1. Muszę Jechać Do Warszawy

474 13 37
                                    

Pov. Reinhard

Minęły dwa tygodnie, pieprzone dwa tygodnie odkąd czuję się, jak trup. Przy życiu tak naprawdę trzymają mnie dwie rzeczy, moja córka i fakt, że Lucie gdzieś żyje. A skąd wiem? W dniu, w którym dowiedziałem się o śmierci Lucie, Walter pojechał na miejsce wypadku by zidentyfikować ciało, ja oczywiście nie pojechałem. Ja to pojechałem, ale żeby się upić. Tak więc kilka godzin później mój przyjaciel znalazł mnie w jednym z barów, był dziwnie szczęśliwy, przez co miałem ochotę mu przywalić. I Walter powiedział mi, że jest pewien, że te spalone ciało we wraku samochodu to nie Lucie, oczywiście mu nie uwierzyłem i kazałem się wynosić. Jednak, gdy dwa dni później patolog sprawdził ciało... okazało się, że to naprawdę nie jest moja żona. W tamtym momencie jakiś wielki ciężar spadł mi z serca. Ale pojawił się ogromny smutek i pytanie, czemu ona mnie zostawiła? Czemu ukartowała własną śmierć? Czemu uciekła? Przecież mieliśmy córkę, a ja zmieniłem się na dobre, dla niej. Tak, jak chciała. A jednak mnie zostawiła.

- Ogol się, niedługo będziesz wyglądał, jak bezdomny pijak z blond brodą, ty się w ogóle widziałeś w lustrze? - mój brat wszedł do mojej sypialni. - Do tego śmierdzi tu, jak w gorzelni, o ile nie gorzej. Ciemno, jak w trumnie - podszedł do okna, rozsunął zasłony i otworzył okno na oścież.

- Spadaj Heinz, daj mi spokój. Paszporty masz w moim gabinecie - warknąłem nakrywając głowę poduszką.

- Coś widzę, że gdyby nie rodzice Lucie to nie dałbyś rady zająć się własną córką. Myślałem, że gdy dowiesz się, że Lucie żyje to będzie trochę lepiej, ale jednak jest gorzej.

- Ale daję radę! A najgorsze jest, kiedy moja córka pyta mnie, kiedy wróci mama i co ja mam jej do cholery powiedzieć? Że mamusia uciekła, bo tatuś to jedno wielkie bydlę? - spojrzałem na niego ściągając brwi.

- Przestałeś nawet chodzić do pracy, Himmler jeszcze się przyczepi - brat podszedł do mnie. - Wiesz przecież, że stara się ciebie pozbyć i stara się wrzucić na twoje miejsce Kaltenbrunnera, który wypełni każdy jego rozkaz, w porównaniu do ciebie.

- Himmler może się pieprzyć, mam już gdzieś te jego SS, mój sens życia uciekł ode mnie - schowałem twarz w dłoniach.

- Reinhard, nie denerwuj mnie nawet! - mój brat złapał mnie za koszulę i siłą ściągnął z łóżka. - Jeśli chcesz wiedzieć czemu uciekła to może pojedź do tej jej przyjaciółki, do której pojechała? Tak ciężko ci się zebrać i pomyśleć? Najłatwiej marudzić i się zapuścić - puścił mnie i założył ręce. A no tak, żeby wiedział, że tak jest najłatwiej, to nie jego żona uciekła upozorowując przed tym swoją śmierć.

- Nawet nie wiem, czy naprawdę do niej pojechała - zmrużyłem oczy i wymijając brata wyszedłem na korytarz.

- Ale sprawdzić ci nie zaszkodzi, gdzie się podział ten dawny Heydrich? - wyszedł za mną. - Ten, który był gotów posunąć się do wszystkiego, aby tylko osiągnąć zamierzony cel?

Wszedłem do łazienki i przyjrzałem się swojemu odbiciu, moje włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a niektóre kosmyki opadały mi na czoło. Miałem kilkudniowy zarost, oczy miałem podkrążone po kilku nieprzespanych nocach. Wyglądałem, jak trup i po utracie Lucie tak się czułem, jak wrak człowieka.

- Już go nie ma - mruknąłem zdejmując brudną koszulę i wrzucając ją do kosza na brudne ubrania.

- Słuchaj, masz dopiero czterdzieści lat, a zachowujesz się, jak facet, który ma kryzys wieku średniego - Heinz stanął w wejściu do łazienki patrząc na mnie.

- Yhm - skrzywiłem się i przemyłem twarz dłonią.

- W Warszawie wybuchło powstanie, pierwszego sierpnia Polacy odważyli się wystąpić przeciwko nam zbrojnie - mój brat usiadł na toalecie, a ja spojrzałem na niego, jakby postradał zmysły.

Ścieżka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz