robić ojciec się wściekał. Mówił że nie pomagasz mu i że jesteś niewdzięcznym dzieckiem, broniłam cię, a on się denerwował i kazał mi się zamykać - widziałam łzy matki w oczach - Może to za późno, ale kochanie jestem z ciebie cholernie dumna. Wyrosłaś na dobrą osobę mimo że nie dałam Ci odpowiedniej uwagi.

Chciałam się odezwać, ale ojciec odchrząknął schodząc po schodach. Matka stanęła przede mną.

- Co ty pierdolisz jej za głupoty kobieto? - zwrócił się w stronę matki - Jak możesz być dumna z niej? Niby wyrosła na dobrą osobę?

Zaśmiał się, chciałam się nie przejmować ale słuchałam dwóch osób i sama nie wiedziałam kto mówi prawdę. Jak to możliwe że nie zauważyłam jakim potworem jej facet mieszkający z moją matka?

- Przestań już! - matka podniosła głos - Nie możesz przeżyć tego że jej się powodzi w życiu? To jest Twoje dziecko do jasnej cholery!

- Mam tylko syna. Córki nigdy nie miałem.

Moja mama wykazała się odwaga i z całej siły uderzyła ojca w policzek. Stałam w szoku, przyłożyłam rękę do ust. Pierwszy raz stanęła w mojej obronie, sprzeciwiła się ojcu nie zważając na konsekwencje jakie ponosiła dotychczas.
Zastanawiałam się gdzie podział się Joon, kiedy ojciec znowu zaczyna.

- Skoro nie masz córki to nie masz też żony. Wniosę pozew o rozwód, skończyło się! Nie mam zamiaru robić tego co mi każesz.

- Czy ty mi grozisz rozwodem? Haruję jak wół na ciebie! Myślisz że dlaczego żyjesz w luksusie?

Ominęłam mamę i znalazłam się przed nią. Zaśmiałam się ironicznie, musiałam brzmieć jak ten szaleniec.

- Mieszkanie z tyranem nazywasz życiem w luksusie? Przestań być śmieszny.

- Nie odzywaj się, to sprawa dorosłych.

- Nie rozkazuj mi. To ja zadecyduje kiedy się odezwać a kiedy nie. Z tego co wiem dom nie należy do ciebie, wszystko jest przepisane na mamę.

- Zamknij się w końcu!

- Jeśli nie spakujesz się po dobroci to wezwę policję i pomogą Ci opuścić ten teren.

- Nie będziesz mi groziła policją. Przypadkiem nie miałaś opuścić tego miejsca? - kopnął moją walizkę w stronę drzwi - Wypierdalaj z tego domu.

- Jesteś zwykłym gnojem.

- Powiedz to jeszcze raz, a pokaże jakim gnojem potrafi być Twój ojciec.

- Nie mam ojca, jesteś dla mnie martwy - poczułam palący ból na obitym już policzku.

Znowu dostałam, lepiej by oberwało się mi niż mamie prawda? Usłyszałam pisk rodzicielki.

- Nie masz odwagi powtórzyć? - spojrzał na mnie gniewnie.

Przetarłam ręką usta z których poleciała krew, spojrzałam w oczy potworowi którego geny miałam.

- Jesteś zwykłym gnojem.

Widziałam zbliżającą się rękę do mojego policzka, już miałam za chwilę poczuć ból. Zamknęłam oczy i czekałam na uderzenie, ale nic nie poczułam.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wkurzony Jungkook trzyma rękę mojego ojca w swojej. Namjoon trzymał za drugą rękę, zniknął by poprosić o pomoc Kooka?

- Podnieś jeszcze raz na nią rękę to ci ją ujebie. Nie będę zważał na konsekswensje.

Ton głosu mojego chłopaka był wkurzony, w życiu nie słyszałam by do kogokolwiek się tak zwracał. Byłam w szoku, nie sądziłam że Joon zadzwoni po kogoś.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

HEJ!

Ale się narobiło :o

Miłego czytania!

Friends // BTS // Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz