Pov. Lucie
Minęły dwa tygodnie od tego, jak urządził mnie Kaltenbrunner. Czułam się już znacznie lepiej, tylko ta dłoń w gipsie jeszcze utrudniała mi życie, co mnie denerwowało. Natomiast wczoraj Reinhard zawiózł mnie do szpitala na zdjęcie szwów z rany na policzku. Miałam ochotę zaszlachtować Kaltenbrunnera za to, że z blizny zrobił mi nową ranę, która choć zagojona to wyglądała według mnie okropnie.
- Wyglądam ohydnie – przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze i zacisnęłam pięści. – Żadna dbająca o siebie kobieta, nie chciałaby mieć takiego czegoś na twarzy. Co innego blizny u mężczyzn, ale u kobiet?
- Ja uważam, że dalej wyglądasz pięknie. Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie – Reini objął mnie od tyłu i przycisnął mnie mocno do siebie, z uśmiechem pochylił się i położył podbródek na moim ramieniu.
- Dla ciebie nawet, jako babcia ze zmarszczkami będę ładna – uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na jego odbicie w lustrze.
- Bo o to chodzi w miłości, sama mnie tego nauczyłaś. Głównie liczy się wnętrze, a nie to – pocałował mnie delikatnie w zagojoną ranę.
- To prawda, ale jednak przejmuję się swoim wyglądem. Jak każda kobieta – pokręciłam głową uśmiechając się lekko.
- To nie przejmuj się, pomyśl o tym, że ja będę szalał na twoim puncie już zawsze – z uśmiechem oderwał się ode mnie, złapał moją dłoń i okręcił mnie wokół siebie z szerokim uśmiechem.
- No nie wierzę, taki wspaniały z ciebie mąż? – zaśmiałam się, gdy przyciągnął mnie do siebie i objął ręką w talii.
- Oczywiście, jestem w ciebie wpatrzony, jak w obrazek mój wróbelku – z szerokim uśmiechem pocałował mnie w czoło i zamknął mnie w swoich ramionach.
- Uważaj, bo się zawstydzę – z uśmiechem przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej i wtuliłam się w niego.
Znów czułam się szczęśliwa i czułam, że wszystko wraca na normalne tory, no dobra, prawie normalne, bo podczas wojny nic nie jest normalne.
- Ja wam nie będę przeszkadzał w miłostkach, ale przyszedłem ci przypomnieć, że jutro masz spotkanie z naszym hrabią – wraz z mężem, w tej samej chwili obróciliśmy głowy w stronę drzwi, w których stał Walter.
- Czy ty mógłbyś przestać bawić się w jakiegoś ninja? Ile razy ci powtarzałem, żebyś pukał? – Reini pogłaskał mnie po głowie i odsunął się ode mnie podchodząc do Waltera.
- Weszło mi to w nawyk – Schellenberg z uśmiechem wzruszył ramionami.
- Do innych też wchodzisz bez pukania? – blondyn założył ręce.
- Oczywiście, że nie. Ty jesteś wyjątkiem, bo jesteś moim przyjacielem – Walterek rozłożył ręce i zamykając za sobą drzwi objął mojego męża.
- Puszczaj, nie pozwoliłem ci się przytulać – Reinhard próbował uwolnić się z uścisku przyjaciela.
- A Lucie tulisz – puścił mi oczko starając się nie roześmiać.
CZYTASZ
Ścieżka miłości
Historical FictionDruga część "Człowiek o żelaznym sercu" Życie w czasie wojny nie jest proste, a już tym bardziej, gdy miłość połączy ludzi, którzy powinni być śmiertelnymi wrogami. Reinhard wyrusza do Warszawy, by odzyskać kobietę swojego życia. Na swej drodze nap...