29. Na Wojnie Traci Się Najbliższych

87 6 7
                                    

Pov. Reinhard

Miałem nadzieję, że spotkanie z hrabią przebiegnie mi dzisiaj bezproblemowo. Tym bardziej, że te spotkania były dla mnie wyjątkowo ważne. Były dla mnie tak samo ważne, jak to, żeby Hitler oddał mi władzę, mianując mnie nowym Führerem. Zastanawiałem się, czego dzisiaj „zażyczy” sobie szanowny pan hrabia.

- Dzisiaj zostaniesz w domu, odpocznij sobie i posiedź z dziećmi. Nie możesz się tak dłużej przemęczać – spojrzałem na żonę, która kończyła robić mi kanapki do pracy, czy to nie kochane z jej strony?

- I tak miałam zamiar dzisiaj pojechać do rodziców, zamiast do pracy. Muszę z nimi poważnie porozmawiać, moim zdaniem powinni opuścić Berlin, tu od dawna nie jest bezpiecznie – chwyciła moją aktówkę i schowała mi kanapki. – Proszę bardzo.

- Dziękuję kochanie – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. – A co do twojej wizyty u rodziców, to dobry pomysł. Może chcesz zabrać dzieciaki?

- To dobry pomysł, przed wyjazdem zobaczą jeszcze wnuki – pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko.

- Jak chcesz to mogę was zawieźć, nie spieszy mi się za bardzo, dopiero o jedenastej mam spotkanie z Bernadotte – zaproponowałem po chwili namysłu.

- Jeśli chcesz to proszę bardzo, może zamienisz kilka słów z moim tatą – Lucie ruszyła do salonu przeciągając się.

- Z wielką chęcią, lubię twojego ojca, to równy gość. Tak, jak Józef zresztą – poszedłem za nią uśmiechając się do siebie.

- Właśnie, jestem ciekawa, co u wujka i Łukasza, nie dają w ogóle znaku życia. Mam tylko nadzieję, że nic im się nie stało, gdy Armia Czerwona weszła do Gdańska i walczyła z Niemcami – westchnęła cicho i usiadła na kanapie.

- Na pewno nic im nie jest – machnąłem dłonią obserwując ją uważnie. – W końcu z samego powstania wyszli cali i zdrowi.
Miałem ochotę dodać jeszcze, że jej wujaszek wymknął się do Ameryki, Bóg tylko jeden wie w jakim celu. Niestety od jego wyjazdu z Europy, nie miałem bladego pojęcia, co się z nim dzieje. A szkoda.

- Mam taką nadzieję, a Hans nie wstaje? – Lucie podniosła się powoli.

- Śpi. Powiedziałem mu, że dzisiaj sam pojadę do pracy – uśmiechnąłem się lekko. – Niech pozna moją łaskę – zaśmiałem się cicho.

- Faktycznie jesteś taki łaskawy – moja żona zaśmiała się i pokręciła głową. – Chodź po dzieciaki, muszę je ubrać.

- Już lecę – z uśmiechem poprawiłem włosy i powoli ruszyłem za nią po schodach.

- Mam nadzieję, że dogadasz się z hrabią Bernadotte – podeszła do Bruna i wzięła go na ręce, gdy Suzie podbiegła do mnie.

- Też mam taką nadzieję, gdybym tylko decydował o losach naszego narodu to już dzięki kontaktom z nim mógłbym dogadać się z większymi rybami i podpisać kapitulację. Może nawet na naszych warunkach? – wziąłem córkę na ręce i uśmiechnąłem się. – Kto tu jest już taką dużą dziewczynką?

- Ja! – moja córka zaśmiała się i wyrzuciła rączki do góry.

- Oczywiście, że ty – z szerokim uśmiechem pocałowałem ją w policzek. – Chcesz jechać do babci i do dziadka?

- Tak – pokiwała energicznie główką i natychmiast chciała znaleźć się na dole, więc odstawiłem ją ostrożnie na podłogę.

- No to muszę cię ubrać, żebyś mi się nie przeziębiła – mruknąłem i podszedłem do szafy, gdzie Lucie miała poukładane jej ubrania.

Ścieżka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz